Rosnący krzyż


Historyków ci u nas dostatek. Historykiem prezydent, premier, marszałkowie Sejmu i Senatu. Czy nie jest to wystarczająca gwarancja, że polska polityka historyczna rozkwitnie u nas, jak się od czasów Długosza nie śniło?

A może historia jest sprawą zbyt poważną, żeby pozostawić ją historykom?

Tym bardziej że owa szlachetna nauczycielka życia uczy tego tylko, że nigdy niczego nie uczy.

Gdyby uczyła, to najgłupszy polityk z oślej sejmowej ławki wiedziałby, że każdy dzień targów, sporów, zaniechań i przepychanek wydłuża obelisk czy monument Lecha Kaczyńskiego o kolejny centymetr. Im dłuższa zwłoka, im większy opór, tym bardziej będzie okazały.

Gdyby Edward Gierek zgodził się ze stoczniowcami w styczniu 1971 r. i wmurował w ścianę Stoczni Gdańskiej tablicę upamiętniającą ofiary wydarzeń grudniowych o wymiarach szkolnego zeszytu, być może nie byłoby ani gigantycznego monumentu Trzech Krzyży, ani Solidarności, a prywatny obywatel "Bolek" do dziś donosiłby co najwyżej na swego brygadzistę

Zabrakło wyobraźni.

Polityka na krótki dystans zapewnia wprawdzie komfort psychiczny, przynosi niezłe wyniki sondaży, lecz śmiecie zamiecione pod dywan nie znikają.

A krzyże rosną. Nawet jeśli przychodzi im rosnąć pod ziemią.

Podobnie z bohaterami. Jeśli naród spontanicznie zaczyna kogoś czcić, powstaje legenda. Można jej się opierać, przeszkadzać, dowodzić, że nie wszystko jest w tej legendzie bez zarzutu. To na nic! Legenda będzie ogromniała. Wielcy ludzie staną się jeszcze więksi, a przeszkadzacze pogrążą się w niebycie, gdzie gonić ich będzie drwiący śmiech pokoleń.

Zwłaszcza gdy przegną pałę, tak jak pan poseł, profesor doktor Stefan Niesiołowski, który zdenerwowany wierszem o nieżyjącym prezydencie nazwał na łamach "Rzeczpospolitej" "poetę Jarosława Marka Rymkiewicza" grafomanem. Na Boga, panie pośle, droga modliszko polskiej polityki, grafomanem to można nazywać - i nawet trzeba - np. Wolskiego, ale nie laureata nagrody Nike, która w naszym świecie oznacza osobistą beatyfikację z rąk Adama Michnika ergo chwałę wiekuistą!


Marcin Wolski