Od polityki strony
Przebudzenie rosyjskiego niedźwiedzia
Podziwiając uprawianą od wieków imperialną politykę Rosji trudno oprzeć się refleksji, że jest to taki kraj, który mając tysiące wiorst nie wykorzystanych i nie zagospodarowanych obszarów, będzie stale dążył do podboju innych terytoriów. Jest to jakiś odwieczny zew zakodowany jeszcze w epoce Dżingis Chana. Dzisiaj jego spełnieniem jest dokonana na oczach światowej opinii publicznej aneksja Krymu. W swoim orędziu obwieszczającym o przyłączeniu Krymu do Rosji jej przywódca Władimir Władimirowicz Putin użył kilka groźnie brzmiących akordów. Jednym z nich jest zapowiedź, że Rosja nigdy nie pozostawi bez pomocy swoich rodaków zamieszkujących inne kraje. Mało tego, dodał że wpływy interesów Rosji winny sięgać tak daleko, jak dalece znajdują się groby żołnierzy rosyjskich. Domyślać się należy, że również radzieckich. W kwestii przeciwnika konfliktu – Ukrainy wyraził pogląd, że nie dopuści do jej rozpadu, co może oznaczać chęć zaanektowania jej całego terytorium.
Obecny konflikt wokół Ukrainy i Krymu wyraźnie uświadamia opinii publicznej, że oto rosyjski niedźwiedź uśpiony i osłabiony pierestrojką i upadkiem imperium ZSRR najwyraźniej się przebudził.
Prezydent Putin podczas swego wystąpienia głośno wołał, że z powodu rozpadu ZSRR i dalszych jego następstw boli serce. Nic więc dziwnego, że w części danych republik ZSRR, które się uwolniły, wywołało to panikę. Nawet kazachski satrapa Nursułtan Nazarbajew przestraszył się wizją możliwości urządzenia mu przez prezydenta Putina referendum.
Właśnie dzięki sprytnie zorganizowanemu na Krymie referendum, tej demokratycznej formy wyrażenia opinii publicznej prezydent, Putin uzyskał argument, by spełnić oczekiwania swoich rodaków tam zamieszkujących. Ta sprytna taktyka obliczona na wywołanie wrażenia, że Rosja nie jest agresorem. Ma ona także swoje uzasadnienie historyczne, bowiem od dawna imperialne zakusy Rosji tłumaczone były walką w obronie ojczyzny. W obronie Rosji tłumiono kolejne narodowe powstania w porozbiorowej części Rzeczpospolitej. Z przeświadczeniem obrony Rosji ginęli na sopkach Mandżurii żołnierze Kuropatnika w wojnie z Japonią. Odbierając reakcję na orędzie prezydenta Putina zgromadzonych przedstawicieli Dumy oraz organizowane wiece poparcia, można odnieść wrażenie, że dzisiaj dużo łatwiej będzie można poderwać naród rosyjski do działań wojennych, niż kilka lat wcześniej. Opozycja wewnętrzna wobec imperialnej polityki Rosji pokazała swoja słabość.
Ewidentną słabość pokazuje też zniewieściała Europa, owładnięta propagandą ideologii gender.
Uzależnienie jej polityki od układów biznesowych, co dało zauważyć się na przykładzie Niemiec, może okazać poważną barierą by skutecznie oprzeć się zakusom Władimira Putina. Propozycja przyjęcia Ukrainy do Unii Europejskiej w tej sytuacji staje się więc mało atrakcyjna. Nie na darmo więc Putin liczył na zrozumienie swej polityki między innymi Niemiec, a także Chin.
Choć oficjalnie przywódca Chin Xi Jinping opowiada się teraz za pokojowym rozwiązaniem konfliktu i zachowaniem integralności Ukrainy, nietrudno zgadnąć, że chińscy przemysłowcy branży tekstylnej zacierają ręce w związku z ewentualną perspektywą zwiększenia zamówień na mundury wojskowe.
W tej sytuacji jedynie Stany Zjednoczone mogą skutecznie przeciwstawić się imperialnej polityce Rosji. Z pełną otwartością są gotowe bronić Turcji obawiającej się mocno o dalsze konsekwencje aneksji Krymu. Również Polska może liczyć na ochronę swoich interesów ze strony największego sojusznika z NATO. Jeśli jednak będzie o to zabiegać podobnie jak o wyjaśnienie tragedii smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 oraz popełniać błędy dyplomatyczne ze szkodą dla własnych interesów, może okazać się to bezskuteczne.
Na tle krytyki polityki zagranicznej rządu Donalda Tuska, szczególnie w kwestii wymuszonych porozumień na Majdanie z ewakuującym się już prezydentem Janukowyczem, pojawił się w czeskich mediach ciekawy akcent. Otóż niezależny tygodnik „Respekt” z 17 marca 2014, czyli tuż przed orędziem Władimira Putina zamieścił artykuł, w którym jego autor Martin Śimeczka chwali dokonania ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, za jego dokonania na Majdanie. Nazywa go „Nowym liderem Europy”, który zmienia europejską politykę i historię.
W kontekście konfliktu na Ukrainie czasopismo przedstawia Polskę jako wzrastającą europejską potęgę i zwraca uwagę na jej polityczną aktywność i dynamikę w ostatnich latach.
Autor wspomina też w artykule wcześniejsze przemówienie Sikorskiego wygłoszone w Berlinie, w którym dostrzega „punkt przełomowy w historii Europy”. Śimeczka zwraca również uwagę na rosnącą współpracę Niemiec i Polski oraz na fakt, że to w efekcie działań ministra Sikorskiego Niemcy przyjęły przewodnią rolę w sprawie kryzysu na Ukrainie (sic!)
Gdyby odrzucić wersję, że jest to swego rodzaju objaw czeskiego poczucia humoru, to można by podejrzewać, że artykuł był sponsorowany.
Andrzej Baczewski