Młodzi olecczanie i Sybiracy wzięli udział w 14. Marszu Żywej Pamięci Polskiego Sybiru w Białymstoku
Żywa lekcja historii
Już po raz czternasty członkowie Związku Sybiraków w Olecku, prowadzonego przez panią Janinę Maciukiewicz, ruszyli na początku września, 12 bm. do Białegostoku, aby wziąć udział w 14. Marszu Żywych Polskiego Sybiru.
Po raz kolejny pojechali z nimi oleccy harcerze i poczty sztandarowe z oleckich szkól podstawowych, gimnazjów i szkół średnich. Oleccy harcerze jeźdżą zawsze z komendantką oleckiego hufca ZHP p. Teresą Gałaszewska. Zainteresowanie wyjazdem do Białegostoku wśród uczniów było tak wielkie, że zabrakło miejsc w autokarze sfinansowanym przez Urząd Miejski w Olecku, dzięki wsparciu burmistrza Wacława Olszewskiego.
Po raz pierwszy na ten marsz wybrałem się też osobiście. Zrobiłem to za namową kolegi nauczyciela z Zespołu Szkół w Olecku, p. Jarosława Bagieńskiego z radością wstałem tego dnia wcześniej, aby wsiąść do oleckiego autokaru. Miałem okazję spotkać się z oleckimi Sybirakami, panami Mieczysławem Legusem i Witoldem Michalkiewiczem
–W tym marszu idę już po raz siódmy, chociaż skończyłem już 80 lat– opowiadał mi pan M. Legus.
Na początku podróży uczestników oleckiej delegacji, poczty sztandarowe przywitała pięknie pani Janina Maciukiewicz, 92-letnia olecczanka, który przeżyła gehennę syberyjską.
–Dzisiaj weźmiecie udział w żywej lekcji historii – mówiła do pasażerów autokaru.
W Białymstoku, na początku olecczanie wzięli udział w uroczystości przy pomniku katyńskim w Parku Zwierzynieckim. Byli tam obecni minister ds. kombatantów, prezes Związku Sybiraków, władze samorządowe i państwowe z woj. podlaskiego i miasta-gospodarza imprezy.
Potem ok. 14 tys. uczestników marszu przeszło ulicami miasta do kościoła św. Ducha. Tam mszę św. odprawił metropolita białostocki ks. arcybiskup Edward Ozorowski. Najpierw poświęcono tablicę upamiętniającą matki Sybiraków. Po celebrze uczestnicy brali udział w dalszej części obchodów Dnia Sybiraka. Olecka delegacja złożyła wieniec pod krzyżem Sybiraków. Na koniec można było posilić się wojskową grochówką z kiełbasą.
Fot. i tekst
Dariusz Josiewicz