System domknięty
"System się domyka" - mówią obserwatorzy sceny politycznej. "Albo przynajmniej spróbuje się domknąć" - zostawią sobie furtkę niepoprawni optymiści. Co to oznacza? Monopol! Partia, którą na wzór putinowskiej Jednej Rosji można nazwać Jedyną Platformą, ma wszystko. Władze ustawodawczą i wykonawczą. Sprzyja jej sądownicza. Ma poparcie zewnętrzne, i to praktycznie ze wszystkich kierunków. Postarała się o swoją własną lewicową opozycję (z prawicową nie wyszło, ale to sprawa na inne opowiadanie). Ma wreszcie IV władzę - media. Prawie całe. Ale można sobie wyobrazić, że nie poprzestanie na tym. Proces likwidacji samodzielności "Rzepy" czy "Uważam rze" jest w toku, a armaty wymierzone w naszą prasę niewątpliwie wnet się odezwą.
Znikąd nadziei - po drugiej stronie jest zdezorientowane społeczeństwo i niezdecydowany Kościół, do którego dopiero powoli dociera, że nie tylko nie sprawuje rządu dusz, ale jeżeli niczego nie zrobi, to przyjdzie mu szukać schronienia w katakumbach, i to obciążonych podatkami.
Czego to dowodzi? Że trzeba się bronić. I to bez czekania na cud kryzysu, podczas którego jak Anders na białym koniu wjadą Prawi i Sprawiedliwi. Osobiście obawiam się, żeby zamiast na białym koniu, nie wjechały na czarnym różnej maści Palikoty.
Najgorsze, co w tym wypadku można zrobić, to zamknąć się w jakiejś twierdzy dla niezłomnych. Nie! Moim zdaniem trzeba otworzyć się i rozpocząć długi marsz pozyskiwania niezdecydowanych i zagubionych, przestraszonych i dezinformowanych. Należy popierać wszelkie inicjatywy samorządowe i pozarządowe, służące interesom Polski w każdym wymiarze. Promować ludzi niezależnych i odważnych, nawet jeśli bywają krytyczni wobec nas, ale realnie oceniają szkodliwość obecnej władzy. Wspierać lokalnych liderów, nawet gdy psuje to samopoczucie partyjnych struktur. I szukać sojuszników, gdzie tylko się da. W myśl hasła - kto nie jest przeciw nam, jest z nami.
Marcin Wolski