• Strona główna
  • Kluby
  • Wydarzenia
  • Multimedia
  • Archiwum
  • Forum dyskusyjne
  • Kontakt
  • Terminy spotkań
  • Tragedia smoleńska-miesięcznice
  • Karta Klubów "GP"
  • Zjazdy
  • GALERIA
  • Fundacja Klubów "Gazety Polskiej"

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ---- ARCHIWUM STAREJ STRONY - ZAPRASZAMY NA NOWĄ STRONĘ KLUBÓW GAZETY POLSKIEJ:                                                                 www.klubygazetypolskiej.pl
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Majówka w cieniu przemijania

Tomasz_Kowalczyk.jpg

A miało być lekko i zabawnie, w sam raz na majówkę. Kiedy zaczynałem pisać ten felietonik, szedł tak:

"W Jeleniej Górze autobus wybrał się na zakupy do hipermarketu, ale że było już zamknięte, musiał wjechać przez ścianę i odwiedził cukiernię. Natomiast do szkół i przedszkoli masowo wybiera się agresywna reklama różnych produktów, aż rzeczniczka MEN stwierdza, że >>firmy reklamujące produkty w szkołach i odwołujące się w nich do łatwowierności dzieci dopuszczają się nieuczciwej konkurencji<<. Może ta agresywna reklama odwiedziła też zajezdnię i dlatego autobus zwariował. Michał Kamiński wybiera się chyba do psychiatryka, wieszcząc w swojej książeczce koniec PiS-u, tak jakby nie wiedział że komuś, kto się sam skończył, nie przystoi wieścić końca komu innemu. Sympatyczniejszą wiadomością są za to statystyki, z których wynika że Polacy rocznie przejadają i przepijają przy grillu około 6 miliardów złotych.

Jak z powyższego widać, nastał tygodniowy sezon ogórkowy. Dziennikarze zaklejają informacyjne dziury czym się da. Słyszę w radiu mniej więcej pięciominutową wypowiedź eksperta tłumaczącego, że na początku maja spadają obroty w handlu, ale nie jest tak źle, bo za to rośnie branży hotelowej i przewoźnikom – tak jakbym sam nie mógł się tego domyślić. Wszystko to cieszy, bo najlepszą wiadomością jest brak wiadomości. Kiedyś prezenter któregoś z serwisów informacyjnych powiedział, że jego marzeniem jest powiedzieć - witam Państwa, nic się dzisiaj nie stało, do zobaczenia. Swoją drogą, jeżeli coś się dzieje, to zazwyczaj dzieje się źle. Jeśli w jakiejś Australii czy innej Brazylii rozbija się samolot pasażerski to mamy newsa na cały dzień, bo też i trudno byłoby zrobić newsa z informacji że w tym samym czasie na całym świecie ileś tysięcy samolotów wystartowało i doleciało bezpiecznie gdzie trzeba..."

...po czym opisywałem uroki grillowania, wycieczki w góry i takie tam. Tyle że wykrakałem z tymi informacjami. Bo w trakcie pisania jedna przyszła - i była to, tak jak wieściłem, informacja smutna. W wieku 89 lat zmarł w niedzielę profesor Wiesław Chrzanowski.

Kim był, nie napiszę, bo każdy Polak to wie, a przynajmniej wiedzieć powinien. Zresztą można wyguglować - takie czasy.

Tylko raz jeden miałem okazję zobaczyć pana Profesora na własne oczy. Było to kilkanaście lat temu; pod koniec lat dziewięćdziesiątych, może w okolicach 2000 roku. Opowiadał na otwartym spotkaniu o swoich losach AK-owskich, o życiu, o polityce, o ważnych rzeczach. Nigdy nie byłem sympatykiem ZChN-u, nie moje to klimaty, ale zaimponował mi - wiedzą, kulturą, tym co i jak mówił - lekko, czasem z sympatyczną ironią, piękną, przedwojenną polszczyzną. Żałuję do dziś, że nie mam zdjęć z tego spotkania. Dziś już za późno.

Pamiętam wywiad z Nim w Radiu Kraków, jak ofuknął dziennikarza, który zaczął z nim rozmowę od "Panie marszałku, chciałem zapytać..." - "Nie panie marszałku" - żachnął się. "Od kilkunastu lat nie jestem marszałkiem, urzędy dożywotnio sprawowano tylko w Pierwszej Rzeczpospolitej! Do mnie mówi się - panie profesorze!".

Klasa, prawda? Ileż to bubków, którzy ostatnią kadencję skończyli w 2001 czy 1997 roku, a nadal zadzierają nosa kiedy ktoś sobie o nich przypomni i w wypowiedziach każą się tytułować posłami, senatorami... A przecież Wiesław Chrzanowski miał rację - marszałkiem czy posłem się bywa, profesorem się jest.

Jakieś dwadzieścia lat temu zmarły kilka lat temu amerykański pisarz Kurt Vonnegut pisał (to nie dosłowny cytat, bo książki nie mam pod ręką, ale sens ogólny zachowuję): To jeszcze z dwadzieścia lat. Dwadzieścia lat, jak będzie wśród was moje pokolenie, pokolenie tych którzy walczyli w drugiej wojnie światowej. Jeszcze ze dwadzieścia lat będziemy maszerowali na rocznicowych paradach, machali do was i opowiadali jak było. A potem znikniemy.

No i znikają. Odchodzi pokolenie wykształconych, eleganckich, kulturalnych patriotów. Natura jest nieubłagana, to jasne... ale szkoda, że cień jakiś położył się na majówce.

(PS. A wszystkim grillującym i wybierającym się na wycieczki klubowiczom "Gazety Polskiej" przypominam, że 3 maja tak czy siak musimy pokazać, że my nadal jesteśmy!)

Tomasz Kowalczyk




1 1 1 1 1 1 1 1 1 1

Biuro Klubów "Gazety Polskiej"



505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków

Layout i wykonanie: Wójcik A.E.