Zabrano nam serce Polski

70 lat temu w Katyniu zabito elitę Polski. Los oszczędził wtedy najwyższych dowódców. Dzisiaj do oficerów dołączyli ci, którzy kierowali naszym państwem. 10 kwietnia 2010 r. w Katyniu zginęło serce Polski. Serce można przeszczepić, można wstawić sztuczne, ale nigdy nie będzie działać jak to prawdziwe.

Poświęcamy cały numer "Gazety Polskiej" temu wydarzeniu, a przede wszystkim ofiarom tej bezprecedensowej tragedii. Przez najbliższe tygodnie Polska musi wyglądać inaczej niż w ciągu ostatnich lat. Zginął Prezydent i należy mu się pogrzeb głowy państwa. Podejmowane próby szybkiego zakończenia albo przykrycia tej uroczystości innymi są niegodne wielkiego, choć dzisiaj bardzo zranionego narodu. Ten pogrzeb jest ważny, bo da wielu możliwość odzyskania własnej tożsamości, znalezienia tego, co w Polakach najpiękniejsze, i przeżycia narodowej wspólnoty.

Prezydenta i dowódcę wojsk nie tylko odprowadzają dziesiątki tysięcy rodaków, ale powinien być przewożony na armatniej lawecie. Zabrakło mi tego podczas przewozu z lotniska trumny z doczesnymi szczątkami Lecha Kaczyńskiego. Zdumiewające, że akurat w tym wypadku rząd tak bardzo dbający o propagandę nie przestrzegał podstawowych wymogów protokołu. Widać wyraźnie pośpiech ekipy Tuska-Komorowskiego, by jak najszybciej zakończyć wszystkie ceremonie. Prezydent i wielu ludzi z feralnego lotu do Katynia są dla nich kłopotliwi nawet po śmierci. Zadbajmy o godny pochówek naszych narodowych bohaterów, nie tylko dla ich czci, ale i dla nas samych. Musimy pamiętać, że odeszły od nas jedne z najwybitniejszych postaci polskiego życia publicznego po II wojnie światowej: Prezydent, szef IPN Janusz Kurtyka, szef NBP Sławomir Skrzypek, rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski i wielu innych.

Naszym obowiązkiem jest też pełne i uczciwe wyjaśnienie przyczyn katastrofy. Wypadek jest tylko jedną z możliwości. Mataczenie Rosjan w tej sprawie niestety budzi wątpliwości, czy rzeczywiście chcą wszystko wyjaśnić. Bzdury o nieznajomości rosyjskiego przez polskich pilotów, natychmiastowe wykluczenie bez żadnych badań awarii samolotu, obciążenie odpowiedzialnością za katastrofę Polaków, zanim jeszcze zebrała się jakakolwiek ekipa śledcza, nie budzą zaufania co do intencji Moskwy. Nie zmienią tego żadne gesty przyjaźni ani poklepywanie się po plecach z polskim premierem.

Najwyższy sprzeciw wywołuje niemal jawne stawianie tezy o odpowiedzialności polskiego prezydenta za katastrofę. Taka wersja była sączona przez Rosjan już godzinę po tragedii. Niestety, wielu dziennikarzy kupiło ją bez próby weryfikacji.

Przyczyn wypadku mogło być naprawdę wiele. Na pewno nie wolno ignorować żadnej wersji w imię rzekomego pojednania. Pojednanie można zbudować wyłącznie na prawdzie. Jak na razie, wiemy tyle: polski Prezydent i elity naszego państwa zginęły w wyprodukowanym w Rosji samolocie, który był tam niedawno remontowany, a rozbił się na rosyjskim lotnisku. Rosjanie mają więc choćby z tej racji szczególny obowiązek wyjaśnienia sprawy. My musimy patrzeć im na ręce. Ale jest dokładnie odwrotnie: rzeczy Prezydenta oraz dowódców wojsk, w tym ich dokumenty, komórki z bazami adresowymi, zostały przy cichej aprobacie polskich władz zabezpieczone przez Rosjan. To samo stało się z tzw. czarnymi skrzynkami. Trudno to wytłumaczyć.

Na wyjaśnieniu sprawy i godnym uczczeniu ofiar nie kończą się nasze obowiązki. Trzeba poznać i dokończyć ich dzieło. Bardzo spodobały mi się inicjatywy społeczne nazwania stadionu narodowego imieniem Lecha Kaczyńskiego, a IPN - Janusza Kurtyki. Tacy patroni będą dobrze służyć tym miejscom i instytucjom.

Ktoś musi kontynuować wielkie dzieło Prezydenta. Los zrządził, że z katastrofy cudem ocalał Jarosław Kaczyński. Trudno nie dopatrywać się tu sugestii Opatrzności co do dalszych losów tego męża stanu. To na nim spoczywa obowiązek odbudowania zniszczonej infrastruktury życia publicznego. Jego trudna sytuacja osobista nakazuje nam otoczenie go modlitwą. Jednak nie musi on prowadzić wielkiej kampanii wyborczej. Poprowadzą ją miliony ludzi, które kochają Polskę Lecha Kaczyńskiego.

Pozostaje mi jeszcze smutny obowiązek złożenia kondolencji. Nie wypełniamy numeru własnymi, bo w katastrofie zginęło tylu naszych przyjaciół i znajomych, że trzeba by chyba poświęcić temu osobny numer. Jednak kilku osobom chciałbym te kondolencje złożyć szczególnie. Przede wszystkim matce i córce oraz bratu Lecha Kaczyńskiego, żonie i rodzinie Sławomira Skrzypka, żonie i rodzinie Janusza Kochanowskiego, rodzinie i przyjaciołom Stefana Melaka i Tobie, Kasiu.

Niech Was Bóg otoczy Swoją opieką i niech da Wam pocieszenie. Jesteśmy z Wami.

Tomasz Sakiewicz