• Strona główna
  • Kluby
  • Wydarzenia
  • Multimedia
  • Archiwum
  • Forum dyskusyjne
  • Kontakt
  • Terminy spotkań
  • Tragedia smoleńska-miesięcznice
  • Karta Klubów "GP"
  • Zjazdy
  • GALERIA
  • Fundacja Klubów "Gazety Polskiej"

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ---- ARCHIWUM STAREJ STRONY - ZAPRASZAMY NA NOWĄ STRONĘ KLUBÓW GAZETY POLSKIEJ:                                                                 www.klubygazetypolskiej.pl
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Pogrzeb generałowej Sowińskiej

Marcin Wolski

Można patrzeć na politykę przez pryzmat programów partyjnych, rozgrywek personalnych i spisków służb. Można, a nawet trzeba.

Nie da się tego jednak zrobić w oderwaniu od nastrojów społecznych. Dramat Powstania Styczniowego polegał na tym, że nie mogło ono nie wybuchnąć (!). Można je było przyspieszyć, opóźnić, lepiej zorganizować, wybrać sposobniejszy moment, ale nie dało się go ominąć. Zniewolona Polska, nowy car, który miał dla Polaków jedną odpowiedź: "Żadnych marzeń", a nade wszystko demografia. Oto dorosło kolejne pokolenie Polaków z nowym quantum odwagi bez doświadczeń klęsk poprzednich generacji. Od powstania listopadowego minęły trzy dekady. Wiosnę Ludów Kongresówka przespała... Materiału wybuchowego zgromadziło się więc bardzo wiele.

Nie inaczej bywało w PRL-u. Ktoś zauważył nadzwyczajną dwunastoletnią regularność wielkich buntów - Powstanie Warszawskie 1944. Wypadki poznańskie i polski Październik ’56, marcowy bunt studencki 1968 r., zryw Solidarności 1980 r. Ale historia się nie kończy, choć jej rytm ulega zakłóceniu.

Wydawać się mogło, że od chwili przywrócenia demokracji parlamentarnej czasy zrywów i manifestacji ulicznych odchodzą do lamusa. Jeśli można artykułować swoje postulaty, wybierać i kontrolować władze...? Chyba że mechanizmy demokratyczne zostaną zablokowane, media zawłaszczone, a kompromis niemożliwy. Wtedy pozostaje ulica.

Historycy są zgodni - wielki bunt Polaków lat 60. XIX w. zaczął się od pogrzebu generałowej Sowińskiej 11 czerwca 1860 r., pierwszego od lat tak gigantycznego zgromadzenia Polaków, którzy mieli możliwość policzenia się i zaznania ducha wspólnoty.

Kim była Sowińska - dziś zapewne wie niewielu. Nawet wiersz o obrońcy Woli, "generale o nodze drewnianej", zniknął z wypisów do polskiego. Dla jej współczesnych 84-letnia Katarzyna Antonina z domu Schroeder, jedna z zacnych starszych pań, bezdzietna luteranka zajmująca się działalnością charytatywną, też nie była kimś nadzwyczajnym. Poza jednym - była wdową po bohaterze. (Nikomu nie przeszkadzało, że mieli jedynie ślub cywilny…).

A w ówczesnym stanie umysłów potrzeba było jakiegokolwiek patriotycznego symbolu i trafił się ten. W kondukcie generałowej poszli więc wszyscy - katolicy, luteranie, żydzi. Zaplątał się nawet margrabia Wielopolski i bardzo się zaobserwowanych nastrojów przestraszył. Po raz pierwszy od lat zabrzmiały w Warszawie zakazane patriotyczne pieśni.

Śniegowa kula nabierała impetu...

Historia lubi się powtarzać. Polacy znów zaczynają szukać wspólnoty na ulicy.

To prawda - czasy inne. A i Wielopolscy jacyś tacy spsiali. Ale coś wisi w powietrzu. Może dlatego dzisiejsze władze nie chcą przypominać Powstania Styczniowego. Nie zdając sobie sprawy, że Polakom może się przypomnieć samo.



Marcin Wolski


1 1 1 1 1 1 1 1 1 1

Biuro Klubów "Gazety Polskiej"



505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków

Layout i wykonanie: Wójcik A.E.