Wszechmocna Temida


Jedną z wielkich iluzji III Rzeczypospolitej była wiara w państwo prawa wspartego siłą niezawisłych sądów.
I udało się, sądy są u nas bardzo silne. Tak silne, że bezkarnie mogą uchylić prawo grawitacji, logikę czy zwykłe ludzkie poczucie sprawiedliwości.
Koncepcja może była i dobra, zakładała jednak, że sądy w wolnym kraju staną się automatycznie ostoją ludzi mądrych, niezależnie myślących i sprawiedliwych. Zapewne są tam i tacy, ale praktyka pokazała, jak błędne były rachuby na samooczyszczenie środowiska. O żadnej lustracji nie było mowy, a zmiana pokoleniowa...? Matecznik Temidy uchodzi za miejsce, w którym najlepiej czują się dynastie. A poglądy jak klientela często przechodzą z ojca na syna.
Gdyby opowiadać cudzoziemcowi o naszym wymiarze sprawiedliwości, zdumiałby się bardzo. W Ameryce próba kneblowania ust dziennikarzom uznana byłaby za gwałt na pierwszej poprawce! A wykorzystywanie sali sądowej jako namiastki rzeczowej polemiki jest po prostu śmieszne.
Tymczasem u nas sądy nie muszą liczyć się z konsekwencjami własnych werdyktów, coraz częstsze zasądzanie płatnych ogłoszeń w prywatnych mediach ma wszelkie znamiona linczu czy stalinowskiej konfiskaty mienia. Sądu nie interesuje, skąd skazany, w co najmniej problematycznej sprawie, ma wziąć owe setki tysięcy złotych, już nie na charytatywny cel, lecz na dofinansowanie zasobnych mediów.
Osobiście uważam, że sprostowanie czy przeprosiny powinny ukazać się w tym samym miejscu, w którym dokonano zniewagi - bezpłatnie. Chyba że i owa zniewaga ukazała się też jako płatne ogłoszenie.
Rozprawy o dobre imię (najczęściej są to procesy o "obrazę majestatu") mają wówczas sens, kiedy ofiara w skutek krzywdzącego pomówienia dozna wymiernego uszczerbku, np. straci pracę itp. Jednak nie słyszałem, aby to stało się podstawą wymiaru kary.
Powiem więcej, wrażliwość Temidy na krzywdę ludzką bywa wybiórcza - ujmując się za krzywdą Bolka, nazwanego Bolkiem, nie zauważa natomiast krzywdy przedsiębiorców zrujnowanych np. przez fiskusa czy nadgorliwą prokuraturę. Czasami udaje się uzyskać jakieś, przeważnie niewspółmierne odszkodowania. Nie słyszałem jednak o jakichkolwiek karach, które spotkałyby urzędników często złośliwie i z premedytacją niszczących ludzi. Do niedawna nie było zresztą odpowiednich do tego przepisów.
Być może obraz współczesnej Temidy jako kobiety z przeszłością, działającej stronniczo, chimerycznie i kierującej się interesem grupowym byłby przesadzony i krzywdzący, ale jakoś trudno uwierzyć, że jest to surowa, szlachetna dziewica o nieposzlakowanej opinii, tylko niestety niewidoma, głucha, pozbawiona powonienia (inaczej wyniuchałaby smród afery hazardowej) z długimi rękami, ale za krótkimi nogami. I bez serca.


Marcin Wolski