W puszczy i w pustyni
Ogromne emocje wywołuje dziś wycinka drzew w Puszczy Białowieskiej. Leśnicy robią swoje, to jest tną drzewa zżerane przez kornika o wdzięcznej nazwie drukarz, a ekologiści też robią swoje, czyli protestują. Niedługo czekać, jak zaczną rzucać w drwali koktajlami Mołotowa, w imię obrony przyrody oczywiście. Wtedy jakieś drzewo się zapali, ogień przerzuci się na inne drzewa i cała Puszcza pójdzie z dymem. Logicznie rzecz biorąc, ekologiści nie dopuszczą do akcji wozów straży pożarnej, bo pożar lasu to przecież naturalne zjawisko, a „przyroda sobie poradzi”. I za sto lat znowu będą tam rosły stuletnie świerki, tyle że my już tego nie zobaczymy.
Dlaczego nazywam tych ludzi ekologistami? Kiedyś pisałem już o tym, ale powtórzę. Ekologia to nauka i to nauka ścisła. Człowiek, który ukończył studia o takim profilu jest rzeczywiście ekologiem. Problem w tym, że aktywiści Greenpeace i innych tego typu organizacji zazwyczaj ich nie ukończyli. Są to zwykle studenci ekonomii, zarządzania i marketingu, psychologii i takich tam słoikowych kierunków, zazwyczaj nie posiadający żadnej wiedzy przyrodniczej. Z ekologii uczynili sobie ideologię, stąd mój termin – ekologiści. Równie dobrze jak oni ekologami, ja mógłbym się przedstawiać jako astrofizyk. Bo przecież wiem, że nasze Słońce znajduje się na ciągu głównym diagramu Hertzprunga – Russella i ma typ widmowy G2V. Po prostu interesują mnie takie rzeczy, ale nie oznacza to, że jestem astrofizykiem – bo nigdy nie studiowałem tej dyscypliny.
Poznałem kiedyś dwójkę takich ekologistów. Ona – marketing; wegetarianka, zero papierosów i alkoholu. On – dziennikarstwo; jada czasem mięso, zero papierosów, ale piwo jak najbardziej. Gdy w trakcie rozmowy poruszyli kwestię ochrony przyrody (zainteresowało ich, że łażę po górach) i przedstawili mi się jako „ekolodzy”, zrobiłem im prosty test. Zapytałem czym biocenoza różni się od biotopu. Zdębieli. Nigdy wcześniej nie słyszeli takich słów. To tak, jakby podający się za matematyka nie wiedział, czym różni się zbiór liczb całkowitych od zbioru liczb rzeczywistych i czy ten pierwszy, chociaż nieskończony jest jednak mniejszy od również nieskończonego, jakim jest drugi.
Wszyscy powinniśmy kochać przyrodę, choćby z tego powodu, że my, ludzie, sami jesteśmy jej częścią. Wszyscy chcemy oddychać czystym powietrzem i mieć w kranach czystą wodę. Wszyscy chcielibyśmy mieć przed oknami naszych domów czy mieszkań zieleń, a nie kopcące smrodem kominy jakichś zakładów chemicznych. Trzeba jednak chronić przyrodę z głową i nie ulegać ideologii. Nigdy nie byłem w Puszczy Białowieskiej, ale za to widziałem w Gorcach stoki Turbacza, gdzie las został zaatakowany przez korniki. Zostały z niego kikuty uschniętych drzew, z których nawet kora odpadła. Na szczęście leśnicy zrobili co trzeba: wycięli przesieki i epidemia została zduszona w zarodku. To samo trzeba zrobić w Puszczy. Inaczej, jeśli poddamy się dyktatowi ekologistów, zamiast Puszczy Białowieskiej naszym potomkom zostanie Pustynia Białowieska.
Tomasz Kowalczyk