Nie ma niezniszczalnych imperiów, nieusuwalnych władców ani wiecznie lubianych partii. Historia najbardziej śmieje się z tych, którzy sądzą, że osiągnęli coś na zawsze. Dobre rzeczy trwają tylko wtedy, gdy się o nie porządnie dba i ma się jeszcze przy tym trochę szczęścia. Tego ostatniego Polsce ostatnio brakowało. Zmiana polityki USA rozpoczęta już po 11 września 2001 r., a twórczo rozwinięta przez Baracka Obamę, nie sprzyjała polskim interesom. Pustkę po USA w Europie Środkowej wypełniły Rosja i Niemcy. W dodatku na czele państwa rosyjskiego stanął człowiek, który po nocach śni, że jest carem, a w dzień zazdrości Stalinowi skuteczności. To, że Putin wcześniej czy później swoimi ambicjami doprowadzi Rosję do katastrofy, jest pewne. Pytanie tylko, czy stanie się to za kilka lat, czy w ciągu dekady?
Wiele wskazuje na to, że wydarzenia przyspieszyły. Amerykanie mają już dosyć wiarołomnego sojusznika i zetrą się z Rosją na wielu polach. Zmiany zaczęli od odzyskiwania swoich aktywów w Niemczech. Nie wiem, czy nagła dymisja prezydenta Niemiec i kandydatura pastora Gaucka mają z tym coś wspólnego, ale na pewno takiej polityce sprzyjają. Stawiająca na współpracę z Rosją Angela Merkel musi dokonać resetu swojej strategii. Powrót USA do Europy Środkowej oznacza, że polityka niemiecka staje się w większym stopniu elementem globalnej polityki USA. Aktywa amerykańskie to, oprócz tego co zachowali w Niemczech, także ich wierny sojusznik - Wielka Brytania i zamrożone siły w Europie Środkowej. Kluczem do tej części świata jest Polska. W najbliższych miesiącach do Polski zacznie napływać w znacznej ilości amerykański kapitał. Wzmaga się też zainteresowanie amerykańskich służb naszym krajem. To oczywiście musi wstrząsać sceną polityczną. Obóz rosyjski próbuje naprędce przejąć władzę,
opierając się na otoczeniu urzędującego prezydenta. Rządzący obóz proniemiecki ulega destabilizacji i prawdopodobnie przejdzie na pozycje amerykańskie. Opozycja też wyraźnie dzieli się na proamerykańską (PiS) i prorosyjską (Ruch Palikota oraz część SLD). Problemy UE spadają przy tym na dalszy plan.
Dla Polski oprócz zacieśniania sojuszu z USA ważne jest pozyskanie partnerów w Europie. W polityce atlantyckiej może to być Wielka Brytania. W polityce środkowoeuropejskiej m.in. Węgry. Ważne jest, by premier Węgier Wiktor Orbán, atakowany przez lewicowych polityków, utrzymał twardy kurs na zmiany, szczególnie likwidację postkomunistycznej przeszłości. Musimy udzielić mu w tym niezbędnego wsparcia. Stąd pomysł wspólnego wyjazdu do Budapesztu. Wielu z Państwa przybędzie tam samolotami i autokarami. Ja zachęcam do wspólnej wyprawy pociągiem. Będzie okazja, by lepiej się poznać i czas, by porozmawiać. Szczegóły w "GP" na s. 6.
Tomasz Sakiewicz
505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków
Layout i wykonanie: Wójcik A.E.