Cezary Gmyz w Gostyninie

W restauracji "Bajka" odbyło się spotkanie z Cezarym Gmyzem, dziennikarzem śledczym i publicystą, znanym m.in. z parania się tematyką religijną. Red. Gmyz przyjechał do naszego miasta na zaproszenie lokalnego Klubu Gazety Polskiej. Spotkanie było ponadto połączone z promocją jego najnowszej książki "Zawód: dziennikarz śledczy".

Cezary Gmyz zaskoczył wszystkich przybyłych już na samym wstępie, informując iż jego babcia urodziła się w podpłockiej Soczewce i została ochrzczona na gostynińskim zamku. Z tego też powodu interesował się, w ramach możliwości, tym co działo się w Gostyninie. Ale po kolei.

Prowadzący spotkanie Paweł Kalinowski zaczął od pytania do gościa, w którym zawarta była prośba o zreferowanie tematu tzw. afery trotylowej. Red. Gmyz rzeczowo i skrupulatnie opowiedział o pomyśle napisania artykułu, licznych perypetiach towarzyszących jego powstawaniu, a także zaskakującym finale, rodem dosłownie z powieści szpiegowskich. Kilku niezależnych od siebie informatorów potwierdziło mu wcześniej, że na prezydenckim tupolewie znaleziono ślady materiałów wybuchowych. Oczywiście, nie należy tego w żaden sposób utożsamiać z faktem wystąpienia zamachu. Z materiału filmowego dowiecie się Państwo za to, dlaczego tę sprawę próbowano zatuszować, co zresztą, należy uczciwie przyznać, w znacznej części się udało.

Dalsza część spotkania poświęcona była postaci Tomasza Turowskiego, znanego z agenturalnej przeszłości dyplomaty, którego nazwisko także łączone jest z katastrofą smoleńską. Nie zabrakło także nawiązań do "afery hazardowej", a red. Gmyz pokusił się nawet o ocenę rządów Jerzego Buzka z lat 1997-2001 i jego późniejszej działalności w europarlamencie, o co zabiegał jeden z przybyłych mieszkańców.

Podobną erudycją wykazał się, analizując aktualną sytuację naszego miasta, i nie była to ocena pozytywna. Słowo "patologia" odmieniane było przez wszystkie przypadki, choć zdaniem Cezarego Gmyza, nawet to nie oddaje w pełni tego, co w ostatnich latach wydarzyło się w naszym mieście. Jego uwaga skupiła się głównie na osobie burmistrza Śniecikowskiego i jego działalności. Trzeba oddać naszemu gościowi, że był zaskakująco dobrze poinformowany, nawet biorąc pod uwagę fakt, że jest przecież dziennikarzem śledczym. Wszyscy przybyli jak jeden mąż przyklasnęli, druzgocącej przecież, analizie, choć jak słusznie zauważył pan redaktor: "Wina leży też po waszej stronie, bo przecież sami go (Burmistrza – przyp.red.) wybraliście".

Spotkanie zakończyły luźne rozważania na temat przyszłości Gostynina, ale i naszego kraju - pozytywnych wniosków na przyszłość zabrakło.

Źródło: gostynintvpl