• Strona główna
  • Kluby
  • Wydarzenia
  • Multimedia
  • Archiwum
  • Forum dyskusyjne
  • Kontakt
  • Terminy spotkań
  • Tragedia smoleńska-miesięcznice
  • Karta Klubów "GP"
  • Zjazdy
  • GALERIA
  • Fundacja Klubów "Gazety Polskiej"

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ---- ARCHIWUM STAREJ STRONY - ZAPRASZAMY NA NOWĄ STRONĘ KLUBÓW GAZETY POLSKIEJ:                                                                 www.klubygazetypolskiej.pl
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawe pytania

Marcin Wolski

Od dość dawna śledząc rozmaite ludzkie działania nie mogę wyjść ze zdziwienia, kiedy ktoś robi coś, czego nie musi. A robi.

Zastanawiam się np., dlaczego obecna władza i jej media zajmują się tak gorączkowo obroną Lecha Wałęsy? Były prezydent nie jest dziś osobą wpływową, na sojusznika też średnio się nadaje - nieprzewidywalny, nielojalny, o niewyparzonym języku. We względy sentymentalne nie wierzę... Mogłoby się wydawać, że mając na głowie tyle kłopotów, można by rzucić ludowi "Bolka" na pożarcie, tym bardziej że zamiast założycielskiego mitu rewolucji Solidarności obowiązuje założycielski mit Magdalenki, a w archiwach "najważniejszej gazety" jest tyle kalumnii i epitetów na "wodzusia", że wystarczyłoby je tylko przypomnieć i chodzić w chwale "tych, co ostrzegali". W końcu to Wielki Kuroń jeszcze w 1980 r. pierwszy wspominał o agenturalnych uwikłaniach Przewodniczącego i proponował jego odsunięcie... A jednak nie! Będziemy bronić Lecha jak niepodległości! (czy raczej podległości Unii Europejskiej).

Odpowiedź jest prostsza, niż mogłoby się wydawać. W desperackiej obronie nie chodzi o człowieka, lecz o zasadę. W obowiązującym obrazie świata nie ma miejsca na Tajnych Współpracowników - nikt taki nigdy nie istniał, to kreacja oszalałych z nienawiści lustratorów, żerujących na śmieciach pozostawionych przez służbę bezpieczeństwa... Inna sprawa, że przecież nie było nigdy żadnej służby bezpieczeństwa, więc kto je tam zostawił? Ruscy? A skąd by się wzięli Ruscy w suwerennym, samodzielnym kraju, jakim była Polska Rzeczpospolita Ludowa?

Pozostają więc zaklęcia, że nie należy w tym grzebać, bo grzebanie jest nieetyczne, niegodziwe i nie przystoi ludziom z towarzystwa. Słowem - "Odpieprzcie się od generała, odpieprzcie się od Lecha!".

Co oczywiście nie zamyka sprawy, lecz jedynie powoduje, że wrzód rośnie...

Jak kłamstwo smoleńskie. Nie tak dawno zadałem sobie inne pytanie: jak wyglądałyby reakcje na podobną tragedię w normalnym cywilizowanym kraju, w którym władze działałyby na zasadzie kohabitacji? Np. w jakiejś Francji.

Ginie prawicowy prezydent, co robi lewicowy premier?

Zapewne zaprasza ludzi z kręgu zabitego przywódcy do komisji śledczej, proponuje jego bratu marszałkostwo parlamentu i skłania swojego partyjnego kandydata do rezygnacji ze startu w wyborach prezydenckich, proponując szukanie jakiegoś bezpartyjnego autorytetu...

Dla dobra Francji, dla swojego miejsca w panteonie historii, a nie w podrzędnym mamrze na skraju jakiegoś śmietnika.

A u nas - ciągle dręczy mnie analogia z inną katastrofą cywilnego samolotu pod Warszawą i wspominam reakcję miejscowego "polactwa", które natychmiast rzuciło się rabować bagaże ofiar w poszukiwaniu "dularów"!...

Marcin Wolski




1 1 1 1 1 1 1 1 1 1

Biuro Klubów "Gazety Polskiej"



505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków

Layout i wykonanie: Wójcik A.E.