Tekst alternatywny

Kierowcy, idziemy po was!

Kierowcy, idziemy po was!

Nie wiem, czy minister Sienkiewicz ogłosił już taki komunikat jak w tytule. A powinien. O ile mi wiadomo, od maja roku ubiegłego minister szedł do Białegostoku, a skoro i tak tam nie doszedł, to powinien teraz zawrócić i podążyć w stronę Kamienia Pomorskiego. Swoją drogą kiepski model ten Sienkiewicz, bo już parowy ciągnik pana Cugnot skonstruowany w drugiej połowie XVIII w. rozpędzał się jednak do tych 4 km/h, a w roku 1771 wyrżnął nawet w mur, co z perspektywy czasu uznano za pierwszy w historii wypadek samochodowy. Minister Sienkiewicz przemieszcza się najwyraźniej ze znacznie mniejszą prędkością. A chociażby jeden z braci mojego dziadka we wrześniu 1939 r. przeszedł piechotą z Krakowa do Nowego Targu i zajęło mu to niecałe dwa dni. Z pańską prędkością, panie ministrze, żadnego pijanego i naćpanego wstępnie kierowcy ani pan, ani cały ten wasz tzw. rząd nie dopadniecie, bo współczesne auta śmigają znacznie szybciej niż parowe wózki sprzed 250 lat.

Że żartuję z tragedii do której doszło w Kamieniu? Ze śmierci sześciu osób zamordowanych – tak, właśnie zamordowanych – przez pijanego kretyna za kierownicą? Nie, nie żartuję. Żartuję raczej z tzw. rządu, który po raz kolejny, gdy dzieje się coś złego zapowiada że z tym coś trzeba wreszcie zrobić. Opozycja, głównie PiS, oświadcza, że stosowne zmiany w przepisach są już od dawna złożone, tylko że pani Kopacz trzyma je w sejmowej zamrażarce. W związku z czym ta opozycja przez usłużne media gromiona jest za wykorzystywanie tragedii do zbijania kapitału politycznego. A kiedyż, jak nie w sytuacji takiej jak samochodowe morderstwo w Kamieniu Pomorskim należy przypominać o tym, że i opozycja ma swoje propozycje, które rządzący regularnie odsyłają w niebyt, pewnie nawet bez czytania?

Śmieszą mnie również dyżurni publicyści, wykpiwający te proponowane zmiany prowadzące do zaostrzenia prawa wobec pijanych kierowców-morderców, którzy to dyżurni publicyści wspierając się dyżurnymi prawnikami i dyżurnymi autorytetami mówią tak: prawo jest dobre, tylko należy je skutecznie egzekwować. Otóż gdyby było dobre, to jego egzekwowanie następowałoby w sposób niejako automatyczny. A skoro sędziowie uparcie ferują najniższe z możliwych wyroków, to znaczy że nie jest dobre, bo gdyby było dobre, to sędziowie nie mogli by tych najniższych wyroków ferować. Zatem trzeba je zmienić.

No i śmieszy mnie klasyka myślenia lewicowo-liberalnego, którą tak oto można streścić: zaostrzanie kar nie powoduje spadku przestępczości, bo przestępca popełniając zbrodnię nie myśli w ogóle o czekającej go karze. On nie planuje, on po prostu działa, nie myśląc o swojej przyszłości.

Otóż dawno temu uczęszczałem na zajęcia z socjologii prawa na UJ, prowadzone przez pewną panią profesor. Ona wykładała, a jej mąż prowadził kancelarię adwokacką. No to już chyba wiadomo, w jakich sferach Krakówka się obracamy; jak owi państwo się ustawili i po czyjej stronie. Pewnego razu, podczas dyskusji nad kwestią kary śmierci, pani profesor opowiadając się oczywiście przeciwko, użyła takiej argumentacji jaką przytoczyłem powyżej. Ośmieliłem się wówczas zaprotestować. Przywołałem wspomnienie jakiegoś dysydenta – nie pamiętam już nazwiska, ale wtedy pamiętałem, bo byłem po lekturze wywiadu z nim – który w stanie wojennym trafił na parę dni do celi z pospolitymi kryminalistami. I opowiadał tak mniej więcej: było ze mną dwóch bandziorów, stary i młody. Stary odsiadywał długi wyrok, młody niebawem miał wyjść na warunkowe zwolnienie. Młody snuł plany – kiedy wyjdę, to zrobię taki a taki numer i się wreszcie finansowo ustawię. Na co stary cierpliwie tłumaczył: nie, tego zrobić nie możesz, bo w razie wpadki dostaniesz pięć lat i się zmarnujesz, a całe życie przed tobą. Ale możesz zrobić to i to, a wtedy dostaniesz ewentualnie półtora roku; to możesz zaryzykować. I cóż – zakończyłem – to prawdziwe świadectwo, a pani profesor nadal będzie mi mówić, że przestępcy nie kalkulują?

Oczywiście skończyło się tak, że nie dostałem zaliczenia. Naruszyłem jeden z dogmatów lewicy liberalnej.

W pełni zgadzam się, że prawo powinno działać nieuchronnie, że powinno być skutecznie egzekwowane, że wobec przestępców należy prowadzić wszelkiego rodzaju akcje edukacyjne i uświadamiające. Co w niczym nie przeszkadza temu, by prawo zostało zaostrzone, tak by wyroki stały się bardziej dotkliwe. Można robić różne rzeczy naraz, jedno drugiemu nie przeszkadza.

Inaczej nasz system prawny upodobni się do jednego z najmniej umiejętnych amerykańskich prezydentów, Geralda Forda, o którym mawiano, że nie potrafi jednocześnie żuć gumy i przechadzać się po swoim gabinecie.

Tomasz Kowalczyk

Tomasz_Kowalczyk_small