Wróg ludu
Czas patriotów
W sposób niezauważalny dla opinii publicznej zaczęły następować zmiany w gospodarce, które być może są największą rewolucją rządów PiS. W zamówieniach instytucji państwowych jest coraz więcej polskich wykonawców, szczególnie związanych mocno ze skarbem państwa. Nie chodzi o to, by kupować drożej i gorzej, bo to polskie, ale tam, gdzie warunki są wyrównane, nie preferować zagranicznych kontrahentów. Rząd słabo tym się chwali, bo zapewne boi się reakcji UE. Lobbyści już ślą nerwowe komunikaty do
swoich central. Jest faktem, że kilka przedsiębiorstw zaczęło dzięki temu poprawiać swoje wyniki. Szczególnie ważne w tej rozgrywce są duże koncerny i instytucje sieciowe. Nie jest bez znaczenia, który bank obsługuje polskie podmioty gospodarcze. Istotne jest też, która firma je ubezpiecza. Ważne, kto dostarcza prąd, surowce energetyczne, pocztę itd.
Rząd, zgodnie z unijnym prawem, nie może ograniczyć zamówień tylko do polskich przedsiębiorstw. Ale szef instytucji, który dokonuje zamówień, ma większą swobodę manewru. Trzeba się targować i uzyskiwać dobre ceny i najlepszą jakość. Ale trzeba też myśleć o tym, że wspieranie polskich firm daje miejsca pracy, podatki do budżetu i nadzieję na przyszłość.
Takiej postawy nie da się zadekretować w warunkach zatrudnienia przedstawianych prezesom spółek skarbu państwa. Można jednak dokonywać przeglądu kadr pod tym kątem. Skoro taki przegląd ma zostać wykonany, to przyjrzyjmy się nie tylko uczciwości prezesów, ich wynikom, lecz także gospodarczemu patriotyzmowi.
Oczywiście nie można potępiać kogoś, kto kupił zagraniczne produkty czy usługi dwa razy taniej. Zwykle jednak bywało odwrotnie.
Proponuję kompletnie nie przejmować się atakami opozycji na zmiany w spółkach skarbu państwa i w rządowych instytucjach. To, że głupcy i złodzieje głośno bronią głupców i złodziei, to jeszcze nie powód, by zatrzymywać się w marszu. Piszę to zupełnie bezinteresownie, bo wśród dużych tygodników mamy najmniejszą ilość reklam z tych instytucji, a telewizja Republika miała chyba więcej dochodów tego typu za czasów PO. Dziennika nie ma za bardzo z czym porównywać, bo w ostatnich latach wszyscy raczej dzienniki zamykają, a my jako jedyni się rozwijamy. Na prenumeratę instytucjonalną też raczej liczyć nie możemy. W następnych wyborach na pewno dalekowzroczni prezesi bez trudu skorzystają ze wsparcia „Gazety Wyborczej” i TVN.
Nie zmienia to jednak faktu, że absolutnie proszę i apeluję do formacji rządzącej, by nie przejmować się nagonką. Wybraliśmy Was nie dla sondaży, lecz dla realnych zmian. Szukajcie patriotów nie tylko do polityki, lecz także do biznesu.
Tomasz Sakiewicz