Tekst alternatywny

Krytyk oraz eunuch

Krytyk oraz eunuch

W krakowskim „Dzienniku Polskim” publikuje pewien pan, zajmujący się głównie uprawianiem zawodu recenzenta teatralnego. Czasem jednak napisze o czymś innym, a nie o aktualnie wystawianych sztukach. Wielkim problemem tego człowieka jest to, że nie potrafi pisać. Ale pisze. Więc nie potrafiąc pisać, pisze. I to jest bardzo gombrowiczowskie, tak jak jego zawikłany język, w który owija treści. Tam gdzie starczyło by użycie dwóch słów, jemu potrzeba dziesięciu.

Różnica między nim a Gombrowiczem polega na tym, że Gombrowicz przekazywał nam treści ważne, treści z którymi można się nie zgadzać, ale treści istotne. A ten pan zwykle chrzani głupoty. Nie pamiętam, kto to stwierdził: „krytyk oraz eunuch są z jednej parafii. Obaj wiedzą, jak – żaden nie potrafi”.

Ostatnio krytyk napisał o decyzji Sądu Administracyjnego. Sąd „uchylił decyzję Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, które odmówiło pastafarianom – ludziom wierzącym w latający makaron – wpisu do Rejestru Kościołów i Związków Wyznaniowych”. (Przy okazji, kto mi wyjaśni, co ma cyfryzacja do Kościołów i Związków Wyznaniowych?).

Słyszałem coś wcześniej o Kościele Latającego Potwora Spaghetti, czy jak się tam to nazywa. Nawet rzecz wydawała mi się zabawna. Lubię purnonsens, lubię skecze i filmy Monty Pythona; bardzo podobał mi się – obrazoburczy dla niektórych – film „Żywot Briana”. Ale ów „Żywot…” nie był przecież kpiną z Kościoła i chrześcijaństwa. Poddawał tylko krytyce, w komediowej konwencji, pewne aspekty religii, które i wielu ludziom głęboko wierzącym nie zawsze przypadają do gustu (przesadna dewocja, nieumiejętność dostrzeżenia małego, skromnego cudu, wskutek skupienia się na spektakularnych wydarzeniach, etc.).

Pan krytyk jednak – streszczę, bo nie lubię używać dziesięciu słów zamiast dwóch – nie ma nic zarówno przeciwko chrześcijanom jak i pastafarianom, ponieważ i jedni i drudzy ani go ziębią, ani grzeją. Człowiek chodzący po wodzie to dla niego to samo co latający makaron. I tak dalej.

Krytyk nie rozumie, że ruch pastafarian to kpina wymierzona nie tylko w chrześcijaństwo; to kpina mająca ośmieszyć każdą religię, niezależnie, czy wierzymy w Chrystusa, Allaha czy w Buddę. To jest atak na religię jako taką. Albowiem ci, którzy za tym ruchem stoją, doskonale wiedzą o tym, czego krytyk nie dostrzega: że ludzie zawsze i wszędzie muszą w coś wierzyć. Inaczej się nie da. No nie da się – i tyle. Więc kiedy ośmieszy się religię, można ludziom podetknąć pod nos coś innego, żeby zaspokoili pragnienie wiary. I oczywiście nie jest to jakiś potwór makaronowy. I zazwyczaj kończy się na kolejnym wydaniu komunizmu i na kolejnych milionach pomordowanych.

PS. Życzę Państwu miłych, spokojnych i rodzinnych Świąt Wielkiej Nocy.

Tomasz Kowalczyk

Tomasz_Kowalczyk_small