• Strona główna
  • Kluby
  • Wydarzenia
  • Multimedia
  • Archiwum
  • Forum dyskusyjne
  • Kontakt
  • Terminy spotkań
  • Tragedia smoleńska-miesięcznice
  • Karta Klubów "GP"
  • Zjazdy
  • GALERIA
  • Fundacja Klubów "Gazety Polskiej"

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ---- ARCHIWUM STAREJ STRONY - ZAPRASZAMY NA NOWĄ STRONĘ KLUBÓW GAZETY POLSKIEJ:                                                                 www.klubygazetypolskiej.pl
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

A które prawo dla nich?

Tomasz_Kowalczyk.jpg

Jako miłośnik solidnego gitarowo-klawiszowego łojenia, w latach dziewięćdziesiątych prenumerowałem magazyn "Tylko Rock". Dziś jest mi już niepotrzebny, bo wszelkie informacje o nowościach płytowych i koncertach można znaleźć w necie, ale to były inne czasy (sieć tak na poważnie zafunkcjonowała w Polsce dopiero w drugiej połowie lat 90.). Oprócz recenzji, wywiadów, cennych wkładek z biografiami wybitnych zespołów etc., były tam też stałe rubryki. Tomasz Beksiński pisał na wpół kabaretowo (nie przypadkiem to on tłumaczył skecze Monty Pythona); Tomasz Budzyński, jak na punkowca przystało, walił z grubej rury we wszystko, co mu się nie podobało; Czesław Niemen snuł bardzo ładnym językiem refleksje na tematy różne, niekoniecznie muzyczne i okraszał je czasem grafikami komputerowymi swojego elektronicznego pędzla. No i była też niestety rubryka "Kora i Kamil", zapełniana przez Korę Jackowską i jej, jak to się mówi, "partnera" Kamila Sipowicza.

Ponieważ z sentymentu zachowałem sporo numerów "TR", sięgam po pierwsze lepsze. Oto próbka twórczości naszej pary:
"Nie opuszczaj mnie / bądź aż do końca świata / ja będę dla ciebie / jak piękny koniec lata" (Kora, "TR" nr 5, 1996 r.).
Albo:
"złote igły / przezroczysta lira / sreberko gwiazd / zdziczały księżyc / siedem ponurych ryb / ogłuchły bawół / lipiec w zielonej obwódce / berberys krwawnik miecz" (Kamil, "TR" nr 8, 1994 r.)

Mocne, prawda? Myślę, że niejedna czternastolatka łkająca po pierwszym miłosnym rozczarowaniu zapełnia swój pamiętniczek grafomanią stojącą na znacznie wyższym poziomie. Albo i nie grafomanią - w końcu Rimbaud napisał "Statek pijany" mając siedemnaście lat.

Na marginesie trzech gramów marihuany przysłanych dla pieska Kory wnerwiło mnie tytułowanie pary celebrytów - artystami. Jak czytam w "Rzeczpospolitej", Sipowicz oburza się w TVN, że "takiej artystce jak moja żona (sic!), wielkiej artystce, grożą trzy lata więzienia. No to chyba z naszym państwem coś jest nie w porządku". W radio słyszę, że oboje obrazili się na Platformę Obywatelską i już nie będą na nią głosować, bo premier nic nie zrobił w tej sprawie. Wpadają tu w pętlę jak wstęga Mobiusa, albo schody Penrose'a, bo to ich ukochana dotąd PO uniezależniła prokuraturę, więc premier - przynajmniej teoretycznie - w istocie nie ma wpływu na jej działania.

Wnerwiające jest też dywagowanie dziennikarstwa III RP, czy Kora powinna, jako wybitna artystka, odpowiadać za zakup trzech gramów "zioła". Jakaż to hipokryzja. Przypuszczam, że każdego dnia gdzieś w Polsce policja zatrzymuje głupiego nastolatka czy studenta, który ma przy sobie podobną ilość zakazanej substancji. I co? I nic. Artyści i celebryci milczą, to nie ich sprawa. Ale Kora - o, to co innego. Kora jest przecież nasza; w końcu nawet wygląda jak Jolanta Kwaśniewska czy inna egipska mumia.

Przywykło się uważać, że rock i narkotyki idą zawsze ramię w ramię (słynne "sex, drugs and rock'and'roll"). Nieprawda. W pionierskim okresie tej muzyki zgubny nałóg pochłonął rzeczywiście życie kilku wybitnych artystów, prawdziwych artystów, (Jimi Hendrix, Jim Morrison etc.), ale potem bywało trzeźwiej. Frank Zappa potrafił wyrzucić ze swojego zespołu zdolnego muzyka za to tylko, że przyłapał go na paleniu trawki.

Nie o "maryśkę" tu idzie, tylko o bezgraniczne poczucie wyższości "elyt" nad kartoflanym społeczeństwem. Oni muszą być traktowani inaczej, specjalniej. Są lepsi. Typowe to dla lewactwa poglądy; już Karol Marks, występujący w roli obrońcy klasy robotniczej, był wściekły, że do I Międzynarodówki wpuszczono mu na obrady jednego autentycznego robotnika.

W pochodzącym z 1988 r. utworze "Jan" zespołu Kult, Kazik Staszewski (jeden z tych prawdziwych artystów), śpiewa dramatycznie: "A które prawo dla nas? / A które prawo dla nich?".

Tomasz Kowalczyk

1 1 1 1 1 1 1 1 1 1

Biuro Klubów "Gazety Polskiej"



505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków

Layout i wykonanie: Wójcik A.E.