• Strona główna
  • Kluby
  • Wydarzenia
  • Multimedia
  • Archiwum
  • Forum dyskusyjne
  • Kontakt
  • Terminy spotkań
  • Tragedia smoleńska-miesięcznice
  • Karta Klubów "GP"
  • Zjazdy
  • GALERIA
  • Fundacja Klubów "Gazety Polskiej"

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ---- ARCHIWUM STAREJ STRONY - ZAPRASZAMY NA NOWĄ STRONĘ KLUBÓW GAZETY POLSKIEJ:                                                                 www.klubygazetypolskiej.pl
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Demokracja nowego stylu

Tomasz_Kowalczyk.jpg

Dobrze, że jest radio TOK FM. Dobrze, że są w tej stacji audycje poranne, dzięki którym, wypisz wymaluj, jak w TVN - wstajesz i wiesz! Dobrze, że ludzie gustujący w wysublimowanej i eleganckiej odmianie perwersji mogą się oddać rozkoszy słuchania np. Janiny Paradowskiej, czarującej nie tylko treścią, ale i zmysłowym brzmieniem swych wypowiedzi, przy którym to brzmieniu bledną najśmielsze poczynania Karlheinza Stockhausena oraz mistrzów syntezatorów z tzw. szkoły berlińskiej. Podobnie Jacek Żakowski: to dyskretne sapanie i pomlaskiwanie zaiste zniewala, zwłaszcza przy współudziale panów Lisa, Władyki i jakiegoś Wołka. Uczta dla uszu; mimo że rano, to jednak bijąca dyskretnie do głowy niczym wieczorny kieliszek Dom Perignon schłodzony do temperatury trzech stopni i sączony w luksusowym hotelu w towarzystwie pięknej kobiety.

W porównaniu z wyczynami tych gwiazd polskiej publicystyki, poranki TOK FM prowadzone przez redaktora Jana Wróbla mają wdzięk i siłę rażenia szklanki wygazowanego i ciepłego piwa light, które ostało się na dziwnie lepkiej szafce po wczorajszej imprezie. Bierze się to zapewne stąd, że p. Wróbel ma jakieś ludzkie odruchy i w odróżnieniu od gwiazd nie stracił jeszcze doszczętnie kontaktu z rzeczywistością; może dlatego, że w cywilu jest dyrektorem liceum i w związku z tym zdarzy mu się napotkać zwykłych ludzi (swoją drogą, ciekawi mnie kiedy np. Tomasz Lis jechał ostatnio autobusem nocnym, albo robił zakupy w osiedlowym warzywniaku - pewnie z ćwierć wieku temu). Niemniej, czasem goście Jana Wróbla nie zawodzą. I tak się stało w minioną środę, kiedy to jednym z komentatorów w studio był redaktor Andrzej Talaga.

Dyskusja w pewnym momencie zeszła na temat protestów społecznych; protestów jako takich i protestów przeciwko ACTA. Pijąc poranną herbatę o mało co nie wylałem jej na spodnie, słysząc:

"Mnie się wydaje, że problem rządu jest nie taki, że podejmuje decyzje bez konsultacji, ponieważ rząd jest legalną emanacją układu sił w parlamencie, a parlament jest legalną emanacją narodu, społeczeństwa które go wybrało... "

Znaczy się, rząd jest po części emanacją mojej skromnej osoby, choć ja tych osób do rządzenia nie wybrałem. Ja wybierałem zupełnie inne osoby. Jaka to ma być moja emanacja, skoro nie jestem ani taki siwy jak minister Gowin, ani ryżo - farbowano - łysiejący, jak Donald Tusk, ani nie wyglądam jak znany krakowski filozof, prof. Jan Woleński, który wygląda jak minister Boni. Ja jestem stary, niewykształcony, z małych ośrodków. No nic, słucham dalej:

"Tylko że rząd nie egzekwuje swoich decyzji które są w pełni legalne, ponieważ podjęte przez parlament. Nie może być tak, że wprowadzamy ustawę, na przykład refundacyjną; grupa lekarzy, niech nawet będzie ich wielu, ale jest to grupa zdecydowanie mniejszościowa względem społeczeństwa, oprotestowuje, więc cofamy elementy tej ustawy. Nie może być tak, że podpisujemy akt międzynarodowy [chodzi o ACTA - przyp. T.K.], na szczęście tutaj rząd się nie ugiął i grupa protestuje na ulicach; tylko sto osób atakowało serwery rządowe z Polski, sto osób. Na ulice byli wyprowadzić w stanie 100 tys. osób maksimum, choć może dużo mniej, to naprawdę jest zdecydowana mniejszość społeczeństwa i jest to już problem polityczny... "

Czyli, skoro 100 tys. osób to jest nieważna wzmianki mniejszość, to większość to jest pół narodu plus Andrzej Talaga.

"Nie, rząd się nie powinien w ogóle uginać tylko konsekwentnie prowadzić swoją politykę i być oceniony dopiero podczas następnych wyborów".

Innymi słowy, dawaaaj rząd, dawaaaj! Redaktorowi Taladze zapewne nie przychodzi do głowy, że po czterech latach tzw. rządzenia tzw. rządu będzie już trochę za późno na ocenianie go w następnych wyborach, bo po Polsce zostanie wówczas, jak u Vonneguta, rozległa, pusta płaszczyzna, nad którą trzymając się stosownej wysokości będą kręcić się czasem małe trąby powietrzne. To wszystko.

Byli już ludzie o podobnych poglądach jak Talaga: Niemcy w 1933 roku. Ja Tuska z Hitlerem oczywiście nie zrównuję, ale mechanizm myślenia niektórych dziennikarzy jest taki sam jak tam i kiedyś: dokonano demokratycznego wyboru, większość zdecydowała, no to trudno; zaciśnijmy póki co zęby i dajmy kanclerzowi Hitlerowi czerwoną kartkę przy następnych wyborach. W końcu doszedł do władzy demokratycznie, prawda? Więc żadnego oporu, żadnych protestów, żadnych manifestacji. Poczekajmy.

Oliver Cromwell miał swoją New Model Army, Andrzej Talaga chciałby mieć New Model Democracy. Absolutny dyktat większości.

Pan redaktor pewnie nie pamięta, co z Cromwellem zrobiono po wyciągnięciu go grobu.



Tomasz Kowalczyk



1 1 1 1 1 1 1 1 1 1

Biuro Klubów "Gazety Polskiej"



505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków

Layout i wykonanie: Wójcik A.E.