Świat idei wydaje się dziś uboższy niż kiedykolwiek. Pomysłów politycznych też specjalnie nie widać. Z jednej strony obowiązuje doktryna, że poza Unią nie ma życia, choć skądinąd to, co jest w Unii, to też niespecjalnie jest życie. Zapisywaliśmy się do klubu szczodrych bogatych, jesteśmy w antyszambrach egoistycznych chytrusów, rozgrywających własne interesy pod parasolem frazesów w gąszczu brukselskiej biurokracji.
Wymarzona Europa Ojczyzn okazuje się drugim RWPG, w dodatku niewydajnym, demograficznie starzejącym się, etnicznie podminowanym przez obcych, z walutą, którą prędzej czy później trafi szlag, słowem bez przyszłości. W dodatku nie widać mężów stanu, którzy byliby w stanie sprostać wyzwaniom. Jest czereda amorficznych dupków, patrzących nie dalej niż do następnej własnej kadencji, zadufanych we wszechmoc pi-aru, manipulacji.
Wyprawa węgierska klubów "Gazety Polskiej" uświadomiła mi istnienie pomijanego kapitału ludzkiego, solidarności, wspólnoty dążeń, narodowej dumy, wreszcie - zdrowego rozsądku.
Być może powinno się budować Europę Ojczyzn na nowo, strukturami poziomymi ludzi przywiązanych do wartości, dla których Europa to grecka filozofia, rzymskie prawo i chrześcijański ład moralny - katedry i wspólnoty lokalne, tradycja i samorząd. Tak jak marzył polski Papież, którego oklaskiwano, ale nie do końca słuchano.
Pryzmy bzdur produkowanych przez eurokrację - od walki z globalnym ociepleniem zaczynając, na tzw. prawach podstawowych kończąc, wydają się nie do ruszenia. Jeden kraj (nawet jeśli będzie miał u steru Orbána, Kaczyńskiego czy Klausa) sobie z tym nie poradzi, ale bardzo ciekaw byłbym wyników europejskiego referendum w sprawie kary śmierci albo rozbuchanych praw dziecka, albo socjalu dla emigrantów...
Tęczowa bańka mydlana jest do przekłucia, i to natychmiastowo. A jak zacząć? Ciągle przydatna jest dawna idea Międzymorza - pokrywająca się z podziałem na starą i nową Unię. Jeśli twory rządowe typu "trójkąt wyszehradzki" są martwe, może powinny zająć się tym same społeczeństwa. Międzymorze jako trzecia siła między Rosją a Niemcami, wsparte przez Wielką Brytanię i USA, prowadzące umiejętną grę globalną z Chinami i Indiami...
Czy nie jest to wizja, nad którą warto się pochylić, i koncepcja do poważnego rozważenia? Oczywiście nie da się jej zrealizować od razu, na przeszkodzie stoją stare uprzedzenia i małe nacjonalizmy, ale z wizjami jest tak, że jeśli się je z uporem proponuje, potrafią w końcu zaskoczyć.
Marcin Wolski
505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków
Layout i wykonanie: Wójcik A.E.