Dziś pod ambasadą rosyjską w Warszawie – mimo niesprzyjącej pogody – zgromadzili się ludzie, chcący przypomnieć sowiecką agresję na Polskę sprzed 78 lat i wszystkie konsekwencje płynące z inwazji ZSRS na Polskę.

– Dziękuję, że przychodząc tu, daliśmy rodzaj świadectwa, że ta data jest nie tylko na stronach podręczników, ale w naszych sercach, że pielęgnujemy pamięć o tym wydarzeniu. Trzeba o tym pamiętać szczególnie. Bo nie muszę przypominać, że Stalin wypełnił 17 września swoje zobowiązania i napadł na Polskę, zadając cios w plecy państwu polskiemu. Warto to teraz przypominać, kiedy Putin oficjalnie nie uznaje 17 września jako agresji przeciwko Polsce a jako akt zabezpieczenia granic i interesów sowieckich przed przyszłą napaścią Niemiec na ZSRS. Zupełnie tak, jakby nie czytał paktu Ribbentrop-Mołotow, jakby nie chciał przyjąć tego do wiadomości – powiedział do zebranych Adam Borowski.

Szef warszawskiego Klubu „GP” przywołał fakt, że o agresji ZSRS dobitnie przypomniał Putinowi śp. prezydent Lech Kaczyński podczas uroczystości na Westerplatte 1 września 2009 r.

– Kamera pokazywała wtedy minę Putina i Donalda Tuska, który łapał się za głowę i nie krył niezadowolenia ze słów Lecha Kaczyńskiego. Warto to przypominać, że Rosja jest prawnym i ideologicznym spadkobiercą ZSRS. Groźne dla nas jest to, że Rosja nie chce uznać agresji 17 września jako aktu imperialnych dążeń ZSRS w tamtym czasie. To świadczy tylko o postrzeganiu rzeczywistości przez Putina – interes Rosji, a wtedy ZSRS, jest ponad prawo międzynarodowe, wszystkie traktaty. Liczy się tylko ich interes – zaznaczył Borowski.

Borowski podkreślił, że ma nadzieję, iż obecne traktaty skutecznie odstraszają potencjalnego agresora – Federację Rosyjską. Wskazał też ważne zadanie, jakim jest utrwalanie pamięci o tym, co wydarzyło się 17 września.

Musimy wykonać wiele pracy od podstaw, wykonać pracę, jaką wykonaliśmy, wynosząc na panteon Żołnierzy Wyklętych. Tę samą benedyktyńską pracę musimy wykonać względem 17 września, żeby młode pokolenie dawało świadectwo i musimy wymóc na Federacji Rosyjskiej przyznanie, że jest agresorem, współtwórcą II wojny światowej – nie ofiarą, tylko współtwórcą. Bez Stalina II wojny światowej może by nie było – podkreślił szef Klubu „GP” Warszawa II.

Paweł Zdun, przewodniczący Krajowej Rady Koordynatorów Ruchu Kontroli Wyborów, przypomniał, że poza wymiarem historycznym 17 września, jest także problem istniejący cały czas.

– Ta druga okupacja, rozpoczęta w 1944 r., trwała do 1993 r., jednak wtedy Rosja wycofała tylko swoje wojska, ale w wielu dziedzinach pozostawiała w Polsce swoich czynowników – zauważył Zdun.

Manifestacja pod rosyjską ambasadą zorganizowana została przez Klub „Gazety Polskiej” Warszawa II.

Źródło: niezalezna_logo