No i nie udało się. W zeszłym roku ledwie, ledwie się udało, ale teraz już nie. I bardzo się z tego cieszę.
A cóż to się nie udało? Otóż nie byłem w stanie zmieścić w jednym kadrze wszystkich uczestników VII Zjazdu klubów "Gazety Polskiej", który w dniach 25 - 27 maja odbył się w nieodległej od Kielc Sielpi. Mimo, że wlazłem z przyjaciółmi - fotoreporterami na balkon na piętrze, mimo, że użyłem najkrótszej ogniskowej jaką mam w obiektywie, mimo że darłem się z tego balkonu w niebogłosy, żeby ludzie się ścieśnili. Gardło mnie potem bolało przez pół dnia, bo i tak nadwyrężone już było wytrwałą pracą agitacyjną i nadużywaniem. No, nie ma co ukrywać; my, prawica, nie jesteśmy wymoczkami spod znaku Krytyki Politycznej, którzy zajadają sushi i sączą wytworne drinki po 50 zł. za dwa łyki, udając że te drinki i surowa ryba maczana w sosie z glutaminianu sodu to rzeczy smaczne.
Nie mam w domu oficjalnej listy uczestników, ale było nas grubo ponad 600 osób. Jest już prawie 300 klubów - w Polsce, za granicą; przybyli nawet goście z tak odległych miast jak Hamburg, czy kanadyjskie Vancouver.
Mnie osobiście najbardziej zapadło w pamięć sobotnie przedpołudnie, gdy naszymi gośćmi byli panowie Antoni Macierewicz i Wiesław Binienda, oraz - dzięki łączności skypeowej - Kazimierz Nowaczyk. Nowe informacje w sprawie tragedii smoleńskiej niejednego z nas wbiły w fotel. Ale nie mniej interesujący przebieg miały wystąpienia pani Beaty Szydło, Adama Lipińskiego, Andrzeja Dudy, wszędobylskiego Ryszarda Czarneckiego i innych znakomitych gości. Kasia Hejke, Tomek Sakiewicz i inni dziennikarze z naszego środowiska świetnie poprowadzili spotkania i panele dyskusyjne, oraz przedstawili najświeższe informacje dotyczące funkcjonowania mediów Strefy Wolnego Słowa.
A ponieważ proces integracji, odnawiania dawnych znajomości i nawiązywania nowych nie może obyć się bez kulturalnych smaczków, po raz kolejny już raz zagrał i zaśpiewał dla nas Paweł Piekarczyk, prezentując piosenki ze swojej nowej płyty. Wszyscy, których wypytywałem o opinie, zgodnie twierdzili, że nie słyszeli jeszcze tak fantastycznego koncertu Pawła.
Nie mogłoby wszystko to się odbyć bez niestrudzonej pracy organizatorów. Dowodzony przez Jurka Keniga klub kielecki znakomicie wywiązał się ze swojego zadania. Wspierany przez prezesa klubów "GP" Ryszarda Kapuścińskiego i zjawiskowe dziewczyny z biura klubów, dwoił się i troił i co ważne, był zawsze na miejscu (w zasadzie, tośmy to całe biuro przywieźli samochodem z Krakowa i nie wiem, jak uda się je na powrót obstalować na Jagiellońskiej).
Oczywiście, każdy Zjazd ma swoje dodatkowe smaczki, dlatego nie napiszę o jednym z dziennikarzy, który bawił się nocą w Spidermana, przemieszczając się od pokoju do pokoju nie korytarzem, ale na zewnątrz budynku, czepiając się balkonów. Ani o takim, który w sobotę spał do godziny czternastej. Ani też o mojej skromnej osobie, na którą sam Naczelny raczył zwrócić w sobotni poranek uwagę, stwierdzając, że jestem chyba "zmęczony". Trudno; jak powiedział pewien krakowski dziennikarz, pojawiając się kiedyś w redakcji po intymnym spotkaniu z jedną panią mając potężnego sińca pod okiem - ofiary muszą być. W każdym razie, nie musiałem wzorem Harrisa z "Trzech panów w łódce nie licząc psa" walczyć ze stadem łabędzi (kto czytał, ten wie o co chodzi), ale byli tacy, którzy chyba walczyli.
Dziękujemy Sielpi, dziękujemy Kielcom. Dziękujemy wszystkim wspaniałym klubowiczom. Do następnego razu!
(PS. Biorąc pod uwagę poniedziałkowe doniesienia o liście do premiera Tuska - Kraków w moim imieniu przeprasza za to stare pudło zwane popularnie Rebiatą Radziecko - Stalinowską).
Tomasz Kowalczyk
505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków
Layout i wykonanie: Wójcik A.E.