Tekst alternatywny

Pośmiertne zwycięstwo Adolfa Hitlera

Pośmiertne zwycięstwo Adolfa Hitlera

Obejrzałem niedawno dwa filmy, oba powstałe w ubiegłym roku. Jeden to „Dunkierka”, a drugi „Czas mroku”. Oba znakomicie zrealizowane, w świetnej obsadzie, szczególnie ten drugi wart polecenia za sprawą Gary’ego Oldmana w brawurowej roli Winstona Churchilla. Oba za temat biorą ten sam, dramatyczny okres historii Wielkiej Brytanii – rok 1940. Armia niemiecka idzie od zwycięstwa do zwycięstwa i tylko patrzeć, jak dokona inwazji na Wyspę. Wtedy Hitler zapanuje już nad całą Europą.
Piękne są sceny kiedy oglądamy cywilną flotyllę statków, kutrów rybackich czy jachtów, które dołączają do Royal Navy, by w patriotycznym odruchu pomóc w ewakuacji żołnierzy z francuskiej plaży. Poruszająca jest sekwencja, w której Churchill rozmawia z mieszkańcami Londynu, jadąc z nimi metrem i wypytując ich o to, czy walka ma sens. Gdy pyta, czy nie lepiej się poddać, mała dziewczynka z pasją woła „Nigdy!” i premier zaczyna płakać. Tak mogło być, bo biografowie Churchilla piszą o tym że był on szczerze emocjonalny. Poryczał się nawet wtedy, gdy przyniesiono mu informację o tragicznej śmierci generała Sikorskiego, do której skądinąd – być może – sam się przyczynił.
My w Polsce starego Winstona nie lubimy i nie ma się czemu dziwić, biorąc pod uwagę chociażby Jałtę. Nie da się jednak ukryć, że to jego determinacja i umiejętność porwania za sobą tłumów uratowały Europę przed zwycięstwem niemieckiego nazizmu (przed komunizmem już nie, ale sukces Stalina to raczej wina głupiego Roosevelta). Zastanówmy się, co by było gdyby Churchill zginął w 1940 roku? Uratował się cudem, gdy okręt którym płynął został storpedowany przez niemieckiego U-Boota. Niemcy próbowali również nasyłać skrytobójców. Nie udało się. Czy którykolwiek inny brytyjski polityk zdołałby wykrzesać z narodu potężny płomień patriotyzmu, wyrażający się w słynnym „But what we will never do is, we will never, ever… ever, ever, ever, ever give up”? Sądzę, że nie. Churchill miał wciąż do czynienia z silną opozycją skłonną do zawarcia jakiegoś paktu z Hitlerem, a nawet z otwarcie pronazistowskimi Brytyjczykami. Było ich wielu i obraz zjednoczonych w obliczu totalitaryzmu obywateli Wyspy to bajka.
Pokazuje to dobrze inny film, starsza już produkcja, bo z pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych, mianowicie „Okruchy dnia”. Piękny, wzruszający obraz z genialną (jak to ten aktor ma w zwyczaju) rolą Anthonego Hopkinsa, grającego kamerdynera-perfekcjonistę, który całe swoje życie poświęca doskonaleniu swych umiejętności. Zimny i profesjonalny, nie wychodzi nawet by spojrzeć na ciało właśnie zmarłego ojca, bo odbywa się ważne przyjęcie, więc musi być stale w pogotowiu by wszystko grało jak w maszynce. Są lata trzydzieste, służy u pewnego angielskiego lorda, sympatyzującego z Niemcami i nazizmem. Jest tym filmie symboliczna scena, gdy goście lorda, arystokratyczni politycy podzielający takie poglądy poniżają kamerdynera, zadając mu z uśmiechem szereg szczegółowych pytań z zakresu ekonomii i polityki. Ponieważ nie potrafi odpowiedzieć na żadne z nich, jeden z rozbawieniem mówi – i co, tacy ludzie mają wybierać skład parlamentu?
Byliśmy niedawno, poprzez media, świadkami dramatu małego Alfiego Evansa. Dziecko było głodzone, odcięto mu tlen, ale uparcie nie umierało. Chłopiec chciał żyć. Umarł, bo „lekarze” nie pozwolili rodzicom na wywiezienie Alfiego z kraju i podjęcia terapii gdzie indziej. Gdyby chodziło o to, że utrzymywanie go przy życiu nadwyrężyło by budżet służby zdrowia w Wielkiej (kiedyś) Brytanii, to jeszcze bym to jakoś zrozumiał. Cynizm, wyrachowanie, ale przynajmniej jakiś racjonalizm. Ale rzeźnicy w białych fartuchach uczepili się dziecka pazurami i nie pozwolili na przetransportowanie go do Włoch, które to państwo nadało mu obywatelstwo i przysłało po niego samolot. Włochy, kiedyś kolebka faszyzmu! To co sądzić o dzisiejszych brytolach, których dziadkowie i pradziadkowie walczyli z Hitlerem i wołali że nigdy się nie poddadzą? Dziecko miało umrzeć, bo tak doktorowie i sędzia sobie wymyślili. Dlaczego? Może po to, by Alfie Evans, kiedy już wyzdrowieje (nie takie cuda się zdarzają) nie mógł wybierać posłów do parlamentu, tak jak kamerdyner z „Okruchów dnia”, ponieważ wybierze niewłaściwie. Royal Baby na pewno wybierze właściwie.
Hitler nie zdobył Wielkiej (wtedy) Brytanii. Miłośnicy lansowanej przez niego eugeniki, zabijania niepełnosprawnych, potomkowie lorda ze wspomnianego filmu pozostali jednak i kontynuują myśl Wodza. Tak więc Hitler jednak odniósł zwycięstwo, tyle że pozagrobowe. Nie w 1940, ale w 2018 roku.
Do czasu, bo w końcu brytole zostaną zdobyci przez islamistów.

Tomasz Kowalczyk

Tomasz_Kowalczyk_small