• Strona główna
  • Kluby
  • Wydarzenia
  • Multimedia
  • Archiwum
  • Forum dyskusyjne
  • Kontakt
  • Terminy spotkań
  • Tragedia smoleńska-miesięcznice
  • Karta Klubów "GP"
  • Zjazdy
  • GALERIA
  • Fundacja Klubów "Gazety Polskiej"

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ---- ARCHIWUM STAREJ STRONY - ZAPRASZAMY NA NOWĄ STRONĘ KLUBÓW GAZETY POLSKIEJ:                                                                 www.klubygazetypolskiej.pl
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jaka znowu komuna?

Tomasz_Kowalczyk.jpg

Poszedł sobie Pan Redaktor z Dużego Dziennika do urzędu, żeby odebrać 30 zł. w kasie za wpłatę którą uiścił parę miesięcy wcześniej za wykonanie pewnej formalności, ale w międzyczasie dowiedział się że wcale tej formalności nie potrzebuje, więc te głupie 30 zł. za niezrealizowaną usługę chciał odebrać. Z kasy odesłano go do dziennika podawczego. Dziennik podawczy wzruszył ramionami i stwierdził, że tym to on się nie zajmuje. I odesłał Redaktora do filii urzędu na drugim końcu miasta. Już po półtorej godzinie w zatłoczonym tramwaju i dwóch przesiadkach Redaktor dotarł na miejsce. Postał godzinę w kolejce, by się dowiedzieć, że to nie w tym okienku takie sprawy się załatwia i musi iść na trzecie piętro do innego okienka. Odstał tam pół godziny i wreszcie poinformowano go że to owszem, tutaj, ale najpierw musi wypełnić formularz, a ten formularz musi dostać pieczątkę i podpis w tamtym urzędzie z którego przyjechał. Redaktor machnął ręką, bo było już po szesnastej.

Ale dzielnie stwierdził: jaka komuna? Skądże!

Wieczorem Redaktor przeczytał w Internecie, że ciała ofiar Tragedii Smoleńskiej zostały przez rosyjskich biegłych napchane śmieciami, wpakowane do foliowych worów, wrzucone do trumien i te trumny zalutowano. Dopiero teraz się o tym dowiadujemy. Pani - przepraszam za wyrażenie - marszałek Sejmu twierdziła swego czasu że wyglądało to zupełnie inaczej. Ale teraz jakoś kręci i na Twitterze twierdzi że nie powiedziała tego co powiedziała, a w ogóle to wszystko było dawno i nieprawda. No i co? - stwierdził Redaktor. Przecież to jasne, że nie możemy sobie psuć stosunków z potężnym sąsiadem. Jeszcze Ruscy się zdenerwują, po co to... No nie, ale jaka tam komuna, gdzież tam!

W telewizji zobaczył Redaktor Redaktorkę z przeszłością TW, rozmawiającą z kumplem Urbana, występującym w Cyrku Palikota. Urban? - zawołał - w życiu nie słyszałem tego nazwiska! Co wy o tej komunie, rany Boskie...

Na drugi dzień redakcja wysłała Redaktora do innego miasta, gdzie odbywała się antyrządowa demonstracja. Miał ją zrelacjonować. W pociągu, wlokącym się w porywach do 30 km/h, Redaktor nieopatrznie skorzystał z - przepraszam za wyrażenie - toalety, skutkiem czego zaraził się tężcem, syfem i świerzbem, a na czole zrobiły mu się różnokolorowe plamy i guzy. Chciał je przetrzeć, ale w umywalce leżało coś dziwnego i kleistego, a poza tym nie było ani wody, ani papierowych ręczników. No to wyszedł, zataczając się i powtarzając jak jeden z bohaterów Mleczki: należę do obszaru cywilizacji środkowoeuropejskiej. Należę do obszaru cywilizacji środkowoeuropejskiej. Należę... a poza tym będzie Euro 2012 i w Warszawie jest taki zajebisty stadion. Za komuny nie byłoby przecież Euro.

Gdy dotarł wreszcie do owego innego miasta, popatrzył na formujący się pochód, wyciągnął aparat fotograficzny i zaczął robić zdjęcia demonstrantom. Nie był oflagowany, ani nie wznosił okrzyków. A jednak w pewnej chwili rzuciło się na niego kilku policjantów. Powalili go na ziemię, skuli ręce z tyłu i odwieźli na komisariat, gdzie poddany został fachowej obróbce. Mimo to, krwawiąc z rozciętych warg i usiłując bezskutecznie poruszyć wyłamanymi palcami bełkotał: - Ludzie, jaka komuna, co wy?

I tak by można jeszcze długo.

Rzecz w tym, że przypadkiem sięgnąłem po "Dziennik Polski", którego nie kupuję od czasu, jak odpadł od Jagiellonia S.A. i przeszedł w ręce Polskapresse, wchodzącej w skład Verlagsgruppe Passau. Kiedyś dziennikarze "DP" śmiali się z "Polska The Times", że to niemiecka gazeta z Polską w nazwie, dziś jakoś się już nie śmieją, bo im też Polska już tylko w nazwie została. Przez tych parę miesięcy, jak widzę, sporo się zmieniło. Redaktor Andrzej Kozioł, którego poznałem kiedyś osobiście i miałem dotąd za przyzwoitego dziennikarza wysmażył w piątkowym (23 marca) numerze felieton pt. "Druga Japonia". Chodzi o to, że Pana Redaktora zdumiewa fakt iż na różnego rodzaju manifestacjach, których ci dzisiaj u nas dostatek, można usłyszeć skandowane hasła typu "Precz z komuną!" i "Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę!". Pan Kozioł snuje porównanie: ludzie którzy wznoszą takie okrzyki AD 2012 zachowują się jak owi japońscy żołnierze, co to zaszyci w dżunglach na południowym Pacyfiku przez całe lata uprawiali partyzantkę, nie wiedząc że druga wojna światowa dawno się już skończyła, a Japonia skapitulowała. Dochodzi do wniosku, że manifestantom chodzi "o wroga, którego trzeba mieć, którego trzeba jakoś nazwać, a >>komuna<< jest terminem nasuwającym się łatwo, wręcz automatycznie". Witamy, Panie Redaktorze, w "Gazecie Wyborczej", gdzieś tak około połowy lat 90.

Redaktor Kozioł nie chce widzieć, że komuna jest wciąż wokół nas. Przemalowano ją tylko. Można - jak w "Misiu" Stanisława Barei - przebrać kota za zająca, ale do filmowych scen polowania to on się i tak nie będzie nadawał, bo kot to kot - jak mówi jeden z bohaterów - zawsze ci na drzewo ucieknie. Piszę, że Redaktor Kozioł nie chce tego widzieć, bowiem zbyt jest inteligentny, żeby kota naprawdę brał za zająca. Linia programowa pisma obowiązuje, prawda? A przecież fikcyjnych przygód mojego fikcyjnego Redaktora i p. Kozioł i każdy z nas może doświadczyć na własnej skórze.

Nad tekstem "Druga Japonia" jest tekst Janusza Korwina Mikkego. Poniżej - Jana Pietrzaka. W numerze także m.in. Marcin Wolski i Włodzimierz Jurasz. Stary "Dziennik Polski" daje jeszcze oznaki życia. Pytanie, jak długo?
Tomasz Kowalczyk


1 1 1 1 1 1 1 1 1 1

Biuro Klubów "Gazety Polskiej"



505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków

Layout i wykonanie: Wójcik A.E.