Tekst alternatywny

WIDEO | O zdrowiu i rodzinie na Zjeździe Klubów „GP”. „Lekarze zatracają ludzkie podejście do drugiego człowieka”


– Dla lekarza przed monitorem ważna jest procedura, żeby jak najwięcej jego oddział, praktyka zyskał. Nie tędy droga – brakuje rozmowy z człowiekiem. Lekarz zleca diagnostyka, badając go nawet bez dotknięcia. (…) Stosunek do drugiego człowieka, także w medycynie, gdzieś nam ucieka – powiedział podczas panelu dyskusyjnego w trakcie XVII Zjazdu Klubów „Gazety Polskiej” Waldemar Kraska, wiceminister zdrowia.

Podczas debaty „Rodzina – przyszłością Polski” minister edukacji i nauki, Przemysław Czarnek podkreślał znaczenie praw i obowiązków w życiu młodych ludzi.

– Życie bez odpowiedzialności i bez obowiązków kończy się zniewoleniem i upadkiem rodziny. Feminizm doprowadził do tego, że kobiety trzydziestoparoletnie mówią, że zastępują swoje macierzyństwo i przelewają je na kotka czy psa. (…) Brak odpowiedzialności nie tylko za rodzinę, ale również za przyszłość kolejnych pokoleń. Nikogo nie interesują przyszłe pokolenia

– powiedział minister.

W dalszej części swojej wypowiedzi Czarnek mówił o hejcie, jaki wylał się na prof. Wojciecha Roszkowskiego po przygotowaniu podręcznika do nowego przedmiotu „Historia i teraźniejszość”.

– Pojawiła się straszna krytyka. Ona jest już śmieszna. Jeden z krytyków stwierdził, że pan Roszkowski stronniczo przekazuje informacje o katastrofie smoleńskiej. Problem w tym, że podręcznik mówi o historii do 1979 roku. Wiele innych zarzutów, hejt jest niebywały. Sam profesor mówi, że jego koledzy piszą mu maile „Wstyd, panie profesorze”. (…) Zapytacie przeciętnego młodzieńca, to on nie będzie wiedział, co to jest PRL. Stąd możliwość oczerniania żołnierzy wyklętych. Już o tym, co się działo w latach 50, to już w ogóle nic. To jest strach w oczach. Stąd też możliwość w dalszym ciągu oczerniania żołnierzy niezłomnych i mówienia, że to są bandyci. Mówienie głupot przez niektóre stacje telewizyjne, że gdyby nie komuniści, to nie byłoby walki z analfabetyzmem i elektryfikacji. Mówi to człowiek-potomek tych ubeków pracujący w tej telewizji. On sobie używa teraz, że jego ojcowie świetnie pracowali. Młodzież to chwyta, bo nie ma pojęcia

– twierdził minister edukacji.
Teleporada wymknęła się spod kontroli

Waldemar Kraska, wiceminister zdrowia, przyznał, że ostatnie 2 lata „nie były ułatwieniem dla państwa i służby zdrowia.

– Teraz widzimy, ile to schorzeń niestety zostało przegapionych, muszę to powiedzieć otwarcie. To, co początkowo wydawało się zbawieniem, czyli teleporada, zostało trochę za bardzo wykorzystane i pacjenci byli leczeni tylko przez teleporady. A jeśli nie dotknie się pacjenta, nie spojrzy w oczy, to te schorzenia możemy przegapić i mamy teraz tego efekt. Liczyłem, że koledzy lekarze podejdą do tego ze wstrzemięźliwością. To jest łatwe, postawić diagnozę przez telefon i to się rozpowszechniło. Skutki sa złe. Mamy tego owoce w chorobach onkologicznych i kardiologicznych i mamy w tych dwóch grupach duży dług postpandemiczny

– ocenił Kraska.

Przyznał, że pandemia „pozwoliła nam spojrzeć na zdrowie nieco inaczej”.

– Najważniejsza jest zdrowa rodzina pod każdym względem. Zdrowie fizyczne powinno iść w parze ze zdrowiem psychicznym. Dostęp do opieki zdrowotnej, mimo że od 2015 dwukrotnie zwiększyliśmy nakłady na służbę zdrowia, każdy z nas mówi, że mogłoby być lepiej, kolejki mogłyby być krótsze. Są zamknięte grupy – lekarze, pielęgniarki, które chronią swoją korporację. Trudno nam się przebić jeśli chodzi o zatrudnianie lekarzy zza wschodniej granicy. (…) Staramy się, aby dostępność była większa – powiedział wiceminister zdrowia.

Zdaniem Waldemara Kraski, lekarze „zatracają pewne podejście ludzkie do drugiego człowieka”

– Dla lekarza przed monitorem ważna jest procedura, żeby jak najwięcej jego oddział, praktyka zyskał. Nie tędy droga – brakuje rozmowy z człowiekiem. Lekarz zleca diagnostyka, badając go nawet bez dotknięcia. (…) Stosunek do drugiego człowieka, także w medycynie, gdzieś nam ucieka – dodał wiceminister.
Pseudotęczowe wartości znikną

Mikołaj Pawlak, Rzecznik Praw Dziecka, przyznał, że tuż po zwycięskich dla PiS wyborach w 2015 r. nastąpiło „pospolite ruszenie”, by coś zmienić i „więcej dawać dla rodziny”. Efektem było utworzenie departamentu ds. rodziny w rządzie.

– Przez 20 lat w resorcie sprawiedliwości nie było departamentu ds. rodziny, była ona traktowana „per noga” – powiedział.

Przyznał, że gdy został rzecznikiem w grudniu 2018 r. to pierwszym większym wyzwaniem stał się strajk nauczycieli.

– Pierwszy okrągły stół z ówczesną minister edukacji, Anną Zalewską, był u mnie, w biurze rzecznik i kto nie przyszedł? Tylko i wyłącznie Związek Nauczycielstwa Polskiego – wskazał.

Mikołaj Pawlak powiedział, że „największy jazgot pojawia się, gdy mówi językiem prawa”, m.in. o ochronie życie od poczęcia, co jest zapisane w ustawie o RPD z 2000 r. czy o wartości fundamentalne zapisane w konstytucji RP.

– Modne są te kolorowe, pseudotęczowe wartości, to nie jest trwałe, ale nasze wartości przetrwają. O rodzinie tak wiele mówimy właśnie po to, by te wartości wdrażać, by młodzież miała czas na wpojenie ich. Te wartości trwałe, podstawowe, niezmienne, przetrwają, tylko trzeba je przypominać, to co jest pseudotęczowe, to zniknie

– ocenił.

Pawlak przypomniał także o badaniu, które przeprowadził na tysiącach dzieci w oparciu o pytania Komisji Europejskiej sprzed kilku lat. – Okazuje się, że dzieci w rodzinie czują się dobrze i czują się kochane, tęsknią za szkołą, jest w miarę dobrze w relacjach koleżeńskich – dodał.

źródło: www.niezalezna.pl | https://niezalezna.pl/446855-o-zdrowiu-i-rodzinie-na-zjezdzie-klubow-gp-lekarze-zatracaja-ludzkie-podejscie-do-drugiego-czlowieka

Belka_XVII_Zjazd2022