Ze wzgórza pod Krakowem
Naruszone testamenty
W cywilizacji europejskiej ostatnia wola zmarłego, o ile jej realizacja nie jest sprzeczna z prawem i moralnością, jest zawsze wiążąca.
W 2006 r. społeczeństwo polskie zostało zaskoczone postępowaniem ks. prymasa Józefa Glempa, który w arbitralny sposób nakazał pochować ks. Jana Twardowskiego w betonowych podziemiach dopiero budującej się Świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie. Uczynił to wbrew testamentowi księdza poety, który na miejsce wiecznego spoczynku wybrał sobie grób ziemny na ukochanym cmentarzu na warszawskich Powązkach. Decyzja ta do dziś wywołuje emocje. W cywilizacji europejskiej ostatnia wola zmarłego, o ile jej realizacja nie jest sprzeczna z prawem i moralnością, jest zawsze wiążąca. Kto jak to, ale Kościół katolicki powinien tej zasady przestrzegać. Tym bardziej że często wierni świeccy, zwłaszcza samotni, powierzają realizację swoich testamentów właśnie duchownym, ufając im w tym zakresie.
Szkoda więc, że ks. kard. Stanisław Dziwisz w tej kwestii nie dał dobrego przykładu. W ubiegłym tygodniu odbyła się konferencja prasowa, w czasie której metropolita krakowski poinformował o opublikowaniu prywatnych notatek Jana Pawła II, które zgodnie z wolą zmarłego miały być spalone. Taka decyzja jest szokująca. Po pierwsze dlatego, że jest to złamanie zapisu dokonanego w testamencie. Po drugie, jeżeli ktokolwiek ma prawo decydować w sprawie spuścizny po zmarłym papieżu, to wyłącznie obecny biskup Rzymu. Zwłaszcza że proces beatyfikacyjny rozpoczęła diecezja nie krakowska, lecz rzymska.
Po trzecie, opublikowanie notatek papieskich ksiądz kardynał powierzył nie wydawnictwu katolickiemu, np. Wydawnictwu św. Stanisława w Krakowie, lecz podmiotowi komercyjnemu, jakim jest Znak, którego prywatni właściciele nieźle na tym zrobią. Podobnie zresztą było ze wspomnieniami kard. Dziwisza o papieżu, na których wzbogaciło się nie wydawnictwo kościelne, lecz nikomu nieznane wydawnictwo prywatne.
Po czwarte, Znak, poprzez publikację przekłamanych „Złotych żniw” Jana Grossa obrzucił błotem wiele uczciwych osób, w tym innego arcybiskupa Krakowa – Księcia Niezłomnego, ks. kard. Adama Stefana Sapiehę. Jak więc na półkach księgarskich zapiski papieskie mają stać obok paszkwilu, na którym Znak też się wzbogacił? „Dobrowolny” datek na centrum w Łagiewnikach, który w imieniu wydawnictwa miał złożyć prezes Henryk Woźniakowski, niczego tutaj nie zmieni.
Co do samej publikacji, to jej nie kupię. Zachęcam też innych do takiej decyzji.
Tadeusz Isakowicz-Zaleski