Wróg ludu
Szatan kocha cenzurę
Pewien znajomy ksiądz opowiadał mi, że diabeł wcale nie chce, by ludzie w niego wierzyli. Zdecydowanie woli świat, w którym złych mocy się nie zauważa. Jeżeli nie ma diabła, to i nie ma osoby planującej zło. A więc zło w takim świecie, jeżeli w ogóle istnieje, jest przypadkiem, efektem słabości człowieka. Zresztą, gdy nie wiemy, od kogo pochodzi, staje się dużo bardziej wątpliwe.
Pamiętamy z lat 90. szeroko stosowaną socjotechnikę oskarżania każdego dociekliwego dziennikarza czy polityka o sianie teorii spisku. Teoria spisku to po dogłębnym przyjrzeniu się tym oskarżeniom szukanie związku między przyczyną a skutkiem. Dotyczy to szczególnie złych rzeczy. Wyobraźmy sobie taką sytuację: widzimy korupcjogenną ustawę. Udaje nam się udowodnić, że nastąpił wyciek publicznych pieniędzy do prywatnych kieszeni w związku z tą ustawą. Jest to zwykła analiza skutkowo-przyczynowa. Jednak w ostatnich latach ten logiczny ciąg myślenia został zakazany. Zła ustawa mogła pojawić się jedynie niezależnie od interesów jej twórców. Inne myślenie to objaw paranoi, teoria spisku, efekt problemów intelektualnych z szerokim rozumieniem rzeczywistości. Taka operacja była przeprowadzana zarówno w przypadku korupcji, lustracji, jak i zagrożeń dla suwerenności, szczególnie w sektorze energetycznym.
Największą w historii III RP operacją przykrywania związku przyczynowo-skutkowego była smoleńska katastrofa. Tu zabroniono nie tylko wyciągania wniosków, ale w ogóle piętnowano szukanie faktów, które mogłyby sugerować złe wnioski. W Rosji, w kraju, w którym terroryzm jest chlebem powszednim, 10 kwietnia 2010 r. żaden akt terrorystyczny zdarzyć się nie mógł. Komentarze odbiegające od powszechnego tonu w tej sprawie uznano za przejaw obsesji, a niewygodne fakty zostały przemilczane. Dziennikarstwo w sprawie smoleńskiego śledztwa, poza kilkoma chlubnymi wyjątkami, przestało istnieć. Publicyści i komentatorzy poruszają się w wąskim kanaliku dywagacji dopuszczonych przez rządzących. Kto się wysunie, wypada z mediów.
Nowoczesne metody cenzury święcą w ostatnich latach triumfy właśnie w wolnej Polsce. Nacisk potulnych mediów i elit ma wywołać zjawisko autocenzury, gdy to nie pomaga, uruchamia się mechanizmy wykluczenia. Dopiero na końcu wchodzą sądy, prokuratorzy, urzędy podatkowe i tym podobni. Cenzura powoduje, że widać Polskę coraz ładniejszą, coraz bogatszą i coraz bardziej wolną. Nie mówi się o ograniczeniach wolności, więc wolność jest zupełna.
Dzięki cenzurze świat stał się niemal idealny. Rozkopane drogi - Polska w budowie. Brak kolei - modernizacja. Korupcja - rozwój biznesu. Ten tęczowo-złoty obraz czasem zepsuje jakiś potworny obrazek, który wyleci zza szczelnej kotary. Nagle zaskakuje nas jakaś patologia, która wydaje się nie do pojęcia. Prawa ręka prezydenta to "ziomal" Nergala. A Nergal to czyj "ziomal"? Niczyj. Przecież nie ma diabła. A świat jest taki piękny. Niech żyje cenzura.
Tomasz Sakiewicz