Tekst alternatywny

Co z Polska » `krepujący` temat po obaleniu « żelaznej kurtyny » – refleksje geo-emigranta znad Sekwany

Nadzwyczajny Zjazd Klubów Gazety Polskiej, Licheń, 4-6.10.2013

 

« Co z Polska »
`krepujący` temat po obaleniu « żelaznej kurtyny »
refleksje geo-emigranta znad Sekwany

Mirosława Woroniecki, przewodnicząca paryskiego Klubu GP;  członek  zarządu Stowarzyszenia A.P.A.J.T.E (Stow. Polskich Autorów, Dziennikarzy i Tłumaczy w Europie (fr. Association Polonaise des Auteurs, Journalistes et Traducteurs en Europe;   były członek Laboratorium doctoranckiego CRIA (Centre de Recherche sur l`Industrie, Amenagement, et Reseaux, (Centrum Badan nad Przemyslem, Zagospodarowaniem Terenu i Sieci), Instytut Geografi, Uniwersytet Paris 1, Sorbona w Paryzu, (mail: paryz.klubgp@gmail.com)

Rozważania o Polsce towarzyszą każdemu z nas tu obecnych. I niby nic nowego w proponowanym temacie . Niemniej, pragnę podzielić się refleksjami płynącymi z pewnego oddalenia, z perspektywy emigranta, więcej, emigranta geografa.

Sprawy polskie, przepełniają nasze emigracyjne serca, tak samo, jak rodaków żyjących w Polsce, a może jeszcze silniej, intensywniej, bo na obczyźnie.

Przypomina o tym twórczość wielu emigracyjnych pisarzy, poetów. Wszyscy znamy pełne bólu słowa Narodowego Wieszcza, który tworzył Wielka Emigracje we Francji, Adama Mickiewicza.

« Litwo, Ojczyzno moja Ty jesteś jak zdrowie, ile Cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto Cię stracił….», pisał w » Panu Tadeuszu ». Ta wielka epopeja narodowa powstawała w małym pokoiku przy Kościele Polskim w Paryżu. (ubolewam, ze usunięto ja z kanonu obowiązkowych lektur w gimnazjum, komu na tym zależało , zbyt patriotyczna ? niemodna w obecnym klubie UE?)

W tym samym kościele, w grudniu 1981, po ogłoszeniu stanu wojennego, roniłam łzy, słuchając poezje Norwida « Do kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnoszą z Ziemi przez umiłowanie dla darów Nieba, tęskno mi Panie ». Autor tych slow, jak wiemy, spędził wiele lat w Paryżu, umierając tam w przytułku dla ubogich.

Wiemy, skąd i dlaczego ONI tam się wzięli, słynna w twórczości i czynach – Wielka Emigracja XIX ego wieku ! – rozbiory, -uciekali przed Sybirem, żeby działać, dla Ojczyzny, szukali wsparcia u wielkich ówczesnego świata.

Powracając do mojej emigracji. Kilka slow o jej przyczynach, motywach wyjazdu,

Byłam studentka ostatniego roku geografii, na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Wzięłam urlop dziekański z zamiarem przeznaczenia go w podróż do Paryża, celem dokształceniem jeżyka francuskiego, który bardzo lubiłam juz od liceum. Miałam nawet zamiar studiować filologie romańską. Stad kierunek na Paryż.

To stan wojenny wpłyną na podjecie bolesnej wówczas decyzji o nie powrocie do Kraju.

Bolesnej bo pociągała trudne konsekwencje ; albowiem przerwanie pracy magisterskiej dawało niepokój, brak satysfakcji i pierwsze lata były przepełnione wysiłkami celem jej zrealizowania, w innych zupełnie i trudniejszych warunkach.

W międzyczasie, to znad Sekwany przyszło mi spoglądać na Polskę, podglądać świat.

Ponoć z daleka widzi się inaczej. Kardynał Wyszyński mówił: « dobrze jest opuścić swój kraj, żeby widzieć go jak na dłoni » (cyt. Z kromki Chleba), –

A Jan Paweł II, w maju 1980 roku do Polaków w Paryżu: « Znad Sekwany polskie sprawy widzi się inaczej » ; a o samym Paryżu: – «  Paryż to miasto, z którego widać cały świat ». Cytat ten był powtarzany wielokrotnie przez kardynała Paryża, Lustigier .

W « podglądaniu », tegoż świata pomogli mi zdecydowanie geograficzny profil moich studiów a szczególnie dwie specjalizacje :

– pierwsza była – geografia turyzmu, która sprowokowała ciekawość świata i potrzebę podroży, poznania, …(a wyjechałam tylko z 200 pożyczonymi dolarami)

– specjalizacja druga, juz na Sorbonie, która pomogła mi szerzej i głębiej zrozumieć współczesne wydarzenia w świecie (zaczęło się wtedy mówić we Francji o minimalizacji), była to organizacja i dynamika przestrzeni, gdzie rozpoczęłam studia doktoranckie w roku 1990, tj. parę miesięcy po obronie pracy magisterskiej.

I tu przejdę teraz do tematu zasadniczego moich refleksji.

Przełomowe to były wtedy czasy : tak dla Polski jak dla Europy i Świata : upadek systemu komunistycznego. Wiadomym było, ze od Polski wszystko się zaczęło, od Solidarności, a tymczasem, w Europie, to przełomowe wydarzenie datowano często, w mediach, od « Upadku Muru Berlińskiego ». To denerwowało i bolało, jak różne bywają kryteria pamięci.

Niemniej, z uwaga spoglądano na wschód, nie było tajemnic, iż chodziło o… pieniądze, a raczej o możliwość ich tam mnożenia.

Nie zapomnę spotkania prezydenta Lecha Wałęsy, z Polonia w Paryżu. Zachęcał : żeby przyjeżdżać do Polski , « tylko tam można robić interesy ,  przyjedziecie z jedna walizka, wyjedziecie z dwiema », namawiał.

Osobiście nie mam znajomych wśród Polonii, którzy robiliby jakieś intratne biznesy w Ojczyźnie. Biznesy robią, owszem, wielkie firmy zagraniczne ale nie my Polacy z Polski ani z Polonii. Chodzi o skale zjawiska.

Dlaczego zagraniczne firmy zwalnia się z podatków a koszty utrzymania państwa maja ponosić jedynie Polacy.

Dlaczego Carreffoury’, Championy, Leclerki, itp… które co 4 lata (5 ?) zmieniając szyldy na nowa kolejna firmę zagraniczna, w tym samym miejscu, korzystając z kolejnych ulg, a tymczasem, tacy jak mój brat z mała firma (handel drobnica na targach) nie jest w stanie zarobić na wysokie obowiązkowe opłaty.

A tamte molochy tworząc rosnąca konkurencje, niszcząca lokalny, rodzimy handel.
Są to świadome działania (to nie tylko moje refleksje).

W ubiegłym tygodniu mój brat wyjechał do Niemiec, jak tysiące wielu. Mówi się o 2.5 mln podobnych jak on, opuszczających kraj. Tym razem nie uciekają przed « komuna », a w dalszym ciągu z powodów ekonomicznych.

Ktoś skomentował: ‘W czasie wojny, wywozili nas na roboty przymusowe do Niemiec a teraz, wyjeżdżają sami, własnym samochodem, autobusami’ .Nazywa się to współcześnie: migracje ludności w wolnym świecie…

A propos rozwijania biznesu w Polsce przez Polonie. Z pewnością nie mam dokładnych danych, w skali szerszej. Ale orientuje się mniej więcej, bo rozmawiamy miedzy sobą o tym również na emigracji.

Wspomnę tylko iż mąż kuzynki z Chicago (maja tam 3 firmy, zatrudniają 50 osób, w tym biuro turystyczne) miał zamiar założyć firmę w Polsce, ale okazało się to zbyt skomplikowane i zaniechał .

Tymczasem, na szpaltach Figaro czytało się wielkie artykuły o możliwościach robienia wielkiego biznesu na otwierających się dużych rynkach we Wschodniej części Europy. Po raz pierwszy zaczęło docierać do mnie, ze Polska to rysujący się wielki rynek . Pojawiały się określenia odnośnie Europy Wschodniej, ze tam to Eldorado do robienia wielkich pieniędzy.

Tymczasem, w Paryżu, po reformach Balcerowicza, pojawił się, «  nowy » rodzaj emigrantów , uciekli przed komornikami. Osobiście znamy takie rodziny. Dosłownie uciekli  – z dziećmi. Nie trudno wyobrazić sobie ich gehenne w obcym kraju, bez znajomości języka, itd.

A w Polsce , wśród przyjaciół, rodziny, znajomych, obserwowaliśmy pojawiające się przygnębienie . Słyszało się dramatyczne opowieści, o samobójstwach, z powodu  pobranego kredytu na rozwój firmy.
gdy tymczasem –zamknięto granice na Wschodzie. To w ramach rozszerzającej się
do Polski, strefy Schengen – strefy wolnego przepływu ludzi i towarów .

Miała się zamknąć na wschodniej granicy, czyli na Bugu.

Zahamowano « dzięki » temu przypływ klienteli ze Wschodu. Wyprodukowanych towarów nie miał kto kupić, co pociągnęło bankructwo wielu firm. Wcześniej, odbiorcy przyjeżdżali « tirami » zza wschodniej granicy odbierać cala produkcje. Znam konkretne przypadki z okolic Lodzi, dawniej, zagłębie tekstylne. Moj brat był jednym z odbiorców tych producentów.

Wtedy, po powrocie z Polski słyszymy we TV franc. o wizycie prezydenta Francji, J.Chiraka w Rosji. Udał się tam wraz z 50 oma biznesmenami i informowano z radością o intratnych zawartych tam umowach biznesowych.

Pojawiła się szybko refleksja : wymusili zamkniecie rynku wschodniego dla Polskich przedsiębiorców, ażeby mieć chłonne, rynki dla « swoich ».

I tak to mniej więcej wyglądało i wygląda nadal.

Jeden z autorytetów- powiedział : « w biznesie sentymentów nie ma ».

Gdy pracowałam w hotelu, – jeden klientów, pojawiających się tam dość regularnie, razu jednego, w przypływie szczerości wspomniał ze, współpracował z Polska  z « ramienia »  struktur europejskich, i opowiadał jak ta współpraca wyglądała.

Był doradca  w restrukturyzacji przemysłu i prywatyzacji. Wspominał z pewnym zażenowaniem, jak …w zamian za ofiarowanego w prezencie Mercedesa, dochodzi do zakupu fabryki za …. 10 % wartości. Była to druga polowa lat 90’ych.

Powiedział tez, ze .. przerwał te prace, bo pokochał Polkę, poznał tez jej przyjaciół, i sumienie mu juz nie pozwalało przyglądać się tym procederom.

Są to prywatne opowieści pewnego « podwójnego » doktora ekonomii, dotyczące sposobu transformacji w Polsce.

Dziś wiemy, ze do takich « obrazków » przygotowano się wcześniej. Juz w roku 1988. Mówi o tym m.in prof. Witold KIEZUN („Patologia transformacji”).

Juz wtedy, na początku lat ‘90ych, a wiec na wiele lat przed wejściem Polski do kontestowanego dziś przez wielu, Klubu UE, ku mojemu ogromnemu zdziwieniu, spotykałam się u wielu wykładowców, ze sceptycznymi bądź tez ironicznymi komentarzami , odnośnie zarządzeń płynących z Brukseli.

(Komentowali ironicznie   niektóre nielogicznie interwencje Brukseli, np. co do wymaganego kształtu ogórka czy marchewki , Wg profesora, byłyby jadalne, ale «z nakazu Brukseli, nie nadające się do sprzedaży»… ???.

Zastanawiało mnie to, tym bardziej iż jako Polka, sama pragnęłam żeby Polska do UE weszła, żeby była w tym wspólnym Klubie, jak inni.

Ale ten ironiczny stosunek do Brukseli wielu geografów Sorbony mnie zastanawiał. Charakteryzował on głownie geografów « francusko-francuskich » . Profesorowie « obcego » pochodzenia, wydawali się mieć obojętny stosunek lub za. Ciekawe : czytalam gdzieś, ze na Sorbonie , wśród geografów , jest jej tylu zwolenników co przeciwników.

Uważnie przyglądałam się również wypowiedziom naszego Papieża Jana Pawła II.

O ile na początku przypominał, ze Europa potrzebuje dwoma płucami oddychać, tak samo Zachodu jak i Wschodu, to później, ze zdziwieniem przeczytałam w la Croix, wyrazy jego rozczarowania tym, co zaczęło się dziać w Polsce.

Pewnego razu, na seminarium doktoranckim zapytałam prof. Jacques’a Malezieux specjalistę od geografii ekonomicznej, o Jego zdanie odnośnie « minimalizacji », jak On ja postrzega ? »

Ku mojemu zaskoczeniu, nie kryl zażenowania odpowiadając delikatnie : « Pani pytanie jest dla mnie trochę krepujące , biorąc pod uwagę, ze pani jest Polka » («  – Votre question est un peu gênante pour moi vu, que vous étes polonaise »)

Zastanowiła mnie wtedy Jego refleksja.

W ub. roku spotkałam Go na pewnej uroczystości .

Korzystając z sugestii Ryszarda Kapuścińskiego, żeby zapraszać miejscowe autorytety, polityków, … wyszłam z inicjatywa zaproszenia go z konferencja na temat mondializacji (myślałam o miejscu Polski w tym kontekście) .

Byłam juz wtedy przewodnicząca Klubu Gazety Polskiej. Myślę sobie, zaprosimy TV z Gazety Polskiej. Bedzie ciekawie. Dowiemy się wiele. Juz nie jestem Jego studentka.

Ku mojemu zaskoczeniu, profesor Malezieux ponownie nie kryl zażenowania proponowana przeze mnie problematyka o Mondializacji ????

Usiłowałam delikatnie nalegać : « może inny, podobny temat, o organizacji współczesnego świata » ????

Uśmiechnął się, odpowiadając : «  On va voir…. » (« zobaczymy »…)

Wydawało mi się iż zrozumiałam juz o co chodzi. To jest tak, jak w tym powiedzeniu z kawału wziętego  o roznicy miedzy profesorem a studentem : « Student mówi co wie, a profesor wie co mówi ».

Zrozumiałam, ze mondializacja, i Polska w jej kontekście, to krepujące zagadnienia, dla francuskiego profesora, słynnego i szanowanego specjalisty geografii ekonomicznej, rozumiejącego doskonale « co się w świecie dzieje » i biorąc pod uwagę, ze jestem Polka » (« vu, que vous êtes polonaise »), «  pewne obserwacje, opinie, wnioski, mogłyby być krepujące, dla obydwu stron.

Polska w mondializacji to krepujący to temat, bo…gdzie indziej, jak nie w Polsce, robić można wielkie biznesy ; w Polsce, gdzie ogromna ilość pensji to pensje chińskie (ok 300 euros – w mojej rodzinnej miejscowości spotykam taki rząd wielkości) , a wydatki bywają zachodnie (wystarczy przytoczyć ceny paliwa)

Polska to krepujący temat, bo im w Polsce gorzej i trudniej się zżyje, tym więcej taniej siły roboczej na Zachodzie. Mówi się o nas jako o « białych niewolnikach » 21-ego wieku.

Polska to krepujący temat, bo juz jako jedyny w Europie …drażni swoja katolickością aż w tak dużym wymiarze… tak jak drażniła w XVIIIym wieku : gdy Fryderyk Wielki pisał do Woltera ze będzie musiał tych dzikusów Polaków, scywilizowac, zeuropeizować  » bo swym silnym przywiązaniem do wiary katolickiej nie pasowali do oświeconego Zachodu ». Wspomina o tym prof. Rybka w wykładzie : « Czy Polsce grożą rozbiory » ,

Polska to krepujący temat, jak się okazuje, i we współczesnym Nowym Porządku Świata.

Czy zdoła się ocalić  polskiego ducha, kulturę i państwowość ?

Ks Makowski porównał obecna sytuacje naszej Ojczyzny do sytuacji beznadziejnie chorego człowieka, którego tylko cud może uratować !

Historia przypomina, iż cuda się zdarzają, nawet w polityce i dziejach Polski .

Mówi się o cudownym zwycięstwie Sobieskiego nad Turkami pod Wiedniem,

W XXym wieku mieliśmy tez słynny Cud Nad Wisła , dzięki Bogu.

Czy w dalszym ciągu mamy tylko na cuda liczyć ?

Nie jestem historykiem, ani teologiem. Nie mnie wchodzić w te problematykę głębiej.

Ale słowa ks. Makowskiego , które usłyszałam w pewnym wystąpieniu, zastanowiły mnie.

Mówił o koniecznym zawierzeniu i płynącej stad nadziei.

Zawierzeniu Opatrzności , jak wiemy, towarzysza konkretne postawy, tak w wymiarze osobistym, jak i społecznym. Oby przyszłe pokolenia nie zarzuciły nam grzechu zaniedbania.

Nie mnie tu pouczać, przypominać, upominać. Zacznij od siebie….

To wiemy : madre wybory, wybory ludzi uczciwych, patriotów oddanych Ojczyźnie, a nie prywacie, ludzi, którzy potrafią wybrać uczciwych doradców, a nie takich jak Soros, Sach’s, którzy, tworzonymi fundacjami (jak Batory) i przekupstwem, uczestniczyli w rozłożeniu polskiego przemysłu i dalej, prowadza do rozkładania tkanki społecznej, przez promocje zachowan demoralizujących i dewiacyjnych.

Mówi o tym bardzo dokładnie m.in prof. Witold Kiezun, w niedawnym wywiadzie Jana Pospieszalskiego , który ukazał się w TV Gazety Polskiej.

O de-polonizacji mówi Stanisław Michalkiewicz, o postępującej kolonizacji, rozkładzie państwa polskiego, z ubolewaniem wypowiadają się prof. Piotr Jaroszyński, prof. Artur Sliwinski, (wykłady na you tubie, kliknąć adekwatne « hasła » np. Kolonizacja Polski, Rozpad Polski, Likwidacja Polski, …)

A ja, z punktu widzenia geografa, interesującego się również swego czasu głębiej o sposobie postepowania państw kolonizatorskich w krajach podbitych, potwierdzam swoim skromnym zdaniem i z niepokojem o postępującej kolonizacji mojej Ojczyzny.

Ratujmy Polskę !!! Ratujmy, co się da !! Ratujmy rodziny, młodzież. .. zatrzymajmy ich w Kraju, niech przestana wreszcie tak masowo wyjeżdżać. Zróbmy cos, żeby nie zrealizowały się dramatyczne  prognozy przepowiadające  zaledwie17  mln ludności Polski pod koniec tego stulecia, co zadowoli pewnych `organizatorów` współczesnego porządku świata. (wspomina o tym m.in. prof. Socjologii Anna Pawełczyńska w wywiadzie `Zatrzymajmy Hunow Europy` (Gazeta Polska, 14 luty 2012)