• Strona główna
  • Kluby
  • Wydarzenia
  • Multimedia
  • Archiwum
  • Forum dyskusyjne
  • Kontakt
  • Terminy spotkań
  • Tragedia smoleńska-miesięcznice
  • Karta Klubów "GP"
  • Zjazdy
  • GALERIA
  • Fundacja Klubów "Gazety Polskiej"

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ---- ARCHIWUM STAREJ STRONY - ZAPRASZAMY NA NOWĄ STRONĘ KLUBÓW GAZETY POLSKIEJ:                                                                 www.klubygazetypolskiej.pl
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jak wspomóc budżet miasta

Tomasz_Kowalczyk.jpg

Dawno nie czułem się tak źle. Przypominało to stan po zderzeniu z czterdziestotonowym tirem. Może też coś z doznań detektywa Filipa Marlowe po wizycie w jego biurze kilku oprychów. Kto czytał Chandlera, ten wie co i jak. Pokój - nie mój zaciszny pokoik - majestatycznie obracał się dookoła, w głowie waliło coś rytmicznie niczym gumowy młotek walący o kaloryfer, a podłoga, gdy spróbowałem wstać, przylepiła mi się do stóp. Gdy na dobre rozwarłem palcami powieki, zobaczyłem dużo pustych i na wpół pustych butelek, jakieś serpentyny i confetti, oraz kilku osobników płci obojga, niemrawo próbujących nawiązać łączność z rzeczywistością. Nie ma co, stwierdziłem z wrodzoną sobie bystrością: ani chybi to pierwszy dzień Nowego Roku.

Przy śniadanioobiedzie składającym się z gorącej kawy i chipsów ktoś włączył telewizor. Migawki - powtórki. Ci sami beznadziejni kabareciarze w błyszczących marynarkach, te same paniusie z tym samym brokatem na twarzach, te same sztuczne ognie i ta sama pseudo-muzyczna rąbanka. I jeszcze informacja: w sylwestrowy wieczór na krakowskim Rynku podobno bawiło się ponad 20 tys. osób.

"I przyszła mistrzowi do głowy myśl słodka". W takim stanie człowiekowi zawsze przychodzą do głowy słodkie myśli: toż to kapitalne źródło dochodów!

Mamy oto dwudziestotysięczną rzeszę napranych ludzi chlejących pod gołym niebem. A przecież Ustawa o Wychowaniu w Trzeźwości mówi wyraźnie: "Zabrania się spożywania napojów alkoholowych na ulicach, placach i w parkach, z wyjątkiem miejsc przeznaczonych do ich spożycia na miejscu, w punktach sprzedaży tych napojów". Oraz: "Kto spożywa napoje alkoholowe wbrew zakazom określonym w art. 14 ust. 1 i 2a-6 albo nabywa lub spożywa napoje alkoholowe w miejscach nielegalnej sprzedaży, albo spożywa napoje alkoholowe przyniesione przez siebie lub inną osobę w miejscach wyznaczonych do ich sprzedaży lub podawania, podlega karze grzywny".

Znaczy się, na Rynku pić nie wolno. Nie wiem, ile wynosi ta grzywna, ale załóżmy, zaokrąglając - niech to będzie sto złotych. Gdyby otoczyć centrum miasta szczelnym kordonem, wyłapać wszystkich delikwentów - średniowieczna zabudowa z centralnym placem i prostokątną siatką ulic doskonale się do tego nadaje, co przerabiali już manifestanci w stanie wojennym - i każdemu wlepić grzywnę...

Boże, budżet miasta wzbogaciłby się o 20 mln złotych! Na załatanie krakowskiej dziury budżetowej to by pewnie nie starczyło; jeszcze jesienią przekraczała znacznie 100 mln. Ale może chociaż na łatanie dziur na ulicach?

Teraz już za późno, lecz kto wie, czy nie spróbują w kolejnego Sylwestra? W naszym PRL-bis nic mnie już nie zdziwi.

Tomasz Kowalczyk

1 1 1 1 1 1 1 1 1 1

Biuro Klubów "Gazety Polskiej"



505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków

Layout i wykonanie: Wójcik A.E.