"Jeżeli bowiem od ludzi pochodzi ta myśl czy sprawa, rozpadnie się, a jeżeli rzeczywiście od Boga pochodzi, nie potraficie ich zniszczyć i może się czasem okazać, że walczycie z Bogiem" (Dz. A. 5.38-39).
W zasadzie ten cytat z Dziejów Apostolskich całkowicie powinien wystarczyć, by wyrobić sobie stosunek do ostatnich wydarzeń - wspólnego listu polskiego episkopatu i rosyjskiej Cerkwi. Mamy, a przynajmniej ja mam, podejrzenie, że jest to posunięcie czysto polityczne, na co wskazują okoliczności, jednocześnie wielu ludzi dostrzega w tym przełom duchowy. Teoretycznie wystarczyłoby poczekać na duchowe owoce takich działań. Problem w tym, że na razie konsekwencje są mało związane z przełomem duchowym, powodują natomiast poważne zmiany polityczne. Do tych ostatnich nie sposób nie odnieść się, pamiętając o swoich obowiązkach Polaka i obywatela. Najbardziej niezręczny był kontekst, w jakim list ów umieszczono. Towarzyszący mu wywiad abp. Józefa Michalika dla KAI jednoznacznie wskazywał, że należy ostudzić emocje wokół tragedii smoleńskiej. Do tej pory tylko te emocje i mobilizacja setek tysięcy ludzi wywoływały presję na władzę i media, by sprawy nie chować pod dywan.
Jeżeli więc tragedia smoleńska była spowodowana działaniami Rosjan, będziemy mieli do czynienia ze zbrodnią doskonałą. Media i politycy, którzy chcą wygaszenia śledztwa, już triumfują, raczej mało przejmując się powiewem chrześcijańskiego ducha.
Obawiam się czegoś jeszcze bardziej. Za czasów PRL każda krytyka sytuacji Polski, a nawet poziomu życia, mogła spowodować oskarżenie o podważanie sojuszy. Oskarżenie to często prowadziło do relegowania z uczelni, wyrzucenia z pracy, a nawet do uwięzienia. Czy dzisiaj krytyka polityki Kremla, choćby umów gazowych, nie zacznie być psuciem "chrześcijańskiego pojednania"? Rosjanie mają zwyczaj takie sytuacje bezwzględnie wykorzystywać. Rosyjska dyplomacja przy pomocy wiernej sobie Cerkwi będzie mogła wpływać nie tylko na polski rząd, ale i na polskich biskupów.
Za czasów PRL ci, którzy upominali się o polską rację stanu, byli kryminalistami. Dzisiaj będą bezbożnikami. Majstersztyk.
Tomek Terlikowski twierdzi, że nie dostrzegamy duchowego wymiaru porozumienia. Jestem starym grzesznikiem, ale coś niestety zaczynam dostrzegać. Jakie owoce może zrodzić porozumienie wypichcone przez aparat władzy wywodzący się z najbardziej zbrodniczej organizacji świata? Pan Bóg czasem i takich wykorzystuje. Niestety, Bożych myśli w tej sprawie nie znam. Ludzkie budzą wątpliwości, że jest tu całkiem inna duchowość.
Tomasz Sakiewicz
505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków
Layout i wykonanie: Wójcik A.E.