Paraliż postępowy
Nie wiem, czy aktualni władcy naszego kraju mogą spać spokojnie. Ja bym nie mógł. Tym bardziej że właśnie ziszczają się najbardziej koszmarne z ich snów.
To prawda, specjalnie wiele po nich nie oczekiwano, niedużo robili, ale można było żywić nadzieję, że postarają się, aby wszystkie zaniechania, błędy, niedoróbki przykrył jeden spektakularny sukces. Zgodnie z osobistymi preferencjami premiera trampkarza - miało to być Euro 2012. Ale okazało się, że jeśli wszędzie jest źle, nie ma powodu, aby akurat udało się z wizytówką. Czy w kraju korupcji i indolencji można wydzielić jakiś czysty obszar? W efekcie tam, gdzie miało być najlepiej, jest najgorzej.
Stadiony rozgrzebane, jeszcze na dobre nie stoją, a już grożą zawaleniem, autostrady ciągle prowadzą donikąd, a specyficzny klimat Polski sprawia, że nawet Chińczykom nie chce się robić. Na kolei zawał. Najbardziej chyba symboliczne jest to, że akurat do tuskowego Gdańska zamiast trzech godzin podróż ma trwać 10! (chyba rozstawnymi końmi byłoby szybciej!).
Oczywiście, kiedyś będzie lepiej - powstaną i stadiony, i drogi, i szybkie koleje. Tyle że już po Euro. Z punktu widzenia aktualnej władzy będzie to musztarda po obiedzie, bo wszystko wskazuje, że mistrzostwa przyjdzie rozgrywać na Orlikach.
Kto chce mieć obraz bałaganu, niekompetencji, pogardy dla obywateli w jednej pigułce, niech przyjeżdża do Warszawy. Po zmarnowaniu pięciu lat próbuje się zrobić wszystko naraz - nic z tego nie wychodzi, poza tym że nieprzejezdne są wszystkie mosty (z kolejowym włącznie, bo remont torów). Myśląc o równości szans, przecięto nie tylko komunikację wschód-zachód, ale również północ-południe, pozostawiono jedynie wąskie objazdy dla autobusów. Na wszelki wypadek, żeby ludzie nie mieli żadnego ratunku, przerwano też środkowy odcinek metra. Słowem swoboda poruszania się po mieście, jak podczas Powstania Warszawskiego i w dodatku nie ma możliwości korzystania z kanałów.
Co myśli o tym elektorat Hanny Gronkiewicz-Waltz, nie wiem, ja na nią nie głosowałem. Nie wiem też, jak przedstawią to specjaliści od PR-ru, czy ogłoszą odwołanie Euro jako wynik spisku PiS-u, oskarżą Jarosława Kaczyńskiego o zniszczenie kolejnictwa i dowiodą, że walka z korupcją prowadzona przez Mariusza Kamińskiego zablokowała budowę autostrad?
Jednego można być pewnym, że kiedy obraz kompletnie sparaliżowanego miasta i przy okazji kraju przebije się przez ekrany opanowanych przez PO telewizji, któryś z dyżurnych ekspertów stwierdzi autorytatywnie: "Rzeczywiście mamy paraliż, ale jest to paraliż POSTĘPOWY".
Marcin Wolski