To, co wciąż nie może się przebić na Uniwersytecie Wrocławskim, spełniło się na Uniwersytecie Zielonogórskim oraz w małej wsi Łężyca
Trzy wydarzenia z ostatniego tygodnia wymagają komentarza. Pierwsze z nich to podpisane w Szwajcarii porozumienie ormiańsko-tureckie. Śmiertelnym wrogiem chrześcijaństwa w Azji Mniejszej i na Kaukazie jest od 1000 lat agresywna muzułmańska Turcja. Trwa ono od XI w., kiedy Turcy podbili tereny wokół góry Ararat, niszcząc państwowość ormiańską. Ormianie wiele cierpieli od swoich zaborców, ale apogeum okrucieństw, jakich doświadczyli, było ludobójstwo dokonane przez rząd turecki w latach 1915-1917. Wymordowano wówczas 1,5 mln Ormian, w tym 4 tys. duchownych. Zniszczono kościoły i klasztory, zrównano z ziemią cmentarze i spalono biblioteki. W ten sposób starano się nie tylko zgładzić cały naród, ale i zatrzeć wszelkie ślady po jego istnieniu. Zbrodni tej Turcja nadal nie chce uznać za fakt historyczny, kłamiąc jak tylko się da. Wspierają ją w tym USA, Wielka Brytania i Izrael. O ile dwa pierwsze państwa czynią to z wyrachowania politycznego (wojna w Iraku), o tyle trzecie z powodów ideowych. Izrael chce bowiem przeforsować stanowisko, że Holokaust Żydów był jedynym wydarzenie tego typu w historii świata. Z tego też powodu rząd izraelski wspierał prezydentów George'a Busha seniora, Billa Clintona i George'a Busha juniora w torpedowaniu w waszyngtońskim Kongresie uchwały o potępieniu zagłady Ormian, a także wystąpił niedawno w Brukseli przeciwko uznaniu za ludobójstwa rzezi w Ruandzie. Hipokryzja do kwadratu, ale niestety skutecznie wpływająca na polski establishment, czego przykładem są wypowiedzi niektórych działaczy PO oraz abp. Józefa Życińskiego.
Porozumienie szwajcarskie otwiera drogę do normalizacji relacji między dwoma państwami. Otwarcie zablokowanej od 1993 r. granicy turecko-ormiańskiej jest tym ważniejsze, że granica z Azerbejdżanem jest nadal zamknięta. Diaspora ormiańska życzliwie odnosi się do tego porozumienia. Daje ono bowiem szansę na wyrwanie Armenii z izolacji politycznej, a co za tym idzie ze szponów Putina. Jest to więc korzystne dla Polski, bo zmienia się układ sił na Kaukazie, na którym do tej pory imperialna Rosja była głównym graczem. Oczywiście ostateczne pojednanie między obu narodami będzie długim procesem, wymagającym od Turcji przyznania się do zbrodni.
Drugim wydarzeniem przełamującym bariery są decyzje wspólnoty ewangelickiej w Polsce, która zdecydowała się na radykalną rozprawę z komunistyczną siatką agenturalną w swoich szeregach. Gdy piszę te słowa, zbiera się w Warszawie luterański Synod, by wybrać nowego zwierzchnika. Zastąpi on na tym stanowisku bp. Janusza Jaguckiego, któremu skrócono kadencję po tym, jak media ujawniły jego współpracę z SB. Przeciwieństwem tych działań jest postawa rzymskokatolickich władz kościelnych, które do tej pory nie zdobyły się na opublikowanie swojego raportu. Mówi on o dwudziestu biskupach zarejestrowanych w aktach służb specjalnych. Były wprawdzie zapowiedzi, że wszystko zostanie ujawnione, ale niestety na zapowiedziach się skończyło. W tym miejscu dodam, że ostatnio pewien duchowny, który współpracował z bezpieką przez dziesiątki lat jako TW "Delta", a który ostatnio z wielką pompa obchodził w Krakowie jubileusz kapłaństwa, dostał list gratulacyjny od swojego metropolity. Autor listu przynajmniej już nie kryje, po której stronie się opowiada. A później się dziwić, że pełnomocnikiem krakowskich instytucji kościelnych w odzyskiwaniu majątków jest były esbek. No cóż, uczmy się od luteranów, których nie tak dawno wyzywano od heretyków i kacerzy.
Trzecim wydarzeniem była sesja naukowa pt. "Pamięć czasu zagłady" na Uniwersytecie Zielonogórskim, przygotowana przez prof. dr hab. Leszka Jazownika i tamtejszy Instytut Filologii Polskiej. Świetna organizacja, duża frekwencja, a przede wszystkim referaty odważnie poruszające trudne kwestie. W ramach sesji mogłem także dwukrotnie mówić o zagładzie Kresów, odradzającym się faszyzmie ukraińskim i błędach MSZ kierowanego przez Radosława Sikorskiego. Co ciekawe, patronat nad tym wydarzeniem objął rektor uniwersytetu, marszałek i wojewoda lubuscy oraz prezydent Zielonej Góry. Jakże to wszystko kontrastowało z postawą rektora Uniwersytetu Wrocławskiego Marka Bojarskiego, który nie dopuścił w maju br. do przeprowadzenia analogicznej konferencji na swojej uczelni. Rektor, skądinąd profesor prawa, obiecywał wprawdzie, że konferencja odbędzie się jeszcze w tym roku, ale mijają kolejne miesiąca i nadal panuje głucha cisza. Dlatego pytam publicznie: - Wasza Magnificencjo, co z zapewnieniami danymi na piśmie? Czemu nie potrafi Pan przełamać tych barier?
Zwieńczeniem sesji w Zielonej Górze były uroczystości w pobliskiej Łężycy, zasiedlonej m.in. przez wygnańców z Gniłowód k. Podhajec na Tarnopolszczyźnie. Owi wygnańcy wielkim wysiłkiem ufundowali cztery obeliski, na których wypisali nazwiska ofiar UPA. Poświęcił je delegat bp. Stefana Regmunta. W czasie mszy św., którą koncelebrowałem wraz z innymi księżmi, mówiłem, że tylko przez prawdę prowadzi droga do pojednania polsko-ukraińskiego.
Na koniec zapraszam 26 bm. o g. 17 na spotkanie autorskie w Muzeum im. Puławskiego w Warce, a we wtorek 27 bm. do Oleśnicy. O g. 11 otwarcie w Bramie Wrocławskiej wystawy o ludobójstwie dokonanym przez UPA, o g. 14 spotkanie dla młodzieży szkolnej i o g. 16.30 otwarte spotkanie autorskie w Powiatowym Centrum Edukacyjnym.
ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski