Wrzutka
Gdzie Ci mężczyźni?
Wszyscy komentatorzy zauważyli, że premierem wielkiej Brytanii po raz trzeci została kobieta (Liz Truss), jednak nikt nie spostrzegł, że ot o ze sceny politycznej Europy Zachodniej zniknął ostatni przywódca zasługujący na miano prawdziwego mężczyzny. Trudno bowiem uznać za takiego maminsynka Macrona czy Scholza – mentalnie i fizycznie przypominającego pruskiego urzędnika piątej kategorii. Oczywiście kryzys męskości zaczął się w cywilizacji europejskiej znacznie wcześniej. Rubikon został przekroczony wraz z pełnym równouprawnieniem kobiet – co było ze wszech miar słuszne, nie zagwarantowało jednak pełnego równouprawnienia mężczyzn. Feminizm, nie mając nigdy dosyć, nadal prowadził walkę o kolejne przywileje. Walka ta trwa nadal, a jej forpoczty w rodzaju ruchu „Me too” dają przedsmak tego, co się jeszcze może zdarzyć. Całe wieki bez równouprawnienia i poprawności politycznej relacje płci regulowały tradycja, religia, normy kulturowe, i nie trzeba było paragrafów, represji czy sądów. Nikomu nie przeszkadzała ani kokieteryjność czy często udawana skromność kobiet, ani ofensywność mężczyzn. Dziś podrywanie zakrawa wręcz na faszyzm, a adoracja ma wszelkie cechy prześladowania. Nic dziwnego, że aktywność erotyczna coraz częściej schodzi do internetu lub przenosi się w sferę gadżetów. Co gorsza, mężczyźni w owym konflikcie płci są stroną słabszą. Nie ma równego traktowania. Gdyby było, panie musiałyby chodzić w burkach. A tak mogą udawać, że nie wiedzą, iż zabraniając mężczyznom seksistowskich żartów, zaczepnych spojrzeń, nie mówiąc już o poufałym geście, są w istocie jedną wielką prowokacją. Włosy, nogi, biust, makijaż… Tylko głupcy mogą myśleć, że chodzi wyłącznie o imponowanie koleżankom. Poza tym dawne męskie cnoty – kult siły, odwaga, zadziorność, czasem z odrobiną szelmowskiej arogancji, czy samcza rywalizacja – zostały wyeliminowane w procesie bezstresowej edukacji. A przyszłość? Ponura – 150 płci i ani jednej męskiej!