Kiedyś bywało zabawnie, gdy do Polski przyjeżdżał taki Nawiragh i dwaj uczeni Anardraci z Kaffy ("Ło Jezus, Maria", jak skomentował to pan Zagłoba u Andrzeja Waligórskiego). No, ale mamy wiek XXI i do Polski przyjechał nie Nawiragh, tylko Cyryl. Imię też dziwaczne, ale jakoś tak bardziej zrozumiałe. W końcu to dzięki Metodemu, bratu Cyryla, Polska nosi dziś imię Polski, a nie, na przykład Wislandii, albowiem "pogański książę siedzący na Wiślech" (czyli u nas, w Krakowie), został pokonany i ochrzczony na "obcej ziemi" (w Państwie Wielkomorawskim) i zbudować nasz kraj musieli nie Wiślanie, tylko antygermańscy, ksenofobiczni kibole z okolic Poznania, czyli Polanie.
Otóż Cyryl ów, którego wizyta stała się tak wielkim wydarzeniem dla mainsteamowych dziennikarzy, jest w prostej linii spadkobiercą carskich urzędników, którzy od czasów Piotra I nosili wdzięczny tytuł: Oberprokurator Świętego Synodu. Zachwycającym się możliwością pojednania między Kościołem katolickim a moskiewską Cerkwią przypomnę jedno tylko zdarzenie, które miało miejsce za panowania cara Mikołaja I, czyli tak jakby dzisiaj (z tym, że Mikołaj nie miał broni atomowej):
Mianowicie pewien arystokrata za niepoprawną działalność polityczną trafił na zesłanie do jakiejś zapadłej syberyjskiej dziury. Po paru latach car postanowił jednak darować mu winy i pozwolił wrócić do Petersburga. Szlachcic, jako wierzący, poszedł do cerkwi i by móc przyjąć Komunię św. wpierw się wyspowiadał. Opowiadał potem przyjacielowi, że w trakcie spowiedzi pop zadał mu nagle pytanie: - Synu, czy ty kochasz cara? Arystokrata milczał i pop pytanie ponowił. Wtedy padła odpowiedź - Tak, ojcze, bardzo go kocham. Przyjaciel skomentował to wyznanie, głęboko poruszony: - Ależ ty popełniłeś straszliwy grzech! Skłamałeś przy spowiedzi, przecież tak naprawdę nienawidzisz Mikołaja! Na co tamten: - No tak, ale nie chciałem wrócić na zesłanie.
To, że co drugi spowiednik składa raporty władzom, że moskiewska Cerkiew to ekspozytura tzw. III Oddziału, było wiadome wszystkim. Czy coś się od tego czasu zmieniło? Nie bardzo. Służby pozostają, zmienia się tylko ich nazwy.
Ważniejsze, że wizyta Cyryla I spowodowała, że pospadało trochę masek. Roman Giertych robi kolejne "kuku", oczarowuje go rzeczona wizyta i przy okazji obwieszcza koniec PiS-u - to zaskoczeniem nie jest, bo w rodzinie Giertychów rusofila jest zjawiskiem uwarunkowanym genetycznie (wstrząsająca prezencja pozwalająca na zagranie w "Star Treku" bez charakteryzacji zresztą też). Miał rację Rafał Ziemkiewicz, pisząc kiedyś, że gdyby Roman Dmowski wstał z grobu i usłyszał co wygadują ludzie pozujący na jego ideologicznych następców, toby im deską trumienną łby porozwalał. Ale całkowicie odsłonił się przy okazji Janusz Korwin-Mikke.
Z wieloma opiniami Korwina się nie zgadzałem. Plótł np. głupoty o tym, że wszystkie nasze narodowowyzwoleńcze zrywy były nielegalne, bo występowały przeciw legalnej władzy i takie tam. Ale prezentował też zdrowy rozsądek wobec absurdów fundowanych nam przez Unię Europejską, wykpiwał polityczną poprawność, stawiał na klasyczny, angielskiego stylu liberalizm w gospodarce - to mi odpowiadało.
Jednak w piątkowym (17 sierpnia) "Dzienniku Polskim" Korwin pojechał tak, że już wszystko jasne - kim ten człowiek jest. Pisze, że "PiS robiło ostatnio karierę (...) oszukując Polaków, że to 'Ruskie' zrobiły sztuczną mgłę, wielkim magnesem ściągnęły Tupolewa na ziemię prosto w bańkę z helem i dobiły dwoma wybuchami bomb - a kto w to nie wierzy, nie należy do Prawicy". Następnie broni arcybiskupa Michalika, "obrażanego" komentarzami po swojej wypowiedzi sprowadzającej się do tego, że nie można rzucać oskarżeń na Rosjan w sytuacji, gdy nie mamy całkowitej pewności, czy Smoleńsk to był zamach. (Skądinąd, gdyby konsekwentnie trzymać się takiej zasady, to Ala Capone nie można by było do dzisiaj nazywać gangsterem, bo poszedł do pierdla jedynie za przestępstwa podatkowe; tylko to udało mu się udowodnić, ale przecież wszyscy wiedzieli kto on jest!). Konkluduje: "Pora skończyć z bajędami o >zamachu<" i :"Polacy ponad dwa lata karmieni byli kłamstwami produkowanymi przez WCzc. Jarosława Kaczyńskiego i WCzc.
Antoniego Macierewicza & Cons. Miejmy nadzieję, że teraz uczciwi i rozsądni ludzie z PiS przepiszą się do Kongresu Nowej Prawicy - a oszuści (oraz naiwni, którzy im wierzyli), zejdą wreszcie ze sceny politycznej".
Jak widać, Oddział III nadal działa, a wizyta jego agenta w Kraju Nadwiślańskim i naiwnie uprzejme przyjęcie go przez część przedstawicieli polskiego Kościoła uaktywniła działalność agentów miejscowych. Można spodziewać się dalszych prób rozbijania naszych środowisk, realizowanych już choćby przez jakiegoś popaprańca z Kalisza.
Bardzo proszę członków klubów "Gazety Polskiej": porozglądajcie się, czy są wśród Was ludzie o takich poglądach. Jeśli są, to już jasne dla kogo pracują, pytanie tylko, ile dostali.
Trzydziestu srebrników na pewno nie, bo przez 2000 lat inflacja jednak nie stała w miejscu.
Tomasz Kowalczyk
505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków
Layout i wykonanie: Wójcik A.E.