Ze wzgórza pod Krakowem Esbecy, którzy uzyskają dostęp do akt IPN, mogą swe ofiary skrzywdzić po raz kolejny Niezależnie od tego, jakie były przyczyny tragedii smoleńskiej, ze smutkiem należy stwierdzić, że są pojedyncze osoby, a nawet całe środowiska, które już wkrótce skorzystają na śmierci śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego najbliższego otoczenia. Przede wszystkim dotyczy to funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa i ich tajnych współpracowników. Śmierć ta bowiem przekreśliła możliwość zablokowania nowej ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, co dało funkcjonariuszom komunistycznego "imperium zła" dostęp do materiałów zbieranych przez nich na potrzeby gnębienia swych ofiar. Bronisław Komorowski, składając swój podpis pod ową ustawą, otworzył szeroko esbekom drzwi do archiwów. A uczynił to, nie posiadając społecznego mandatu do podejmowania takich decyzji. Co więcej, postapił wbrew woli nie tylko prezydenta, ale i opinii śp. rzecznika praw obywatelskich Janusza Kochanowskiego i śp. prezesa Janusza Kurtyki oraz wielu innych tragicznie zmarłych osób, które za życia przeciwko temu głośno protestowały. Od chwili podpisania ustawy, jeżeli nawet zostanie ona przez posłów skierowana do Trybunału Konstytucyjnego, to i tak każdy esbek dostanie do wglądu nie tylko swoją teczkę personalną, ale i wytworzone przez siebie tzw. materiały operacyjne. Również tajni współpracownicy otrzymają dostęp do składanych przez siebie donosów. Co w aktach bezpieki gromadzono? Przede wszystkim tzw. komprmateriały, czyli materiały kompromitujące inwigilowane osoby. I to nie tylko działaczy opozycji demokratycznych, ale i zwykłych obywateli, którzy do tej pory nie zdają sobie z tego sprawy. Oto kilka grup "haków", które znam z kwerendy tych akt: zdrady małżeńskie, skłonności homoseksualne, alkoholizm i inne nałogi, konflikty personalne, zwłaszcza w rodzinach i zakładach pracy, choroby psychiczne i wszelkie inne problemy ze zdrowiem (w PRL nagminnie łamano tajemnicę lekarską) oraz negatywne cechy charakteru. Dla przykładu,: Wydział IV SB, przeznaczony do walki z Kościołem katolickim, każdemu z duchownych, nawet klerykowi, zakładał tzw. TEOK, czyli "teczkę ewidencji operacyjnej na księdza", w której aż w kilkudziesięciu rubrykach wpisywano materiały uzyskiwane na podstawie donosów, podsłuchów, inwigilacji czy łamania tajemnicy korespondencji. Pisząc swoją książkę "Księża wobec bezpieki", miałem dostęp do wszystkich tych materiałów. Jednak ze względów etycznych żadnej z tych kompromitujących spraw nie ujawniłem. Podobnie postępowali inni historycy, co było niepisaną umową między nimi. Wpuszczenie zaś do tych archiwów esbeków to jakby udostępnienie przez władze banku zawodowym złodziejom kont bankowych osób, które oni nie tylko wcześniej okradli, ale i mają zamiar okraść po raz drugi. Nie ma więc wątpliwości, że wielu z b. pracowników SB i innych tajnych służb może wykorzystać wszystko to do szantażu swych ofiar i ich rodzin. Ludzie, którzy uczynili w przeszłości tyle zła, nie cofną się przed niczym, np. przed wyłudzeniem pieniędzy od swych ofiar, zwłaszcza w sytuacji, gdy zmniejszono im dotychczasowe emerytury. Być może wytworzy się też nowy biznes, polegający na handlu wiedzą o sprawach kompromitujących. Od dziś funkcjonariusze bezpieki mogą wznosić toasty za zdrowie Bronisława Komorowskiego i jego zwycięstwo w wyborach. Od dziś także byli represjonowani i prześladowani przez system komunistyczny, a także ich bliscy, będą znów żyli w strachu. Z innych spraw związanych z IPN czuję się zmuszony ustosunkować do ostatnich działań prof. Franciszka Ziejki, który był łaskaw w imieniu założycieli fundacji Panteon Narodowy "przypomnieć" kurii krakowskiej, kto może, a kto nie noże być pochowany w kryptach pod kościołem świętych Piotra i Pawła w Krakowie. Oczywiście dotyczyło to pochówku śp. Janusza Kurtyki. Krypty są własnością Kościoła, a ów Panteon jest potrzebny archidiecezji krakowskiej jak piąte koło u wozu. Co więcej - uwaga! - wspomniana fundacja nie ma nawet rejestracji. Niemniej jednak "przypomnienie" było na tyle dobitne, że władze archidiecezji momentalnie zmieniły decyzję. O co tym razem poszło? Jak mówi stare powiedzenie, jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. A w przydzielaniu owych pieniędzy, zwłaszcza tych przeznaczonych na remont zabytkowych obiektów kościelnych, Ziejka ma ważny głos, gdyż od 2005 r. pełni funkcję przewodniczącego Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa. Ponoć "pecunia non olet", ale w tym wypadku nie tylko śmierdzi, ale wręcz cuchnie. Biorąc pod uwagę, kogo krakowski "salon" ma zamiar tam w przyszłości pochować, można stwierdzić także, że to nie prezes Kurtyka był niegodny Panteonu, ale ów Panteon nie był godny tego, aby spoczywał w nim tak uczciwy i prawy polski patriota. Na koniec zapraszam 6 maja o g. 18 na spotkanie autorskie w budynku "Sokoła" w Nisku na Podkarpaciu oraz 9 maja o g. 14 na mszę św. w kościele Dominikanów we Wrocławiu ku czci ofiar z okazji 95. rocznicy ludobójstwa Ormian w Turcji i 66. rocznicy ludobójstwa w Kutach nad Czeremoszem. Z kolei Kresowianie i samorządowcy zapraszają 8 maja o g. 15 na konferencję "Wołyń - przerwane milczenie" w domu Wspólnoty Polskiej w Ostródzie oraz 9 maja o g. 11 na poświęcenie i odsłonięcie pamiątkowej tablicy na dworcu kolejowym w Malborku, na którym równo 65 lat temu z bydlęcych wagonów wyładowani zostali Polacy zza Buga, wypędzeni na zawsze ze swojej ojcowizny. ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski |