W minioną niedzielę brałem udział w spotkaniu opłatkowym członków i sympatyków małopolskiego Prawa i Sprawiedliwości. W gościnnych wnętrzach sali użyczonej przez oo. Kapucynów, wśród kilkuset przybyłych osób zauważyłem pewną panią, która zbierała podpisy pod apelem z protestem przeciwko odmówieniu telewizji "Trwam" miejsca na tzw. multipleksie.
W ostatnich tygodniach widywałem takich osób wiele. Zjawiały się również na spotkaniach klubu krakowskiego "Gazety Polskiej".
Muszę przyznać, że z - tak to nazwijmy umownie - mediami toruńskimi często nie jest mi po drodze. Myśl prawicowa nie jest monolitem na obraz i podobieństwo myśli komunistycznej, gdzie "frakcjonizm" był grzechem najcięższym. Myśl prawicowa ma całą gamę odcieni i akurat ten odcień, reprezentowany przez Radio Maryja, nigdy mi nie odpowiadał. Oskarżenia o antysemityzm zawarty w wypowiedziach niektórych słuchaczy "Rozmów niedokończonych" dotyczą może i drobnej części takich wypowiedzi, sztucznie rozdmuchiwanej przez Jedynie Słuszną Gazetę. Ale takie wypowiedzi rzeczywiście się zdarzały; wiem, bo słucham czasem tej audycji i nie zawsze prowadzący reagował należycie (ostatnio jednak jest z tym znacznie lepiej). Kiedy śp. Marię Kaczyńską nazywano "czarownicą", szlag mnie trafiał, bo nie uważam, by fakt noszenia sutanny zdejmował z duchownego obowiązek zachowywania się wobec kobiety tak, jak winien zachowywać się wobec damy dżentelmen. Gdy w roku 2005 śp. Lech Kaczyński startował w wyborach prezydenckich,
RM lansowało prof. Macieja Giertycha. Ręce mi opadły, kiedy usłyszałem co ten facet wygaduje; mówiąc o sytuacji geopolitycznej Polski zachowywał się tak, jakby czas zatrzymał się gdzieś w okolicach Monachium w 1938 r. i od tamtej pory nie ruszył z miejsca ani w trzecim, ani w czwartym wymiarze. Zaś po nagłośnieniu przez dziennikarzy "GP" przeszłości arcybiskupa Wielgusa media toruńskie runęły na nasze środowisko niczym Rohirrimowie na orków pod Minas Tirith.
Jednym słowem, bywało różnie. Dziś sytuacja jest inna niż jeszcze parę lat temu. My wszyscy, ludzie o prawicowych poglądach, siedzimy niczym bohaterowie filmu Pasikowskiego "Psy 2" w g...ie, zafundowanym całemu narodowi przez rząd PO, ale przynajmniej "usta nam jeszcze wystają ponad poziom g...a! O, o tyle!". No i nie możemy pozwolić, by poziom substancji się podniósł.
Bo przecież media toruńskie to także kawał dobrej, ewangelicznej roboty. Bo to solidna praca dziennikarzy, zajmujących się najróżniejszymi sprawami, od drobnych po te największe, z próbami wyjaśnienia tragedii smoleńskiej włącznie. Pan Premier najwyraźniej, wybaczcie Państwo kolokwializm, robi w gacie, skoro próbuje zakneblować krytyczną wobec niego TV "Trwam", bo w to, że KRRiT wykonuje zlecenie czysto polityczne, nie wątpi chyba żaden człowiek któremu funkcjonuje cały mózg, a nie tylko jego pień, podtrzymujący, z lepszymi bądź gorszymi rezultatami, funkcje wegetatywne organizmu. No i współpraca między naszym środowiskiem a mediami toruńskimi wydaje się wskakiwać na nowy tor; tor sympatii i przyjaźni. Kiedy 10 stycznia podążałem na Wawel, by jak zwykle uczestniczyć w obchodach miesięcznicy smoleńskiej, podszedł do mnie jakiś pan, proponując, bym wpisał się na listę z poparciem dla "Trwam". Odparłem - "Ja już się wpisałem". "A gdzie?". "W klubie Gazety Polskiej".
Odpowiedzią był uśmiech i serdeczne "Szczęść Boże!".
Co pan się tak boi tej telewizji, panie Tusk? Pan zapomniał słów klasyka, że "prawdziwa cnota krytyk się nie boi"?
A może tego w tamtych czasach w liceum "żeście nie przerabiali"...
Tomasz Kowalczyk
505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków
Layout i wykonanie: Wójcik A.E.