Członkowie Klubów "Gazety Polskiej" powiedzieli Romneyowi o Smoleńsku

Przedstawiciele klubów "Gazety Polskiej" z całego kraju, ale także z Amsterdamu i Monachium pikietowali wczoraj w Warszawie podczas wizyty Mitta Romneya, kandydata Republikanów w wyborach prezydenckich.
Podczas przemówienia wygłoszonego w gmachu Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego (BUW) amerykański polityk skoncentrował się głównie na wartościach łączących Polskę i USA. Mówił o polskiej walce o wolność, wspominał postać Jana Pawła II, ale także Lecha Wałęsy.
- To było dość rutynowe przemówienie na temat historii Polski, roli Polski w Europie, w czasie II wojny światowej i procesu transformacji ustrojowej. Bardzo piękne, zgrabne, ale nieporywające - mówi "Gazecie Polskiej Codziennie" Witold Waszczykowski, były wiceminister spraw zagranicznych. - Zabrakło apelu do tej części Europy. Zabrakło aktualnej oceny sytuacji międzynarodowej i tego, jak jako prezydent USA podchodziłby do polityki rosyjskiej - dodaje.
Jednocześnie z przemówieniem Romneya w hallu BUW-u kilkadziesiąt osób związanych ze środowiskiem klubów "Gazety Polskiej" wzywało amerykańskiego polityka do interwencji ws. wyjaśnienia przyczyn tragedii smoleńskiej. Gorzkie słowa usłyszał od nich również marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, który przemknął na salę wykładową.
- Chcemy zaznaczyć, że sprawa Smoleńska jest dla Polski kluczowa - mówi "Codziennej" Bogdan Freitag z poznańskiego klubu "Gazety Polskiej". - Chcemy, aby Romney jako kandydat na prezydenta zauważył tę sytuację. Deklaruje, że chce twardej polityki z Rosją. To, czy tak się stanie, okaże się po wyborach. Na razie zachowuje się, jakby siedział okrakiem na barykadzie - dodaje. Istotnie. Poruszenie wśród protestujących, ale i wśród polityków opozycji wzbudził fakt, że Romney nie znalazł czasu na spotkanie z przedstawicielami opozycji. - Wielka szkoda. Być może zabrakło jakichś działań organizacyjnych - mówi Witold Waszczykowski.
- Romney, który przecież chce kontrastować na tle Obamy, mógł znaleźć czas, by uklęknąć przed grobem śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Zyskałby na pewno serca Polaków w kraju i w Stanach - dodaje.
- Bardzo mnie martwi, że Romney nie spotkał się z Jarosławem Kaczyńskim. Mógł to zrobić - mówi "Codziennej" Andrzej Piotrowski z Nowego Jorku, który z córkami przyjechał do Warszawy na wakacje. - Chcemy zamanifestować to, że śledztwo smoleńskie utknęło w martwym punkcie - dodaje. - Jesteśmy z Nowego Jorku, gdzie poparcie dla Obamy jest szczególnie mocne, jednak chcemy mimo wszystko pokazać, że i tam kandydat Republikanów może liczyć na głosy Polonii. Także młodych ludzi - dodają Julia i Aneta, córki Andrzeja Piotrowskiego.
Pikieta zakończyła się wraz z opuszczeniem budynku przez Romneya ok. godz. 14. Wówczas kandydat udał się przed pomnik Bohaterów Getta, a następnie przed pomnik Powstania Warszawskiego, złożył tam kwiaty i porozmawiał chwilę z czekającymi na niego uczestnikami powstania.



Źródło: http://niezalezna.pl/31506-powiedzielismy-romneyowi-o-smolensku

(kliknij aby obejrzeć)

Biuro Klubów "Gazety Polskiej"



505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków

Layout i wykonanie: Wójcik A.E.