Tekst alternatywny

Smoleńsk: poprawka do teorii Clausewitza

Wróg Ludu

Smoleńsk: poprawka do teorii Clausewitza

Pruski teoretyk wojny Carl P.G. von Clausewitz sformułował tezę, że „wojna jest jedynie przedłużeniem polityki”. To twierdzenie jest i dzisiaj niepodważalne. Większy problem nastręcza jego druga teza, że „pokój to zawieszenie broni między wojnami”.

Znalazło to straszliwe potwierdzenie w XX wieku w dwóch wojnach światowych. Można powiedzieć, że II wojna światowa była niemiecko-rosyjską poprawką do pierwszej. Obydwie strony przecież musiały być niezadowolone z rezultatów Wersalu i nie tylko Polskę, lecz także cały tamtejszy porządek traktowały jak „bękarta” złych rozstrzygnięć. Jak wiemy, II wojna zakończyła się wielkimi zdobyczami terytorialnymi Rosji i znacznymi stratami Niemiec. Te ostatnie odbudowywały wpływy, opierając się na działaniach polityczno-gospodarczych i wspieraniu pokojowych rewolucji, co do niedawna jeszcze zbiegało się z polityką USA. Problem w tym, że część wolnych narodów nie chciała stać się elementem strefy wpływów niemieckich i nie zamierzała wracać pod rosyjski but. Stąd zrodziła się idea niemiecko-rosyjskiego kondominium: wspólnego, choć nieoficjalnego zarządu nad państwami środka Europy. Największą przeszkodą w budowie kondominium była polityka PiS-u, szczególnie prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Działania propagandowo-polityczne lobby niemieckiego, ale również rosyjskiego, doprowadziły do obalenia rządu PiS-u w 2007 r. Dużo trudniej było z Lechem Kaczyńskim. Gra na podział elektoratu nie wypaliła, a sama osobowość i funkcja prezydenta utrudniały eliminację tego ośrodka oporu. Zniszczono go więc fizycznie, jednocześnie atakując na wszystkich frontach propagandy i polityki. Gdyby zastosować wprost teorię Clausewitza, po tragedii Smoleńskiej powinny nastąpić dalsze ataki militarne na bazy wojskowe, magazyny broni czy infrastrukturę. Tymczasem miał miejsce jedynie silny atak propagandowy. Działania militarne pojawiły się na chwilę, by ustąpić miejsca wojnie informacyjnej. Dzisiaj nazywamy to wojną hybrydową. Zaatakowany kraj nie broni się, bo nawet nie wie, że został zaatakowany, a ci, którzy chcą się bronić, są powstrzymywani przez członków własnej społeczności. Jak więc powinna brzmieć poprawka do drugiej teorii Clausewitza? „W polityce nie ma rozejmów, zmieniają się jedynie formy osiągania celów”.

W Smoleńsku widzieliśmy jeden z ostrzejszych przejawów wojny hybrydowej, który wkrótce powrócił do nasilonych działań na polu świadomości. Cele Niemiec i Rosji zostały osiągnięte aż do czasu wojny na Ukrainie, gdy znowu starły się interesy zarządców kondominium. Przedziwny udział aktorów wydarzeń na Ukrainie w polskiej polityce to jedynie zmiana celów. Zmieniło się tyle i aż tyle, że teraz już nie mają autoryzacji w Waszyngtonie.

Tomasz Sakiewicz

Tomasz_Sakiewicz_small