Gość w dom!Wizyty carów w Warszawie mają długą i bogatą historię.
Potem ranga wizyt trochę spadła. Z pobytu cara-reformatora Michaiła Gorbaczowa zapamiętano głównie to, że fetował go śpiewam i tańcem Andrzej Rosiewicz. Miał i swoje pięć minut "kapciowy Wałęsy" - Mietek Wachowski. Tak spił Borysa Jelcyna, że ten nie tylko zgodził się wpuścić nas do NATO, ale gdyby wcześniej nie padł, obdarowałby nas jeszcze Krymem, Kamczatką i Alaską. Szkoda tylko, że rano o tym nie pamiętał. Później dłuższy czas "wizyt przyjaźni" nie było - fanaberie Polaczków, chcących, by rozmawiano z nimi jak równy z równym, nie pasowało do bizantyjskich schematów. To się na szczęście zmienia. Po krótkich rekonesansach - na Westerplatte i w Krakowie - znów Jego Wieliczestwo zaszczyca nas wizytą. Jesteśmy docenieni i pochwaleni. Jak dobrze pójdzie, będziemy mieli pewne miejsce w trzecim, a może i drugim rzędzie podczas parad na placu Czerwonym, a także stały udział w Spartakiadzie Armii Zaprzyjaźnionych. Powstał nawet projekt przemalowania obrazu "Batory pod Pskowem", tak by znaleźli się tam przodkowie prezydentów Jaruzelskiego i Komorowskiego. Trwają negocjacje w kwestii - po której stronie!
Marcin Wolski |