Z wielkim smutkiem patrzyłam na panią Alicję Tysiąc, dukającą z kartki kilka zdań o tym, jaka jest szczęśliwa, że sąd drugiej instancji przyznał jej odszkodowanie w sporze z "Gościem Niedzielnym". To wydarzenie, według niej, ma rangę symbolu i będzie wielkim krokiem na drodze do prawdziwego respektowania praw kobiet. W jednym z panią Tysiąc zgadzam się całkowicie - będzie symbolem. Ale nie tego, co jej wmówiono. Będzie symbolem uprzedmiotowienia kobiety i odarcia roli matki z najpiękniejszych aspektów. O tym, w jak dramatyczny scenariusz grupa babsztyli wmanewrowała tę biedną kobietę, ona sama przekona się za kilka, może kilkanaście lat. Poświęcenie jest częścią macierzyństwa. I to częścią nierozłączną. Czasem życie wystawia nas, mamy, na w miarę łatwe próby, a niekiedy wymaga heroizmu. Ale właśnie ta bezwarunkowa miłość do dziecka, gotowość do rezygnacji z siebie dla istoty, która powstała w naszym ciele, najbardziej ubogaca kobietę. Zredukowanie kobiety do roli organizmu z macicą, w której można "zrobić" dziecko lub którą można z dziecka wypatroszyć, to nie symbol niezależności kobiety, lecz dowód jej straszliwej degradacji.
Panią Tysiąc los postawił przed trudną perspektywą - albo dobry wzrok, albo dziecko. Może się zagubiła, może miała dość szarpania się z trudną sytuacją materialną i czuła się zwyczajnie osamotniona. Jednak dążenie do uśmiercenia nienarodzonego dziecka to nie powód do dumy. Żal mi pani Tysiąc przede wszystkim dlatego, że dała się omamić, iż jest inaczej. Dziś jest na sztandarach zdziczałej hordy, która wykorzysta ją dla swoich interesów, przeżuje, wypluje i porzuci. Będzie "Agatką", którą niegdyś horda też wzięła pod swe skrzydła i wrzawą w "Gazecie Wyborczej" doprowadziła na aborcję. Dziś troskami "Agatki" horda się nie przejmuje, zdaniem jej bojowniczek zabicie nienarodzonego dziecka to jak borowanie zęba. Zatem "Agatka" nie może mieć problemów! Nie mam wątpliwości, że pani Tysiąc podzieli ten los.
Katarzyna Hejke