11 Listopada w Gliwicach
Słoneczny poranek Święta Niepodległości. Tylko pojedyncze flagi w podmiejskich miejscowościach, nieco więcej bliżej centrum. To norma w tej części Górnego Śląska – „Niech Polacy obchodzą swoje święto” – słyszymy szczere wypowiedzi. Podobny stosunek do wyborów: „niech wybierają swoich posłów”, ale „burmistrz i radni to muszą być nasi”. W domach rozmawiają po polsku, bardzo nieliczni po niemiecku.
Również pochodzący z innych regionów Polski niektórzy wykształceni „Europejczycy” wstydzą się swojej polskości i nie wywieszają flag. Jest jednak niewielki postęp, są już pojedyncze ulice gdzie jest ich dużo. To nas cieszy, możliwie, że to też zasługa cierpliwej i wieloletniej działalności naszego klubu.
O godzinie jedenastej pod pomnik Marszałka Józefa Piłsudskiego przyjeżdżają klubowicze samochodami udekorowanymi flagami. Służby miejskie przygotowują nagłośnienie. Pod cokołem jest już położona wiązanka kwiatów i pali się kilka zniczy. Składamy nasze kwiaty. Andrzej Zahorski odczytuje okolicznościowe wystąpienie, przytaczając, aktualne do dziś oceny sytuacji Polski śp. Józefa Szaniawskiego. Przysłuchują się nieliczni przechodnie i gapowicze. Naszą wiązankę biało-czerwoną umieszczamy na wysokim cokole u stóp Marszałka. Za dwie godziny będą składać wieńce i wiązanki oficjalne delegacje władz miejskich i ugrupowań politycznych.
Następnie odwiedzamy wystawę sprzętu wojskowego i grupy rekonstrukcyjne przygotowujące pokazy na terenie Politechniki Śląskiej. W zaprzyjaźnionej z nami grupie „Bractwa Kurkowego” z Zabrza jest nasz kolega Wojciech Nowakowski. Część klubowiczów pozostaje aby obserwować oficjalne obchody Święta Niepodległości.
/Jan Święcicki/