Tekst alternatywny

Polityka i upały

Polityka i upały

Przez kilka dni wiadomością numer jeden w głównych programach prorządowych telewizji (czyli tych, które mają pieniądze i za astronomiczne sumy utrzymują medialnych blagierów) była zawierucha wokół list wyborczych Platformy Obywatelskiej. Do znudzenia można było słuchać i oglądać tasiemcowe wiadomości i komentarze o kłopotach Kidawy-Błońskiej, dla której zabrakło miejsca na liście warszawskiej, o żalach Śledzińskiej-Katarasińskiej, której władze Platformy postanowiły pozbyć się z Sejmu, o rozpaczy posła Biernata, który szlochał z powodu niesprawiedliwych oskarżeń. Czy poza garstką fanów Platformy kogokolwiek to interesuje? Czy Polskę obchodzą kłótnie wewnątrz partii, która w tak żałosnym stylu żegna się z władzą (na razie prezydencką)?

Serial pod tytułem układanie list Platformy trwał zresztą od wielu tygodni, tylko jeszcze z udziałem skromniejszej publiczności. W Krakowie nazwiska liderów wyborczej listy zmieniały się jak w kalejdoskopie: Lipiec (lokalny szef partii), Raś, Lassota, Sepioł, Klich. Ostatecznie zdecydowano o „desancie” z Warszawy bliżej nieznanego Rafała Trzaskowskiego, byłego ministra i wiceministra. Najwyraźniej władze Platformy nie mają przekonania do żadnego z krakowskich działaczy, a skoro żaden z nich nie ma na swoim koncie liczących się dokonań (niektórzy wręcz przeciwnie), to nie jest też w stanie zebrać wystarczającej liczby głosów. Świadczy to o marnej pozycji reprezentacji Krakowa we władzach partii, która weteranów lokalnej polityki przestawia jak mało wartościowe pionki. Ale dzisiaj pytanie, kto z wymienionych zdoła przecisnąć się do Sejmu, jest ważne jedynie dla nich samych oraz dla ich konkurentów z dalszych miejsc na liście. W październiku, parę tygodni przed wyborami, dla telewizyjnej publiczności również będzie to temat interesujący, ale dzisiaj?

Chociaż sezon polityczny formalnie się skończył, a w Sejmie, w Sejmiku i w Radzie Miasta zaczęły się wakacje, to perspektywa październikowych wyborów narzuca politykom kalendarz intensywnej pracy. Podobnie jak cztery lata temu w rywalizacji o sejmowe mandaty głównymi przeciwnikami pozostaną Prawo i Sprawiedliwość oraz Platforma Obywatelska. Lewica, chociaż „zjednoczona”, nadal jest w rozsypce, PSL boi się, że medialny szum wokół posła Burego, zablokuje wiejskiej nomenklaturze drogę do Parlamentu, drobnica w rodzaju Korwina czy narodowców, podobnie jak partia sfrustrowanych księgowych pod wodzą Petru, w ogóle się nie liczą. Nie wiadomo jaki efekt przyniosą chaotyczne wysiłki Kukiza, ale awantury wśród jego współpracowników każą wątpić w powtórzenie wyniku z maja. Na dwa miesiące przed wyborami sondaże pokazują znaczną przewagę Prawa i Sprawiedliwości, a ponieważ Platforma coraz mocniej przekonana jest o własnej klęsce, jesienny wynik może całkowicie zmienić kształt polskiej polityki.

Senny Kraków na chwilę ożywił teatrzyk, jaki zafundował nam Majchrowski, mianując, a potem odwołując Tajstera. Przetoczył się także spór „smogowy” wokół złej ustawy, forsowanej przez Platformę, której efektem ma być przerzucenie na obywateli kosztów walki o czyste powietrze. Nie wszystkim starczyło odwagi, aby oprzeć się medialnej demagogii i odrzucić przedwyborczy bubel. Ale teraz, w środku sierpnia, zajmują nas już tylko afrykańskie upały, a do polityki wrócimy dopiero wtedy, gdy się nieco ochłodzi.

Ryszard Terlecki

Ryszard_Terlecki