Miesiąc oszczędzaniaW czasach komuny październik określany był miesiącem oszczędzania.
W dodatku uznanie października miesiącem dla ciułaczy wskazywałoby pośrednio na dozwolenie rozrzutności w pozostałych miesiącach, co zresztą za czasów towarzysza Gierka było zgodne z prawdą. Czy akcja przynosiła jakieś skutki? Z tego, co wiem - średnie. Ludzie oszczędzali najwyżej własne siły, w pracy. Oszczędzanie czegokolwiek innego - wody, prądu, gazu - nie opłacało się, były tanie jak barszcz. Co do pieniędzy, trwał powszechny lęk przed ich wymianą, poza tym rosła inflacja, groziły podatki i domiary, więc bardziej logiczne było przepić, przejeść i przebalangować. A czy dziś taka akcja miałaby jakiś sens? Chyba tylko apel o oszczędzanie się nawzajem. W pierwszej chwili przychodziło mi do głowy hasło "oszczędzajmy autorytety". Niestety, nie ostał się nam już ani jeden autorytet ogólnonarodowy - nawet tacy giganci jak Kuba Wojewódzki, Doda, Owsiak, Bartoszewski czy Wajda są autorytetami jedynie dla części społeczeństwa... Ponadto, jak szlachetną ideę oszczędzania przełożyć na język konkretów, przekonać, żeby mąż platformista przestał lać żonę pisiorzycę, a przynajmniej - by nie robił tego codziennie? Jak wiadomo, przykład idzie z góry - z ekranów telewizorów musiałyby zniknąć debaty sejmowe, transmisje z komisji i konferencje prasowe. Prof. Niesiołowski mógłby prowadzić tam wyłącznie program przyrodniczy, Palikot uczyć produkcji alkoholu, a Wałęsa - jak dokonywać drobnych napraw elektrotechnicznych. (Nikt nie śmiałby podważać ich kompetencji w tym zakresie). W ramach parytetu Dorn poprowadziłby program o psach, a Kaczyński o kotach. Pan prezydent opowiadałby anegdoty łowieckie, a pan premier wspólnie z Wojciechem Cejrowskim występowali w programach podróżniczych, ze szczególnym uwzględnieniem Ameryki Łacińskiej. Gdyby oglądalność telewizji wzrosła, a programy zyskały uznanie obywateli, można by podobną akcję rozciągnąć na cały rok. A zaoszczędzone nerwy wyeksportować do innych krajów świata, znudzonych dobrobytem i stabilizacją. Marcin Wolski (felieton wygłoszony w Radiu Merkury) |