• Strona główna
  • Kluby
  • Wydarzenia
  • Multimedia
  • Archiwum
  • Forum dyskusyjne
  • Kontakt
  • Terminy spotkań
  • Tragedia smoleńska-miesięcznice
  • Karta Klubów "GP"
  • Zjazdy
  • GALERIA
  • Fundacja Klubów "Gazety Polskiej"

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ---- ARCHIWUM STAREJ STRONY - ZAPRASZAMY NA NOWĄ STRONĘ KLUBÓW GAZETY POLSKIEJ:                                                                 www.klubygazetypolskiej.pl
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Słów kilka o postępie naukowo-technicznym

Tomasz_Kowalczyk.jpg

O tym, że światło słoneczne przepuszczone przez pryzmat tworzy tęczowo różnobarwną wstęgę wiedziano od dawna, ale dopiero w roku 1802 pewien uczony dostrzegł na tej wstędze, zwanej widmem, dwa ciemne, poprzeczne prążki. Mało kto zwrócił uwagę na to odkrycie i dopiero dwanaście lat później Joseph von Fraunhofer, wyposażony w lepszy sprzęt wykrył aż 600 takich linii rozsianych po wszystkich kolorach widma. Początkowo nie rozumiano, czym są te linie. Dopiero w 1859 r. Kirchhoff i Bunsen, porównując widmo słoneczne z widmami pochodzącymi z innych źródeł światła, zagadkę rozwiązali. Okazało się, że każda linia to ślad konkretnego pierwiastka chemicznego. W efekcie już w XIX w. astronomowie poznali dokładny skład chemiczny Słońca i innych gwiazd.

W miarę rozwoju nauki spektroskopia stała się możliwa do wykorzystania nie tylko w stosunku do rozżarzonych, świecących gazów. W roku 1960 szwedzki lekarz Sten Forshufvud, przekonany że Napoleon Bonaparte nie zmarł naturalną śmiercią lecz został otruty, przekazał włos cesarza (odcięty po jego śmierci) do badań na Uniwersytecie Glasgow. Do roboty zabrał się prof. Hamilton Smith, wynalazca metody polegającej na bombardowaniu próbki neutronami i analizowaniu wyników metodą spektralną. Otrzymał radioaktywne atomy arsenu. We włosie było 10,38 mikrogramów arsenu na jeden gram masy ogólnej. Oznaczało to, że organizm Napoleona w chwili śmierci zawierał trzynastokrotnie większą od normalnej ilość trującego pierwiastka.

Od tej pory wersja o otruciu cesarza przestała być teorią spiskową. Jest dzisiaj pełnoprawną hipotezą naukową, którą wielu historyków uważa za słuszną.

Ale nauka nadal szła naprzód. I tak daleko zaszła, że w roku 2012 polscy biegli badając szczątki samolotu prezydenckiego stwierdzili ślady TNT, czyli trotylu. Lecz uznali, że TNT oznacza w tym wypadku nie 2,4,6-trinitrotoluen, lecz To Nie Trotyl. Dlaczego? Ponieważ ich urządzenia są tak czułe, że TNT wykrywają nawet w kiełbasie i paście do butów. Trochę jak w anegdocie o naukowcu który zbudował amperomierz wskazujący obecność prądu nawet wtedy, gdy do niczego nie był podłączony. Reagował na mikroskopijne drgania skorupy ziemskiej. Różnica tylko taka, że numer z amperomierzem jest możliwy. Ot, drobnostka.

Od tej pory wersja o zamachu smoleńskim nie przestała być teorią spiskową. Tylko oszołomy uważają ją za słuszną.

Strach pomyśleć, do czego ten postęp doprowadzi. Może za 50 lat okaże się, że dziewiętnastowieczni astronomowie ze swoimi staroświeckimi spektrometrami się mylili i Słońce wcale nie jest zbudowane z wodoru i helu? Bo co prawda nowoczesne urządzenia badawcze to potwierdzają, ale pojawienie się na ekranach symboli tych dwóch gazów nie jest tożsame z ich faktyczną obecnością.

Można będzie wtedy domniemywać, że Słońce zbudowane jest z pasty do butów.



Tomasz Kowalczyk

1 1 1 1 1 1 1 1 1 1

Biuro Klubów "Gazety Polskiej"



505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków

Layout i wykonanie: Wójcik A.E.