Tekst alternatywny

Gorzyce: Felieton – Miłosierni inaczej

Miłosierni inaczej         

 Ci nieliczni, którzy zaglądali na moją stronę przy F, wiedzą, że zdarzało mi się popełniać małe teksty, niby mini felietony, z serii zatytułowanej przeze mnie „Inaczej”. Ostatnio była przerwa wynikająca z mojego pobytu w szpitalu i faktu, iż internet działał tam z prędkością jaką posługiwałem się jeszcze w dziewiętnastym wieku. Co, nie było internetu w dziewiętnastym wieku? Nie pamiętam. Ale ja chyba byłem! Mój pobyt miał miejsce w Szpitalu Rehabilitacyjno Uzdrowiskowym ale jednak szpitalu. Szpital to szpital. A propo`s przymiotnika „uzdrowiskowy” to podobno (ja tego nie widziałem ale mi mówiono) w tymże szpitalu nastąpiło cudowne uzdrowienie jednej pacjentki, którą na zabiegi woził pielęgniarz na wózku inwalidzkim a na tańce udawała się już bez wózka. Jestem średnio a może nawet mało rozgarnięty i dopiero informacja o opisanym wyżej zdarzeniu uświadomiła mi skąd ten przymiotnik „uzdrowiskowy”. Nie wiedziałem, że aż tak to działa. Dalsza część tekstu będzie już o tym co zawsze mnie interesowało czyli o tym jak ten nasz świat funkcjonuje, co mnie niepokoi, dziwi. Chociaż od jakiegoś czasu już mnie starego człowieka nic nie dziwi. Zdaję sobie sprawę, że po przeczytaniu tego tekstu prawdopodobnie stracę paru znajomych z Facebooka, zwłaszcza tych ostatnio poznanych. A może nie przeczytają i nie stracę? Jeśli ktoś odniesie wrażenie, że to tekst politycznie naznaczony to ja się z nim nie zgodzę. Będą tam politycy ale dlatego, że to oni mają wpływ na nasz świat, dobry lub zły. To zależy od ich poglądów, ich charakteru, determinacji i od ich zwyczajnej przyzwoitości albo jej braku. To będzie tekst o mądrości lub jej braku, o miłosiernych na cudzy rachunek i o roztropności lub jej braku.

    Ale ad rem. Tłumy muzułmańskich migrantów napływające do Europy, systematyczne zamachy z okrzykiem Allahu Akbar, indoktrynowanie ludzi, sianie nienawiści, nazywanie nie muzułmanów niewiernymi, to według Grzegorza Schetyny żadne zagrożenie (sentencja wypowiedź na ostatniej konwencji POprawnych). To tylko straszenie przez PiS. To nie ja i nie polscy politycy mówili: „islam jest nasz”. To Angela Merkel i inni europejscy pożal się Boże przywódcy tak mówili i mówią. Jeśli tak twierdzą, to dlaczego nie są konsekwentni i próbują na siłę wypchnąć braci w Allahu do krajów Europy środkowej? Będąc w zgodzie słów z czynami winni ich przygarniać a nie odsyłać. Bo oni w ogóle nie są konsekwentni, poza jednym: konsekwentnie trwają w swoim lewicowym miłosierdziu. To szczególny, dziwaczny rodzaj miłosierdzia. Na czym on polega? Zazwyczaj miłosierdziem obejmujemy szczególnie ludzi potrzebujących pomocy, biednych, zagubionych, prześladowanych. No właśnie setki tysięcy takich ludzi napływa do Europy. To tak wygląda w propagandzie szerzonej przez Junkerów,  Shulzów, Tusków, Merkeli, Macronów i tym podobnych jaśnie oświeconych zbawców współczesnego świata. Obrazkowa cywilizacja za pomocą mediów elektronicznych robi wielu ludziom wodę z mózgu przedstawiając takie nagrania jakie pasują do ich narracji. Na przykład kobiety z dziećmi na rękach zamiast pontonów wypełnionych setkami młodych, zdrowych, dobrze ubranych mężczyzn, wyglądających jakby właśnie wyszli z siłowni ze swymi „wypasionymi” smartfonami, z których zawiadamiają swoich braci, że właśnie dotarli do Europy a naiwni niewierni ich odbierają jako rozbitków morskich. Tym ostatnim terminem określano przez stulecia ludzi, którzy potrzebują pomocy na pełnym morzu. Bo ci wszyscy, którzy są odbierani przez włoską straż przybrzeżną z pontonów prawdopodobnie gardzą naiwnymi niewiernymi, którzy przyjmują ich na podstawie prawa morskiego jako rozbitków a oni przecież przybywają aby bez używania siły, spokojnie podbić, skolonizować Europę i wziąć należne im zasiłki. Skoro przysługuje im prawo do gościnnego odebrania z pontonów, do których przesiadają się ze statków podwożących ich do wybrzeży Włoch, obowiązkowe darmowe pieniądze, to dlaczego z tego nie korzystać. To zgodne z ich ideologią niewierni mają na nich pracować, płacić dżizję(podatek od niewiernych) lub przejść na islam bo w innym wypadku trzeba im poderżnąć gardła. Już słyszę ten wrzask POprawnych: islamofob, szowinista, faszysta, nienawiść, brak tolerancji, brak solidarności, wrażliwości. Nie żywię do nikogo nienawiści. Nawet do tych, którzy wyrządzili mi zło. Owszem trudno pozbyć się urazy lub zapomnieć wyrządzoną przykrość ale to dalekie od nienawiści. Toleruję wszystkich, którzy są inni ode mnie i moich poglądów ale oczekuję zasady wzajemności. Nie przeszkadzają mi zwyczaje innych ale oczekuję tego by moje zwyczaje, moja religia nie była postrzegana jako przeszkoda. Moje obyczaje, sposób świętowania nie mają na celu obrażania innych. Jeśli moje zwyczaje, nie godzące w dobro innych, komuś przeszkadzają to jego problem i niech sobie sam z nim radzi. Pozbywanie się zwyczajów, zachowań wynikających z setek lat swojego dziedzictwa kulturowego w imię poprawnego politycznie nie drażnienia, ich zdaniem, czyichś uczuć religijnych, to tchórzliwa uległość, głupota i brak instynktu samozachowawczego. Nie możemy dopuścić do sytuacji kiedy nie wiadomo kto jest w swoim domu gospodarzem a kto gościem. Tak jak w piosence Krzysztofa Krawczyka:

„Mój przyjacielu, byłeś mi naprawdę bliski,
Mój przyjacielu, wiesz, że byłeś mi, jak brat
Dałem ci wiarę, dałem ci spokój,
Dałem gitarę, dałem samochód
I dach nad głową, a do sypialni wszedłeś sam.

Mój przyjacielu, przyprowadziłem cię z ulicy
Nakarmiłem, odziałem cię, jak brat.
Dałem ci wiarę, dałem ci spokój,
Dałem gitarę, dałem samochód.
Żony nie dałem, żonę wziąłeś sobie sam”.

W radiowym wywiadzie z autorem tekstu tej piosenki, Jackiem Cyganem, usłyszałem, że jej słowa opowiadają o prawdziwych przeżyciach piosenkarza a on sam wyraził zgodę na to by o tym powiedzieć. Pamiętam historię ze swojego dzieciństwa kiedy to moi rodzice przyjęli do naszego domu tzw. pogorzelców(ludzi, którym spalił się dom). W poczuciu źle pojętego miłosierdzia moi rodzice, jak by to powiedział psycholog, nie wyznaczyli granic, wskutek czego przyjęci pod nasz dach wybierali sobie z szaf najlepszą odzież, pozbawiając odzieży moją mamę (chociaż mieli swoją). Gdy już mieli dokąd wrócić, śmiertelnie się obrazili zachowując nienawiść do końca życia. To są przykłady na to, że musi być wiadomo kto jest gospodarzem w swoim domu a kto gościem. Na pozycję współgospodarza trzeba zapracować. Rezygnacja z praw gospodarza i oddanie przybyszom tego co mamy a na co oni w żaden sposób nie zapracowali to odwracanie porządku świata ukształtowanego przez wieki. Zwłaszcza, że przybysze napływający do Europy to ludzie gardzący słabymi, nie mający dla słabych szacunku. A za słabość uważają uległość, ustępliwość czyli to wszystko co prezentują lewicujące, lewicowe i lewackie pożal się Boże elity zachodniego świata.  Jak by powiedział dobry psycholog (ale chyba kliniczny) miłosierdzie nie wyklucza tego by być mądrym. No chyba, że się jest miłosiernym inaczej.  Po co to piszę? Po to by moja wnuczka chodziła ubrana jak chce a nie w hidżabie, chuście lub burce, by nie musiała przez miesiąc jeść w nocy zamiast w dzień i robić wielu innych rzeczy, których nie robią ludzie zachodniej cywilizacji oddawanej obecnie przybyszom przez tych, o których wspomniałem wyżej. Tych miłosiernych inaczej.

Wacław Porębski