Dyskrecja - Grecja

Zastanawiam się, jak długo jeszcze Europa będzie pompować pieniądze w worek bez dna o nazwie Grecja, chociaż gołym okiem widać, że żadnego skutku to nie daje. Przeciwnie - nie zachęca tamtejszych populistów do przeprowadzania jakichkolwiek reform, ponieważ wiedzą oni, że niezależnie od tego, co zrobią, dobra ciocia Angela zapłaci.

Swoją drogą, na miejscu kanclerz Merkel, podstawowego płatnika do unijnej kasy, już dawno straciłbym cierpliwość i zrobił to, co robi bogaty dziadek, obserwując działania wnuczka utracjusza - zakręcił kurek z pieniędzmi, nie licząc się z bredniami o unijnej solidarności lub długu, jaki świat ma wobec dorobku Grecji. Akurat współcześni Grecy tyle mają wspólnego ze starożytnymi, ile my z Wandalami, Gotami i Hunami, którzy kiedyś zamieszkiwali nasze terytorium. Niepodlegli są od dwustu lat, a gdzie są ich nobliści, odkrywcy? Z Greków znam ledwie dwóch pisarzy, parę aktorek, jednego kompozytora i dwóch armatorów z Onassisem na czele. Pozwolenie na bankructwo byłoby nie tylko prostym aktem sprawiedliwości i skłoniło mieszkańców Hellady, aby nareszcie stali się narodem, a nie dziadem Europy, ale też pozwoliłoby zobaczyć, jak coś takiego przebiega.

Laboratorium niewielkie, nie wymaga ogrzewania i lepiej niech coś, co z czasem może zagrozić Hiszpanii czy nie daj Boże Polsce, prześledzić w niedużej skali. Pokazać wszystkim, jakie są efekty życia na kredyt, ulegania postawom roszczeniowym.

Ryzyka nie ma. Rewolucja komunistyczna nie wybuchnie, islam nie wtargnie, a Akropolu z wściekłości lud nie zniszczy, bo to i tak ruina.

Pan Bóg podarował Grecji wszystko, co potrzeba - cudowny klimat, piękne położenie, ciepłe morze, wspaniałe plaże... Ile się musi natrudzić taki Duńczyk czy Fin, aby zarobić parę euro? W Grecji wystarczy otwierać drzwi i nosić walizki za gościem hotelowym.

Być może w wypadku ogłoszenia upadłości nie obyłoby się bez dramatów, trzeba by sprzedać jakąś wyspę Niemcom czy Anglikom (byle nie Rosjanom - np. Santoryn to świetne miejsce na bazę okrętów podwodnych), zrezygnować z trzynastek i czternastek, podnieść wiek emerytalny, a same emerytury zrównać z tymi wypłacanymi w Polsce, ale w dłuższym okresie wyszłoby to Grekom na zdrowie.

"Niestety, nauka musi kosztować!" - jak powiedział pewien postępowy tatuś, prowadząc syna maturzystę do agencji towarzyskiej.

Istnieje naturalnie wariant tańszy - wystarczy wysłać do Aten na stałe Donalda Tuska z Janem Vincentem Rostowskim. I już następnego dnia cała Grecja będzie wiedziała: "Kryzys, jaki kryzys? Jesteśmy zieloną wyspą!"

Marcin Wolski