W Europie nastała pogoda dla lewicy. Od Grecji po Francję, niewykluczone, że niedługo w Niemczech, zwyciężają ci, którzy wolą dzielić niż mnożyć. Z ich zapowiedzi wynika, że mają być zwiększone dawki tego, co spowodowało obecną chorobę - wyższe podatki, większa ingerencja państwa itp.
Nawet założenie, że partie nie są od tego, aby po zwycięstwie spełnić obietnice wyborcze, nie brzmi optymistycznie, ponieważ jest jeszcze ulica, a na niej ci, którzy przyzwyczaili się do życia ponad stan i nie godzą się na żadne wyrzeczenia.
I jak leczyć takiego pacjenta?
Prawdopodobnie w warunkach aktualnie istniejącej demokracji medialnej jest to niemożliwe. Rozwiązania sprawdzone "thatcheryzm" czy "reaganomika", streszczające się hasłem "więcej rynku", wydają się dziś nierealne. Kto zagłosuje na partię zapowiadającą "pot i łzy"?
A poza tym, kto miałby je realizować - urzędnicy? Kiedy pierwszym kierunkiem uderzenia musiałaby być walka z etatyzmem. Elektorat? Gdy warunkiem równowagi byłoby odejście od państwa socjalnego. A może jakieś segmenty elektoratu? Tylko jakie? Rolnicy żyjący z dopłat, młodzież wychowana bezstresowo w przekonaniu, że życie składa się z przyjemności, nie obowiązków, elity uwięzione w klatce poprawności politycznej, z głową nabitą postępowymi dyrdymałami, media, w których oglądalność dawno zastąpiła instynkt państwowy...
Zatem ciemność widzę. Pogoda na lewicę zapowiada burze.
Czy jest wyjście z sytuacji? Trudno je wypatrzyć nawet specjaliście od historii alternatywnych. Medycyna ludowa mówi, że w takich sytuacjach należy pozostawić pacjenta samemu sobie i organizm w końcu albo sam zwalczy chorobę, albo padnie. Tyle że może oznaczać to lata gnicia, recesji, stagnacji i utraty jakiejkolwiek roli w świecie, którego większość przyjęła zdrowe zasady kapitalizmu. Machiavelli twierdził, że lud potrafi podejmować racjonalne decyzje tylko w sytuacji maksymalnego zagrożenia. Czy trzeba na nie czekać? Na bankructwo całych regionów, szalejącą inflację i krew na ulicach? A i wtedy będą tylko dwa wyjścia - consensus elit w celu oszukania mas albo jakaś forma dyktatury.
Oczywiście jest i trzecia ewentualność, która może zmienić wszystko i przywrócić ludziom właściwą proporcję rzeczy zwykłych i ostatecznych, a której nazwy lepiej byłoby nie wymieniać.
To wojna!
Marcin Wolski
505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków
Layout i wykonanie: Wójcik A.E.