Powiadają, że z przyjaciółmi bywa różnie, ale na wrogów zawsze można liczyć. Nie sprawiła mi zawodu "Gazeta Wyborcza", atakując moją szopkę, na co po cichu liczyłem, z paroma osobami nawet założyłem się, że mi nie odpuszczą. I nie odpuścili. Tym razem z plutonu egzekucyjnego wydelegowano niejakiego Czuchnowskiego, co przyjąłem z pokorą, choć również z pewnym żalem, jako że przyzwyczaiłem się do kunsztownego stylu Donaty Subbotko, wyłaniającej się raz w roku z niebytu, by pognębić Wolskiego. Co się stało w tym roku? Czyżby wgryzanie się w moją twórczość zdemoralizowało bezkompromisową dotychczas redaktorkę do tego stopnia, że chciała napisać recenzję na klęczkach i załatwić mi nawet certyfikat poprawności politycznej...?
Nie potrafię też wydedukować, czy zmiana odstrzeliwującego to awans czy degradacja w grupie chłopców do bicia. Wiem, że obecność na "liście typów Michnika" zobowiązuje. Głównie redakcję, żeby przyłożyć mi, gdzie się da.
Na przykład z okazji mianowania Jacka Sobali na szefa Trójki (oburzenie i zgroza wielkie, choć trochę dziwi milczenie, gdy nominacje otrzymywały typy naprawdę spod ciemnej gwiazdy) wypomniano, że przyszedł do Jedynki po mnie, kontynuować jedyną słuszną linię.
Kontynuacji nie zauważyłem, a ciosów nie poczułem. Podobnie jest z filipiką Czuchnowskiego. Redaktor streszcza pobieżnie program, przy czym akurat cytaty działają na korzyść autora. Każdy spokojnie mógłby ukazać się jako tytuł w "Gazecie Wyborczej" pod warunkiem że napisałby go jakiś słuszny autor. Ktoś z funkcjonariuszy "Szkła kontaktowego" może?
Poza tym pan Czuchnowski wyraźnie mnie przecenia, twierdząc, że podczas oglądania szopki "pijani trzeźwieli, a trzeźwi biegli się upić". Nie mam tak wysokiego mniemania o sobie, by liczyć, że koledzy pana redaktora pod mym wpływem popatrzą na nasz kraj trzeźwo, a widząc, jak podły fach uprawiają, polecą się nachlać. W każdym razie przyjmuję to jako zachętę i zobowiązuję się dostarczyć w nadchodzącym roku sporo pracy "gazetowym szwadronom śmierci". Zwłaszcza że ich kule są z papieru.
Marcin Wolski