Dwa lata później
Dwa lata temu odszedł od nas Maciek Rybiński. Wspaniały dziennikarz, niezastąpiony kolega, mój przyjaciel. Jego ostatni felieton ze znamienną końcówką "Morda w Kublik! Michnika słuchać" ukazał się właśnie w tym miejscu, które dla mnie, mimo wysiłków, w jakimś stopniu ciągle pozostaje trochę puste. Przy okazji przyznawania nagrody Złotej Ryby, której patronuje duch Maćka (tegorocznym laureatem został Krzysztof Feusette, nominatami Łukasz Warzecha i Wojciech Wencel) dorzuciłem na ręce Krysi Grzybowskiej i Oli Rybińskiej swój wierszyk, zatytułowany
"Wizja"
Na samym szczycie stopni niebieskiego tronu
siedzi Maciek Rybiński - cesarz felietonu.
I zabawia Raj cały z nadzwyczajną swadą,
kawałem, anegdotą, prześmieszną tyradą.
Wstawiając bez cenzury i wrednej krytyki
szmoncesy - patriarchom, świętym - limeryki...
A czasem całkiem serio, ta dusza rogata
objaśnia Panu Bogu paranoje świata,
prosząc, aby w Dniu Sądu gniew boski miarkował
i Polakom przeróżne przewiny darował.
Bo oprócz win rozlicznych mają i zasługi
popiera go Kadłubek i Jan Paweł Drugi...
I Bóg się rozpogadza, by rzec w pewnej chwili:
"Ale z tym Palikotem jednak przesadzili!".
Marcin Wolski