• Strona główna
  • Kluby
  • Wydarzenia
  • Multimedia
  • Archiwum
  • Forum dyskusyjne
  • Kontakt
  • Terminy spotkań
  • Tragedia smoleńska-miesięcznice
  • Karta Klubów "GP"
  • Zjazdy
  • GALERIA
  • Fundacja Klubów "Gazety Polskiej"

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ---- ARCHIWUM STAREJ STRONY - ZAPRASZAMY NA NOWĄ STRONĘ KLUBÓW GAZETY POLSKIEJ:                                                                 www.klubygazetypolskiej.pl
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Niebezpieczna sekta Gandalfa Szarego

Tomasz_Kowalczyk.jpg

Trzech fachowców jedzie samochodem: mechanik, elektryk i informatyk. W pewnym momencie silnik odmawia posłuszeństwa i auto staje w szczerym polu.

- Gaźnik się zapchał - stwierdza mechanik.

- Nie, na pewno jakieś zwarcie w przewodach - mówi elektryk. A informatyk na to:

- Panowie, wysiądźmy i wsiądźmy. Wtedy ruszy.

To oczywiście tylko stary dowcip, ale całkiem niegłupi. Bywa, że specjalizacja w danej dziedzinie sprawia, iż człowiek stopniowo zaczyna cały świat postrzegać pod jej kątem. Przykładowo: parę lat temu wróciłem z górskiej wycieczki z obolałym i lekko napuchniętym nadgarstkiem lewej dłoni. Ponieważ niedługo później spotkałem znajomego moich rodziców, lekarza, przy okazji pokazałem mu ten nadgarstek i zapytałem, czy to może być coś poważnego. Pan doktor co prawda jest kardiologiem, ale lekarz to lekarz, ogólną wiedzę medyczną musi przecież mieć. Obejrzał, kazał pokręcić ręką, poruszać palcami i wreszcie stwierdził że to nic takiego, zwykłe stłuczenie. Po czym przez jakieś pół godziny wypytywał mnie o serce, sprawdzał mi tętno, dociekał czy nie mam jakichś duszności albo kłucia w klatce piersiowej i wyglądał potem na szczerze zmartwionego faktem, że akurat z moją pompą wszystko w porządku.

Robert Tekieli jest wybitnym dziennikarzem i publicystą. Z pozycji katolickich walczy z sektami, ruchem New Age, psychomanipulacjami, "toksyczną duchowością" etc. I chwała mu za to. W wyborach prezydenckich w 2010 r. wspierał Marka Jurka, za co mu nie chwała, przynajmniej moim skromnym zdaniem. Robert Tekieli opisuje przypadki ludzi, którzy bywają poza swoim ciałem, siłą woli przesuwają przedmioty i potrafią zwymiotować z pół kilograma gwoździ, a wszystko to za sprawą Złego. Robert Tekieli w ubiegłotygodniowej "Gazecie Polskiej" przejechał się po twórcy "Hobbita" i "Władcy Pierścieni", J. R. R. Tolkienie, za co ma już przerąbane. Przynajmniej u mnie.


Zdaniem Tekielego powieści Tolkiena: mają gnostycki szkielet. Nie ma bowiem dobrych czarowników. Gandalf mając swoje magiczne właściwości - właściwości, które w świecie realnym mają okultyści - byłby otwarty na demona. Nie mógłby być zatem jednocześnie tak wspaniałym, pełnym cnót rycerzem.

Znaczy się, w naszym realnym świecie, okultysta może wetknąć magiczną różdżkę w stos mokrego chrustu, wobec którego krzesiwo i hubka są bezradne, wypowiedzieć zaklęcie i spowodować zapłon. To jeden z popisowych numerów Gandalfa. Widział ktoś kiedyś takiego okultystę? No, przyznam, że ja widziałem. Na scenie. Śliczną dziewczynę "okultysta" zapakował do pudła, przepiłował ją na pół, rozsunął, a potem złożył na powrót - a tak jej nic, braciaszku; cała i zdrowa. Straszna magia!

Był w latach 70. XX w. taki "okultysta" nazwiskiem Uri Geller. Szczwany oszust; wyuczył się sztuczek iluzjonistycznych i przed kamerami telewizyjnymi prezentował numery z wyginaniem "siłą woli" widelców i łyżeczek. Twierdził, że jest obdarzony mocami parapsychologicznymi i wielu ludzi dało się na to wtedy nabrać, nawet wybitnych naukowców. Był wśród nich John Taylor, brytyjski matematyk i fizyk, który pod wrażeniem popisów Gellera napisał książkę "Superminds", o super-umysłach, psycho- i telekinezie i tym podobnych bzdurach. Kubeł zimnej wody przyszedł wraz z pojawieniem się na scenie innego iluzjonisty, Jamesa Randiego, który swój talent poświęcił demaskowaniu nieuczciwych kolegów po fachu. Ten amerykański tropiciel oszustw w badaniach parapsychologicznych przyjechał do Wielkiej Brytanii w lecie 1975 roku - pisze prof. Andrzej K. Wróblewski we wstępie do polskiego wydania książki Taylora "Nauka i zjawiska nadnaturalne" - i złożył Taylorowi wizytę w jego gabinecie, przedstawiając się jako dziennikarz. Podczas rozmowy z Taylorem Randi, który jest świetnym iluzjonistą, zdołał zgiąć pręt metalowy, przechowywany przez Taylora w zamkniętej rurce szklanej, a nawet wyskrobać na nim napis "Zgięte przez Randiego 1 lipca 1975 roku". Taylor był cały czas obecny w pokoju i udzielał Randiemu wywiadu. Efekty sztuczek Randiego odkrył dopiero później...

W efekcie Taylor musiał przyznać, że wszelkie parapsychologiczne numery to tylko sztuczki iluzjonistów: ESP is dead, napisał (zjawiska paranormalne nie istnieją). Jest tylko ludzka przemyślność, inspirowana pogonią za sensacją. Robert Tekieli, jak widać, nie dotarł do takiego punktu. Jak na fachowca od Złego przystało, widzi tego Złego wszędzie, nawet w przenikniętych duchem chrześcijańskim pięknych opowieściach Tolkiena. I stwierdza: Tolkien symbolicznie kłamie. Tworzy kłamliwy symbol. Jego pełna chrześcijańskich toposów narracja jest jak trucizna: podana w smacznym cieście jest tym bardziej niebezpieczna.

Jako bardzo grzeszny katolik, a zarazem od dziecka wyznawca sekty Gandalfa odpowiem dwoma tolkienowskimi cytatami.

Pierwszy: hobbici gadają w gospodzie o rzekomym olbrzymie, który miał się jakoby pojawić w Północnej Ćwiartce ("Ćwiartka" to takie hobbickie województwo). - Hal widział tego olbrzyma! - mówi jeden. Na co drugi: - Gada, byle gadać. Hal zawsze niby coś widzi, a najpewniej to, czego wcale nie ma.

Drugi: J. R. R. Tolkien w liście do swojego syna. Z pomiędzy ciemności mego życia, pełnego rozczarowań, kładę ci przed oczy jedną wspaniałą rzecz godną miłości na ziemi: Najświętszy Sakrament. Tam znajdziesz miłość, chwałę, honor, wierność i prawdziwy sposób przeżywania wszystkich twoich miłości na ziemi, których pragnie serce każdego człowieka.

Cholerny okultysta, Panie Robercie, nieprawdaż?

Tomasz Kowalczyk

1 1 1 1 1 1 1 1 1 1

Biuro Klubów "Gazety Polskiej"



505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków

Layout i wykonanie: Wójcik A.E.