My, Polacy, nie możemy być świadkami zdarzeń: musimy działać, dawać świadectwo – redaktor Witold Gadowski na spotkaniu z Polonią w Paryżu.
W miniony weekend, w dniach 24 marca 2018 r. (sobota) i 25 marca 2018 r. (niedziela) miały miejsce dwa spotkania z polskim publicystą, dziennikarzem, reporterem, specjalistą ds. służb specjalnych – Witoldem Gadowskim, który przybył do Paryża na zaproszenie Klubu „Gazety Polskiej” Paryż.
Sobotnie spotkanie odbyło się w Domu Kombatanta przy ul. Legendre w Paryżu, niedzielne miało miejsce w Kaplicy Matki Bożej z Bellville przy ul. Rampal.
Obydwa spotkania prowadził przewodniczący Klubu „Gazety Polskiej” Paryż – Andrzej Woda a niedzielne uświetnił swoją obecnością i wygłoszeniem kilku uwag ksiądz infułat Stanisław Jeż, były Rektor Polskiej Misji Katolickiej we Francji.
Redaktor Witold Gadowski wygłaszał w zasadzie krótkie zagajenia na temat obecnej sytuacji politycznej Polski na tle ostatnich wydarzeń w Europie i na świecie, gdyż – jak sam podkreślał – lubi rozmawiać. Sam stawiał niełatwe pytania bardzo licznie zgromadzonej publiczności, chętnie odpowiadał na każde padające z sali.
Wśród tematów poruszanych w czasie spotkań nie zabrakło pytań trudnych: o szerzący się w Europie islam, o reparacje wojenne – te dla Polski od Niemiec, ale również te, których domagają się amerykańskie stowarzyszenia żydowskie od państwa polskiego, o przedstawiciela Polonii w polskim Sejmie i Senacie, o ocenę obecnej partii rządzącej i jej szanse w przyszłych wyborach parlamentarnych, o rolę Episkopatu Polski w obliczu bieżących zdarzeń…
Nawiązując do roli, jaka może przypaść Polsce w obliczu fali islamu zalewającego całą Europę, w swego rodzaju wyznaczeniu Polski jako kluczowego kraju w dziele rechrystianizacji kontynentu, w czasie rozmów podniesiono, że taki głos płynie również od Francuzów. Obywatele kraju nad Sekwaną, podczas manifestacji i spotkań prywatnych z Polakami, bardzo często wyrażają opinię, że świat Zachodu eksploduje pod napływem migrantów i że Polska, Węgry, kraje Grupy Wyszechradzkiej ocalą Europę.
Red. W. Gadowski wielokrotnie podkreślał, że my nie możemy być świadkami i obserwatorami. My musimy działać: mówić, tłumaczyć na inne języki, angażować się. Przywoływał również określenie prof. Andrzeja Nowaka, że polskość to wspólnota etyczna. Mówił, że mamy wiele wad, że się kłócimy, spieramy, ale to nie anioły maja nieść Kościół, ale my, grzesznicy. Zauważył przy tym również, że pomysł na dni islamu w kościele katolickim są niedorzeczne, bo niby czemu nie zorganizować np. dni szatana, skoro są ludzie, którzy w niego wierzą? Ksiądz infułat Stanisław Jeż przypomniał zaś, że islam nie jest religią: to system społeczny o zabarwieniu religijnym.
Gadowski w sposób dość obrazowy (choć dla niektórych zaskakujący) zaprezentował swoją opinię na temat roszczeń stowarzyszeń żydowskich wobec Polski. W czasie dyskusji zgodnie zauważono, iż odszkodowania prawnym spadkobiercom należy wypłacić, gdyż, faktycznie, komunistyczny rząd w Polsce po II Wojnie Światowej wyrządził tu wiele krzywd. Kluczowym wydało się jednak dla wszystkich słowo „spadkobiercy”, gdyż wobec porządku prawnego wielu krajów na świecie – wobec braku prawowitych spadkobierców, majątek nieżyjącego przechodzi na własność skarbu państwa. Z tym tylko, że Żydzi mają do tego odmienny stosunek: wszystko, co było kiedyś żydowskie powinno trafić w ręce żydowskie, choćby jakiegoś stowarzyszenia, które ze spadkobiercami nie ma nic wspólnego. Red. Gadowski zachęcił słuchaczy, by zacząć docierać i apelować do rdzennych Indian w Ameryce, by – w myśl identycznej zasady wyznawanej przez roszczeniowe stowarzyszenia żydowskie – zaczęli się upominać od rządu USA o rekompensatę za wszystko, co kiedyś należało do Indian.
Niezwykle trafną była także uwaga red. W. Gadowskiego, że Polska jest tak bezpardonowo atakowana przez kraje europejskie, gdyż jest dla nich wyrzutem sumienia: wielokrotnie zdradzana, pozostawiana samej sobie, pomagająca żydowskim współbraciom, alarmująca świat, w tym USA o zbrodni holokaustu, niesłuchana, niewspółpracująca z Niemcami…
Ważnym był również głos o roli Polonii, o kilkudziesięciu milionach Polaków rozsianych po świecie, którzy stanowią ogromny potencjał, drugie płuco Polski, którym nasz kraj nie oddycha.
Ksiądz infułat Stanisław Jeż podziękował w swym krótkim wystąpieniu W. Gadowskiemu za przybycie, podkreślił przy tym, iż redaktor nie waha się w poruszaniu bardzo trudnych tematów jak również krytykowaniu ważnych postaci życia publicznego w Polsce. Bodaj najlepszym przykładem jest tutaj obecny dyrektor Muzeum Auschwitz – Birkenau, Piotr Cywiński, który zdaje się traktować państwowe muzeum jak własne podwórko jednoosobowo decydując o niezaproszeniu rodziny córki Witolda Pileckiego na obchody kolejnej rocznicy wyzwolenia obozu lub wyłączając ze zwiedzania blok poświęcony polskiemu ruchowi oporu na terenie obozu.
Oba spotkania przybierały często formę żywej dyskusji, trudno jest więc w krótkiej relacji chronologicznie je uporządkować tym bardziej, że pytania były zadawane spontanicznie i czasem, w ciągu kilku sekund – z szeroko rozumianej polityki światowej powracano gwałtownie na podwórko polskiej polityki pytając o rolę Zofii Romaszewskiej przy Prezydencie RP, Andrzeju Dudzie.
Tak sobotnie jak niedzielne spotkanie zakończyło się wspólną kolacją z red. W. Gadowskim w mniej licznym gronie z jednej przyczyny: zainteresowanie spotkaniem przerosło oczekiwania organizatorów, obie sale były wypełnione po brzegi, niektórym przyszło zająć miejsca na korytarzu.
Małym zgrzytem zaplanowanych spotkań był fakt, że wysłane 15 marca przez wydawnictwo w Poznaniu książki W. Gadowskiego – nie dotarły. Utknęły w składzie celnym na lotnisku CDG. Pozostaje mieć nadzieję, iż komunikat przewodniczącego Klubu „Gazety Polskiej” w Paryżu, Andrzeja Wody o tym, że wszyscy celnicy je teraz czytają – złagodził jakoś ten (bodaj jedyny) mankament spotkań.
Anita Zapłatka
Klub „Gazety Polskiej” w Paryżu