• Strona główna
  • Kluby
  • Wydarzenia
  • Multimedia
  • Archiwum
  • Forum dyskusyjne
  • Kontakt
  • Terminy spotkań
  • Tragedia smoleńska-miesięcznice
  • Karta Klubów "GP"
  • Zjazdy
  • GALERIA
  • Fundacja Klubów "Gazety Polskiej"

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- ---- ARCHIWUM STAREJ STRONY - ZAPRASZAMY NA NOWĄ STRONĘ KLUBÓW GAZETY POLSKIEJ:                                                                 www.klubygazetypolskiej.pl
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Czasy i ludzie

Marcin Wolski

Odszedł Józef Glemp. Jeden z najważniejszych ludzi okresu przełomu solidarnościowego. Odchodził praktycznie zapomniany. Emeryt. Prymas senior. Albo określany niekiedy jako ostatni prymas, bo funkcja ta, kiedyś symbolizująca interrexa, straciła w III RP na znaczeniu. Prawdopodobnie historia doceni go z dalszej perspektywy - trudno było być przywódcą polskiego Kościoła i narodu po Prymasie Tysiąclecia. Pamiętam ironiczne powiedzonko po odejściu Karola Wojtyły z Krakowa do Watykanu: "Wyrwano dąb, posadzono marchewkę". Ale...

Pamiętam fascynujące rozmowy z Piotrem Wierzbickim po jego powrocie z internowania. Piotr twierdził, że jest to "najlepszy prymas na te dramatyczne czasy". Że kardynał Wyszyński wyznaczając swojego następcę, wiedział, co robi - wybrał gospodarza i negocjatora. Człowieka kompromisu, nie wojownika. Łatwo wyobrazić sobie, co mogłoby spotkać nasz kraj z pasterzem o charakterze węgierskiego kardynała Józsefa Midszentyego...

Krytykowano prymasa za ustępstwa, ugodowość, ale on szedł, nie tracąc celu - prowadząc "lud Boży" powoli, ale skutecznie do wolnej Polski.

Inna sprawa, że jakiś "drugi Wyszyński" bardzo by się w tamtej epoce przydał. Zwłaszcza już po dotarciu na drugi brzeg. Po latach widzimy, jak bardzo po 1989 r. potrzebny był ktoś z charyzmą, energią i instynktem walki, broniący nieugięcie interesów "prawej nogi" polskiej tradycji, patriotyzmu, racji stanu... Zwłaszcza po roku 2005, kiedy umilkł polski głos z Watykanu.

Ale tak już w dziejach bywa. Właściwi ludzie na właściwe czasy pojawiają się albo nie. Tylko marksiści mogą twierdzić, że gdyby Napoleona nie było, znalazłby się inny przywódca rewolucyjnej Francji, albo gdyby matka Hitlera po raz kolejny poroniła, objawiłby się inny Führer.

Wbrew obiegowym powiedzonkom są ludzie niezastąpieni. A jeszcze gorzej, gdy tacy ludzie nie pojawią się w odpowiednim momencie.

W 1990 r. mieliśmy wybór między Mazowieckiem a Wałęsą. Owszem, istnieli inni ludzie - godni, ale albo zbyt mało znani, albo osamotnieni i pozbawieni zaplecza lub/czy zdolności do autoreklamy i zawierania kompromisów. W 1995 r. nawet kandydaturę Lecha Kaczyńskiego trudno było uznać za poważną. Musiał nadejść jego czas.

Józef Glemp w długim szeregu polskich kardynałów, wśród których nie brakło świętych i polityków, być może nie doczeka się przydomka "Wielki", ale już dziś, biorąc pod uwagę okres stanu wojennego, zaryzykowałbym określenie "Optymalny".



Marcin Wolski


1 1 1 1 1 1 1 1 1 1

Biuro Klubów "Gazety Polskiej"



505 038 217, (12) 422 03 08;
e-mail klubygp@gazetapolska.pl
ul. Jagiellońska 11/7 31-011 Kraków

Layout i wykonanie: Wójcik A.E.